Sport

Mecz bez historii. Śląsk Wrocław - Miedź Legnica 0:0

2019-04-02, Autor: Łukasz Maślanka

Śląsk Wrocław zmarnował szansę na to, aby zapewnić sobie znacznie większy komfort w dalszej walce o utrzymanie w Ekstraklasie. Wrocławianie tylko zremisowali u siebie z Miedzią Legnica 0:0.

Reklama

O takich meczach najczęściej mówi się, że się odbyły. Sędzia gwizdnął po raz ostatni, protokół meczowy podpisano, kibice wyszli ze stadionu i rozjechali się do domów, po wszystkim. I nie ma czego wspominać. Do listy takich meczów bez historii spokojnie można dopisać spotkanie Śląska Wrocław z Miedzią Legnica. Do pewnego stopnia takiego scenariusza można było się spodziewać. Śląsk przystąpił do tego meczu po dalekim wyjeździe do Gdyni, gdzie co prawda wygrał, ale swoje tam wybiegał, podróż do Trójmiasta i z powrotem też do krótkich nie należy. Ponadto, w Gdyni “wykartkowało się” dwóch ważnych piłkarzy Śląska: Krzysztof Mączyński i Robert Pich. W spotkaniu z Miedzią widoczny był zwłaszcza brak “Mąki”, bo bez niego Śląsk w rozegraniu akcji wyraźnie kulał.

Trener wrocławian Vitezslav Lavicka, w obliczu nieobecności swoich liderów, zdecydował się na roszadę taktyczną. I na Miedź zestawił drużynę w formacji 4-4-2, z Arkadiuszem Piechem jako drugim napastnikiem. Z kolei na skrzydło do pierwszego składu wrócił Lubambo Musonda. Na papierze był to dość ofensywny wariant, co miało się przełożyć na siłę ofensywną Śląska, w praktyce jednak nic z tego nie wyszło. Miedź wyszła na wrocławski mecz z 5 obrońcami i 4 pomocnikami, a na szpicy został Fin Petteri Forsell.

Efekt był taki, że w pierwszej połowie piłki nożnej w tym meczu było niewiele. Wrocławianie mieli sporo problemów, aby przebić się przez legnicki mur, brakowało też podań do przodu, do napastników. Z kolei legniczanie potrafili dobrze przeszkadzać Śląskowi, ale kiedy przyszło do kreowania ataków, szło im znacznie gorzej. Dlatego idziemy o zakład, że niektórzy kibice na Stadionie Wrocław większe emocje przeżywali np. w kolejce po posiłek niż dzięki temu, co widzieli na boisku. Trener Lavicka zauważył szczerze po meczu, że pierwsza połowa nie była dobra w wykonaniu jego zespołu i brakowało mu jakości.

W drugiej połowie było nieco ciekawiej, ale głównie dlatego, że piłkarze obu zespołów mieli nieco mniej sił i na boisku pojawiło się nieco więcej przestrzeni do grania. Sygnał do ataku dała Miedź, kiedy w 60. minucie groźnie strzelał Miljković, a Jakub Słowik z dużym trudem obronił to uderzenie. Chwilę później po koledze poprawiał Juan Camara, ale jemu też zabrakło skuteczności. Wrocławianie zobaczyli, że rywal zaczyna się rozkręcać i wzięli się do roboty. Strzałów było sporo - próbował Cotra, ŁabojkoChrapek, potężną bombą popisał się też Musonda. Ale kończyło się to albo skuteczną interwencją bramkarza Miedzi, albo obijaniem piłką krzesełek na trybunie za bramką gości. W końcówce meczu goście mieli zaś wyśmienitą okazję, którą sprezentował im Mateusz Hołownia tracąc piłkę pod bramką rywala i uruchamiając w ten sposób kontrę przeciwnika. Słowik znów był jednak czujny na posterunku i nie dał sobie wbić gola.

To właśnie bramkarz Śląska, obok Djordje Cotry w roli stopera, zasługuje na wyróżnienie indywidualne po tym meczu. Dla reszty wrocławskich piłkarzy to będzie mecz, który zostanie im w CV, nic ponadto. Za to Lumambo Musonda powinien sam zgłosić się do trenera i poprosić o dodatkowe treningi. Po tym, co pokazał na boisku w meczu z Miedzią taki bodziec mu się przyda, był bowiem najsłabszym piłkarzem Śląska. Dużo biegał (wykręcił najlepszy kilometraż w drużynie), ale była to jazda bez głowy przeplatana błędnymi decyzjami i brakiem czucia gry.

W sobotę (6 kwietnia) Śląsk zamelduje się w Płocku na meczu z tamtejszą Wisłą. Zanosi się na to, że będzie to trudne spotkanie dla wrocławian, bo Wisła jest w strefie spadkowej i potrzebuje punktów, aby odzyskać nieco tlenu. I na własnym stadionie na pewno tanio skóry nie sprzeda.

Śląsk Wrocław - Miedź Legnica 0:0

Śląsk Wrocław: Słowik - Celeban, Golla, Cotra, Hołownia - Musonda, Łabojko, Chrapek, Gąska (63. Ahmadzadeh) - Piech (69. Tarasovs), Robak (76. Szczepan).
Miedź Legnica: Kanibołoćkyj - Miljković (80. Zieliński), Bozić, Osyra, Bartczak, Pikk - Ojamaa (69. Piasecki), Augustyniak, Santana (80. Borja Fernandez), Juan Camara - Forsell.

Żółte kartki: Chrapek - Miljković, Augustyniak.
Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola).

Widzów: ok. 8,1 tys.

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 2863