Kultura

Kultura w sieci. Leszek Bzdyl: "Myślę o sporej grupie 'przegranych' wnioskodawców" [WYWIAD]

2020-05-21, Autor: Michał Hernes

– Mam nadzieję, że decydujący o podziale środków mieli dość czasu, aby z uwagą pochylić się nad każdym pomysłem, a decyzje konkursowe nie były oparte na jakimś, powiedzmy, algorytmie – o dotacjach od Narodowego Centrum Kultury w ramach programu "Kultura w sieci" mówi Leszek Bzdyl, dyrektor artystyczny Wrocławskiego Teatru Pantomimy.

Reklama

Michał Hernes: Gratuluję Wrocławskiemu Teatrowi Pantomimy otrzymania dotacji od Narodowego Centrum Kultury, zwłaszcza że chętnych było dużo, a sporo wrocławskich – i nie tylko – instytucji finansowego wsparcia nie dostało. Czy spodziewaliście się, że dostaniecie dotację?
Leszek Bzdyl
: Ponieważ od lat jesteśmy, jako ludzie związani zawodowo z kulturą, doświadczani oczekiwaniem na decyzje konkursowe w ramach rozmaitych programów dofinansowujących, to wiemy, że po napisaniu wniosku niewiele już od nas zależy. Jeśli nasze pomysły spotykają się z akceptacją, to ruszamy do pracy. Jeśli nie udaje się wygrać konkursu, szukamy innego sposobu na kontynuacje naszych działań artystycznych.

Zespół Pantomimy zaprawiony jest w konkursowych bojach, więc z niejaką nadzieją czekaliśmy na decyzje dotyczącą „Kultury w Sieci”. Udało się, zatem uruchamiamy produkcję serialu „Przychodnia na Dębowej”.

Myśląc jednak o wynikach tego konkursu i o tym, jak wielu artystów znalazło się poza jego tarczą osłonową, pozwolę sobie na kilka słów komentarza. W konkursie dotyczącym podziału owych 60 milionów z Narodowego Centrum Kultury ubiegało się około 5800 podmiotów. Dofinansowanie otrzymało 1180 projektów. Czyli co piąty. Mam nadzieję, że decydujący o podziale środków mieli dość czasu, aby z uwagą pochylić się nad każdym pomysłem, a decyzje konkursowe nie były oparte na jakimś, powiedzmy, algorytmie.

Pantomima otrzymała odpowiednie środki na realizację zamysłu obecności teatru w sieci, nasz wniosek znalazł się w pierwszej dwudziestce najwyżej ocenionych, ale myślę o tej sporej grupie „przegranych” wnioskodawców, przede wszystkim z kręgu tańca, ruchu, czy też sztuk performatywnych, działających w ramach NGOsów, czyli organizacji pozarządowych, którzy od zawsze żyli i tworzyli z dnia na dzień, bez systemowych zabezpieczeń, a teraz znaleźli się w sytuacji gorszej niż bezrobotni.

Cieszę się, że nasz teatr będzie mógł w miarę spokojniej przetrwać te trudne miesiące, ale zastanawiam się, czy Narodowe Centrum Kultury nie mogłoby uruchomić jeszcze jednego konkursu, w którym NGOsy, nie konkurując z instytucjami, mogłyby starać się ośrodki dla setek twórców, nadzwyczaj kreatywnych, a w tym momencie znajdujących się w najtrudniejszym położeniu.

Kultura, to system naczyń połączonych. Jeśli gdzieś nastąpi awaria, to przez lata będziemy odbudowywać te życiodajne struktury. W każdym razie, wracając do dotacji, którą nam przyznano, to w zaistniałej sytuacji, spada na nas dodatkowa odpowiedzialność - musimy zrobić wszystko, żeby każda złotówka została przez nas sensownie wykorzystana.

