Sport

Pięć minut które zatrzęsło Wrocławiem. Śląsk wygrywa ze Stalą Mielec!

2021-11-27, Autor: Bartosz Królikowski

Szło bardzo opornie, długo nie działo się nic, ale we Wrocławiu jest wreszcie happy-end. Piłkarze Śląska Wrocław odnieśli bardzo cenne zwycięstwo pokonując 2:1 Stal Mielec. Dokonali tego, choć przez całą drugą połowę grali w „10”.

Reklama

Szesnasta kolejka PKO Ekstraklasy, jest mecz na Tarczyński Arena (do niedawna rzecz jasna Stadion Wrocław) pomiędzy Śląskiem Wrocław a Stalą Mielec i naprawdę można mieć wątpliwości kto jest w tym starciu faworytem. Nie wiadomo czy istnieje człowiek, który przed sezonem przewidziałby coś takiego. Lecz takie są fakty. Śląsk w kryzysie i bardzo słabej formie, którą potwierdziło tylko ich ostatnie spotkanie z Pogonią Szczecin, przegrane 1:2. Piekielnie jałowe 90 minut w wykonaniu zawodników Jacka Magiery. Zdominowani przez rywala, bez pomysłu na atak i z licznymi błędami w defensywie. Problemy trawiące ten zespół od dwóch miesięcy zamiast zanikać, coraz bardziej się pogłębiają, a co najgorsze nie widać pomysłu na ich rozwiązanie.

Co innego Stal Mielec. Dzisiejsi rywale WKS-u od dwóch miesięcy nie przegrali meczu, wygrywając m.in. w Warszawie z Legią, u siebie z Zagłębiem Lubin, czy urywając punkty Lechowi Poznań. Zespół skazywany na walkę o utrzymanie, nieudaną walkę, póki co jest w górnej połowie tabeli z identyczną liczbą punktów co Śląsk (21). Do Wrocławia przyjechali zatem rozpędzeni, w dobrych nastrojach, choć bez lidera ofensywy, wypożyczonego z WKS-u Fabiana Piaseckiego.

Podobny kłopot miał jednak Śląsk, bowiem wrocławianie musieli sobie radzić bez Erika Exposito. Nawet powód identyczny, a mianowicie pauza za 4 żółte kartki w sezonie. WKS nie ma w kadrze zawodnika o podobnej charakterystyce do Hiszpana, naturalnego zmiennika o odpowiedniej jakości, więc to kto go zastąpi było sporą zagadką. Ostatecznie trener Magiera zdecydował się na najbardziej oczywistą opcję, czyli Caye Quintanę. Rodak Exposito dostał ogromną szansę, by pokazać że może być wartościowy, bowiem jak dotąd stanowił ogromne rozczarowanie. Zmiany zaszły także w defensywie. Słabego w starciu z Pogonią Diogo Verdaskę, zastąpił Konrad Poprawa, a w miejsce kontuzjowanego Patryka Janasika wszedł Bartłomiej Pawłowski. Do składu po przerwie spowodowanej urazem powrócił zaś Mateusz Praszelik.

Śląsk wszedł w to spotkanie znacznie aktywniej niż w starcie w Szczecinie. Wrocławianie częściej operowali piłką, starali się zamknąć Stal na jej własnej połowie i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to że nie było z tego tytułu żadnych korzyści. Poza jednym podaniem Pawłowskiego do Quintany, które w ostatniej chwili przeciął obrońca mielczan, przez pierwsze pół godziny nie wydarzyło się nic godnego uwagi. Do 20 metra przed bramką Rafała Strączka, WKS wyglądał solidnie, ale kluczowym podaniom ich akcji brakowało jakości.

Ten mecz był daniem wyjątkowo ciężkostrawnym przez prawie całą pierwszą połowę. Najciekawsza rzecz wydarzyła się w 42. minucie i nie oznaczała niczego dobrego dla Śląska. Konrad Poprawa zatrzymał wówczas piłkę ręką za co dostał żółtą kartkę. Analiza VAR wykazała jednak, że był ostatnim obrońcą przed bramką, a gdyby nie jego ingerencja, gracz Stali miałby sytuację sam na sam. Werdykt mógł być jeden, czerwona kartka. WKS czekała druga połowa w „10”, a mogło być jeszcze gorzej. Niedługo później do siatki trafił Koki Hinokio, ale na szczęście dla Śląska, sędzia anulował gola bo Japończyk pomógł swoją ręką. Taka to była pierwsza połowa. Piłka nożna, a kluczowe zagrania były rękoma.

