Wiadomości
Janikowski: od bramkarza na dyskotekach do medalisty na igrzyskach
Damian Janikowski w Londynie sięgnął po brązowy medal
- Długo czekaliśmy na ten medal, ale w końcu jest. Może to dobry prognostyk? Musimy teraz wykorzystać ten sukces, aby nasze zapasy ponownie stały się mocne w świecie – opowiada Józef Tracz, klubowy trener Damiana Janikowskiego, który przerwał szesnastoletnią posuchę w polskich zapasach na igrzyskach olimpijskich.
Zobacz także
Kiedy ostatni raz Polak stawał na podium w Atalancie w 1996 roku, Janikowski miał zaledwie siedem lat. - Co wtedy robiłem? – zastanawiał się głośno po poniedziałkowych zawodach. – Pewnie chodziłem do szkoły, a po szkole biegłem na podwórko i biłem się z rówieśnikami. I tak mi pozostało do dzisiaj – odpowiadał ze śmiechem.
Zapasy zaczął trenować w wieku dziesięciu lat. Trenerzy zwrócili uwagę na jego niezwykłą gibkość ciała i sprawność. – Damian trenował u nas od małego. Patrzyliśmy jak się rozwija i robi postępy. Dlatego radość z tego medalu jest jeszcze większa – przyznaje Mariusz Kruczyc, szef sekcji zapaśniczej Śląska Wrocław.
Nie oznacza to bynajmniej, że droga Janikowskiego do medalu na igrzyskach była prosta i łatwa. Wręcz przeciwnie – zawodnik miał w swoim życiu kilka zakrętów i zanim wspiął się na olimpijski szczyt musiał mocno się napracować.
Zapasy to nie piłka nożna i nie jest łatwo się z utrzymać ze startów w samych tylko zawodach. Janikowski był jednak zdeterminowany. Do tego stopnia, że przeprowadził się do babci, aby mieć bliżej na salę treningową. Zarabiał natomiast jako bramkarz we wrocławskich dyskotekach. W jednym z wywiadów tłumaczył: - Nie miałem jeszcze za co żyć, a chciałem się przy zapasach utrzymać.
Ale nie praca w dyskotekach była największym zagrożeniem dla jego kariery, ale walki MMA. Janikowski jak najbardziej chciał spożytkować swój talent. Startował więc w niemieckiej lidze zapaśniczej, ale również dał się namówić na walki MMA. Utrzymywał to w tajemnicy, bowiem zdawał sobie sprawę, że trenerzy w Śląsku nie będą zadowoleni. W końcu jednak sprawa ujrzała światło dzienne i Janikowskiemu groziło nawet wyrzucenie z klubu.
Józef Tracz klubowy trener Janikowskiego dzisiaj mówi: - Jak każdy młody chłopak, Damian był pełen energii. Wiedzieliśmy, że ma wielki talent i baliśmy się, że może mu się coś stać w tych walkach.
- Trzy lata temu u Damian nastąpiła zmiana. Wtedy postawił sobie za cel zdobycie medalu w Londynie i robił wszystko, aby to założenie osiągnąć – opowiada Kruczyc.
Wrocławianin znalazł się w elitarnym klubie Polska Londyn 2012, co pozwoliło mu spokojnie przygotowywać się do igrzysk. Poza tym został zawodowy żołnierzem. Stąd też po walce o brąz z uśmiechem mówił: - Melduję wykonanie rozkazu. Medal jest. Nie złoty, ale medal to medal.
Przed wyjazdem do Londynu zawodnik nie ukrywał, że chce stanąć na podium. Pierwsze walki wygrywał w wielkim stylu i ekspresowo awansował do półfinału. Tam musiał jednak uznać wyższość rywala. - Oczywiście, że jakiś tam żal jest. Finał był bardzo blisko. Brakowało dosłownie ze dwa milimetry, aby udało mu się zrobić akcję i wygrać – opowiada Tracz. – Nie przegrał jednak z byle kim. Egipcjanin to mistrz olimpijski z Aten. Bardzo groźny i mocny zawodnik.
W walce o brąz Janikowski pokazał ponownie klasę. Wygrał pewnie i mógł unieść ręce w geście triumfu. – Walka o brąz jest najtrudniejsza. Bo albo się wygrywa i ma medal, albo się nic nie ma. Tracz dodaje: - Od strony psychologicznej walka o brąz jest trudniejsza niż finał. Zawodnik musi sobie poradzić z myślą, że porażka będzie oznaczała brak medalu. Walcząc w finale ma się pewny medal. Damian rozegrał to fantastycznie i udowodnił, że jest nie tylko zapaśnikiem z wielkimi umiejętnościami, ale także z dużą odpornością psychiczną.
- Były łzy radości, ale obiecuję, że już nie będę płakał – zdradził przed dekoracją Janikowski. Słowa nie dotrzymał, bo już na podium ponownie z oczu popłynęły mu łzy. - Radość, krzyki, podskoki, ale też łzy. Trudno to opisać, co się działo po wygranej walce Damiana. Po prostu była wielka radość – opowiada Tracz.
Już po dekoracji pojawiły się informacje, że dla Janikowskiego może to być pożegnanie z zapasami. Trener Tracz na szczęście uspokaja: - Teraz dopiero przed Damianem wszystko się zaczyna. On ma dopiero 23 lata i jeszcze wiele do zdobycia. Za cztery lata kolejne igrzyska i będzie szansa poprawienia wyniku. Mocno w to wszyscy wierzymy.
Zobacz także
Komentarze (1):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
-
Autobus nie zatrzymuje się na przystanku. "Kierowca boi się, że dostanie mandat"
25339 -
Ta wrocławska ulica słynie z ganków. Wybudował je XIX-wieczny deweloper
14523 -
Nieoczywiste miejsca na wycieczkę na Dolnym Śląsku. To pomysł na majówkę?
12965 -
Burza, ulewa, wichura i grad. Taka prognoza dla Wrocławia
11928 -
Najstarsza kawiarnia we Wrocławiu. Tu każde krzesło pamięta niejedną fascynującą postać
7707
Najczęściej komentowane
-
Sondaż: Izabela Bodnar wygrywa wybory prezydenta Wrocławia
7 -
Wrocław wybiera: stare układy bez szans na resocjalizację lub jedna poślubiona afera
3 -
Dutkiewicz: Ludzie Dutkiewicza powinni odejść. Sutryk jest pierwszy na tej liście
3 -
Sutryk ogłosił, że zrezygnował z rad nadzorczych. Nie dodał, że musiał to zrobić
2 -
Sutryk czy Bodnar? Tusk: "We Wrocławiu są sami kandydaci Platformy"
2
Alert TuWrocław
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!
Wyślij alert
~darecki 2012-08-08
08:02:55
w jakim klubie we wro stał na bramce?