Jak wyglądało ubieganie się o tę dotację?
Od pierwszych dni lockoutu weszliśmy w sieć testując możliwości kontaktu z naszą widownią. Serią filmów pod nazwą „Dom Aktora” mówiliśmy, jak sobie radzimy z tą izolacją, w której się znaleźliśmy lub też, jak sobie z nią radzić. Czasami artystowsko, czasami na pograniczu burleski, czasami poetycko. Niektóre filmy z tego cyklu, w których aktorki i aktorzy, bawią się ze swoimi dziećmi, wykorzystując język pantomimy, były z pewnością jakąś innowacyjną propozycją edukacyjną i spotykały się ze sporym zainteresowaniem. Daliśmy sobie prawo swobodnego podróżowania po tematach i stylistykach, i tym sposobem narodził się pomysł „Przychodni na Dębowej”. I ta „Przychodnia” okazała się być najbardziej pojemnym zamysłem, który chcieliśmy kontynuować. I w chwili, kiedy uruchomił się program „Kultura w Sieci”, wiedzieliśmy, co chcemy robić, w jakim kierunku rozwijać ten zamysł. Napisanie projektu było już tylko formalnością. Być może to jest najlepsza droga do kreowania wniosków konkursowych?

Czym jest „Przychodnia na Dębowej”?
To rozpisany na 12 epizodów teatralny serial komediowy. Przychodnię prowadzi Dr HałsSiostra Hołm udzielający konsultacji medycznych swoim pacjentom poprzez łączność internetową. Obostrzenia higieniczne i brak odpowiednich certyfikatów medycznych pozwalają Dr. HałsowiSiostrze Hołm unikać odpowiedzi na trudne pytania, a zarazem pozwalają subiektywnie i sarkastyczne opisywać przebieg choroby i leczenia oraz udzielać porad internetowych pacjentom, doznającym psychosomatycznych zaburzeń w czasie przymusowej izolacji. Oczywiście, „Przychodnia na Dębowej” grana będzie mimicznie, tanecznie. Nieme kino, burleska…

Jak wykorzystacie otrzymane pieniądze?
Otrzymaliśmy 60 tysięcy, co znaczy, że koszt jednego odcina obliczamy na 5000 zł. A zatem honoraria aktorskie, montaż, scenariusz. Zakładamy, że z każdym odcinkiem będziemy rozpoznawać to „onlinowe” medium, bądź co bądź nie jesteśmy wytwórnią filmową, i to zabezpieczenie finansowe pozwoli nam skuteczniej bawić się tą formą kreacji.  Mamy wielką ciekawość, jak się nam ten pomysł będzie rozwijać i jak wiele nowego dowiemy się o sobie. Żartując trochę, liczę na to, że tym serialem złapiemy nową publiczność na wędkę pantomimy.

CZYTAJ TEŻ: "INTERNET NIE JEST DLA ARTYSTÓW PRZESZKODĄ, TYLKO TRAMPOLINĄ" [WYWIAD]

Jakie jeszcze projekty online macie w planie?
Edukacja teatrana, Programy MKiDN. Kontynuujemy 3-letni projekt i siłą rzeczy musimy przenieść go do sieci. Zamierzamy zrobić kilka filmów instruktażowych. Mam nadzieję, że wyjątkowość języka pantomimy znajdzie dla siebie miejsce pomiędzy innymi propozycjami. Naprawdę jesteśmy nielicznymi, którzy potrafią grać iluzją i formą.

Jestem urodzonym pesymistą, ale nie pozwalam sobie myśleć tym razem, że kolejne nasze planowane przedsięwzięcia i premiery będą musiały odbywać się w sieci. Obyśmy od września mogli grać w naturalnej dla nas przestrzeni - w teatrze.

Jak wygląda kondycja Teatru Pantomimy? Czy obawiacie się o przyszłość swoją i teatrów/artystów w ogóle?
O sile, randze teatru świadczy to, czy gra i czy ma widownię. Ten warunek nie będzie mógł być weryfikowany przez długie miesiące. Pozostaje nam tylko pracować i być gotowym na spotkanie z widownią.

Jak wspomniałem na początku naszej rozmowy, teatr, kultura, jako całość zjawiska, to system naczyń połączonych i wiele zależy od tego, czy ten układ przetrwa obecne zawirowanie. Wydaje mi się, że w przestrzeni publicznej zbyt wielu słów na ten temat nie słyszymy. I nie chodzi o to, czy artyści będą mieć, co do garnka włożyć, ale o to, czy ludzie w społeczeństwie będą mieli czym wypełnić swoje głowy.

Oceń publikację: + 1 + 4 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 2197