Stal zwietrzyła swoją szansę w grze w przewadze i od początku drugiej połowy mocniej ruszyła na zespół Śląska. Niewiele zabrakło by dało to efekty. Świetną szansę miał choćby Mateusz Mak, który w dobrej pozycji z kilkunastu metrów uderzył minimalnie obok słupka. Odpowiedział na to Mateusz Praszelik. Pomocnik WKS-u w 56 minucie przeprowadził imponujący rajd z piłką zakończony mocnym strzałem, znakomicie wybronionym jednak przez Strączka.

Jeszcze lepszą interwencją popisał się w 66 minucie Putnocky. W polu karnym po dośrodkowaniu z wolnego najlepiej odnalazł się Mak, który opanował piłkę kilka metrów przed bramką, ale jego uderzenie fenomenalnie wybronił skracający kąt golkiper Śląska. Druga połowa była zasadniczo pojedynkiem Mak vs Praszelik, bo to właśnie oni napędzali akcje swoich drużyn. Dla Śląska najważniejsze było jednak to, że to ich gracz dał upragniony konkret. W 77 minucie Praszelik oddał strzał z około 20 metrów, piłka odbiła się rykoszetem od jednego z obrońców i kompletnie myląc bramkarza. Nieco szczęśliwie ale jednak, WKS wyszedł na prowadzenie.

Ponad godzinę zajęło Śląskowi wywalczenie prowadzenia. Stracenie go… 2 minuty. Błąd przy rzucie rożnym popełnił Putnocky, który minął się z piłką, co wykorzystał Bożidar Czorbadżijski, głową doprowadzając do wyrównania. Stal cieszyła się z remisu… też 2 minuty. Kolejna akcja tego meczu przyniosła kolejnego gola. Tym razem dobre podanie Stigleca wykorzystał Petr Schwarz, pewnym płaskim strzałem zdobywając swojego pierwszego gola dla WKS-u.

Przez 75 minut nie działo się prawie nic, by w przeciągu pięciu cała Tarczyński Arena się zatrzęsła od emocji. Dla Śląska najważniejsze było jednak, że to oni z tego szalonego okresu wyszli lepiej, choć czekał ich jeszcze niespełna kwadrans ciężkiej pracy, by utrzymać rezultat do końca.

Trudny do oceny był to mecz w wykonaniu Śląska. Niby zwycięski, choć gra nie poprawiła się znacząco. Choć może i taka wygrana jest w pewnym sensie jest szczególnie cenna. Że udało się wygrać starcie, które szło opornie, jak krew z nosa. Zwłaszcza po tej czerwonej kartce. Ostatecznie jednak najważniejszy jest wynik, a ten jest korzystny, co w kontekście WKS-u ostatnio jednak mówimy rzadko. Spora pochwała dla Praszelika. Większość dobrych rzeczy związanych z grą Śląska, dotyczyła dziś jego. Robił różnicę, zdobył gola, chapeau bas.

Dzięki zwycięstwu WKS w lepszych nastrojach uda się do Zabrza, gdzie w piątek 3 grudnia o 20:30 zagrają z Górnikiem.

Śląsk Wrocław – Stal Mielec 2:1

Gole:

1:0 – Mateusz Praszelik 77’

1:1 – Bożidar Czorbadżijski 79’

2:1 – Petr Schwarz 81’

Śląsk: Putnocky – Bejger, Poprawa, Golla – Pawłowski (46. Lewkot), Schwarz, Mączyński, Stiglec – Sobota (76. Iskra), Praszelik – Quintana (46. Pich)

Stal: Strączek – Flis, Matras, Czorbadżijski – Granlund (60. Kolev), Tomasiewicz, Urbańczyk (72. Kort), Hinokio, Getinger – Mak, Sitek

Żółte kartki: Tomasiewicz, Getinger (Stal)

Czerwona kartka: Poprawa 42’ (Śląsk)

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)

Oceń publikację: + 1 + 12 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 2082