Wiadomości
Pracownik wrocławskiego zoo zamknie się w klatce dla niedźwiedzi
Kontrowersyjna akcja we wrocławskim zoo. W nocy z 9 na 10 maja opiekun niedźwiedzi z wrocławskiego ogrodu zamknie się w ciasnej klatce. To happening z okazji Międzynarodowego Dnia Niedźwiedzia mający zwrócić uwagę na cierpienie tych zwierząt.
W przypadający na 10 maja Międzynarodowy Dnień Niedźwiedzia fundacja Free the Bears zainicjowała happening mający na celu przypomnienie o losie zwierząt uratowanych z ferm żółci i zbieranie pieniędzy na ich utrzymanie.
Zobacz także
Do udziału w akcji do tej pory zgłosiło się ponad 50 ochotników z całego świata, w tym Paweł Sroka, który opiekuje się niedźwiedziami we wrocławskim zoo. Opiekun ma spędzić 8 godzin w klatce o rozmiarach 95 cm długości, 49 cm szerokości i 65 cm wysokości. Zbudował ją sam wykorzystując biurko oraz łodygi bambusa, kupione w jednym z marketów budowlanych.
– Wciąż nie mogę uwierzyć, że w XXI wieku ludzie traktują zwierzęta tak przedmiotowo, bez krzty empatii. Nie jestem też w stanie sobie wyobrazić co czuje zwierzę, które zostało schwytane w lesie, a następnie umieszczone w klatce, gdzie nie jest się wstanie obrócić. Nawet nie będę wspominał o katuszach, które później przeżywa. A to wszystko dla pseudo medykamentów, których skuteczność, według najnowszej wiedzy medycznej, jest żadna. Dlatego chcę się zamknąć w klatce, chcę poczuć jak to jest i chcę zebrać jak najwięcej pieniędzy, żeby realnie pomóc zwierzętom. Dlatego też bardzo wszystkich proszę: trzymajcie kciuki i wpłacajcie pieniądze! – mówi Paweł Sroka.
Akcja ma też pomóc w zbiórce pieniędzy na utrzymanie 236 niedźwiedzi himalajskich i malajskich, które uratowane z ferm żółci mieszkają w sanktuariach prowadzonych przez FtB w Kambodży, Laosie i Wietnamie.
– Najpierw pożary w Australii, teraz pandemia koronowiusa, przyczyniły się do tego, że straciliśmy większość darczyńców. Uratowaliśmy do tej pory ponad 900 niedźwiedzi, a na stałe opiekujemy się 236 osobnikami. Potrzebujemy więc pieniędzy na utrzymanie naszych rezydentów oraz na pomoc kolejnym niedźwiedzim skrzywdzonym przez ludzi. Nie chcę doczekać czasu, kiedy będę musiał odmawiać przyjęcia zwierząt, które spędziły w ciasnej klatce całe swoje życie, bo nie będziemy mieć środkó, żeby sie niemi właściwie zająć – mówi szef FtB Matt Hunt.
Fermy żółci to miejsca, gdzie w skrajnie nieludzkich warunkach przetrzymywane są niedźwiedzie himalajskie i malajskie. Zwierzęta te są przetrzymywane w klatkach niewiele większych od nich samych. Do ich ciał wprowadzane są rurki, które odprowadzają żółć. Na stałe tkwiący w ich ciele cewnik powoduje ciągły ból i niekończące się infekcje. Często wyrywa się im pazury i zęby, aby nie uszkodziły trokaru, a tym samym cennego surowca, a także pracowników. Do tego dochodzą lata w kompletnym bezruchu powodują deformacje kości – łap i kręgosłupa.
Niedźwiedzie poddaje się takim procedurom, bo wg tzw. chińskiej medycyny ludowej żółć niedźwiedzi to panaceum m.in. na bóle i zawroty głowy, hemoroidy, zapalenie gardła, krótkowzroczność, żółtaczkę i kaca. Ma podobno działanie również przeciwbólowe, przeciwzapalne, przeciwgorączkowe i przeciwpadaczkowe. Najgorsze jest to, że obecnie, w okresie pandemii, wielu lekarzy chińskich poleca żółć niedźwiedzi jako lekarstwo na koronawirusa. W efekcie zapotrzebowanie na specyfiki z niedźwiedzi rośnie i choć legalne fermy są zamykane, to kwitnie czarny rynek a zwierzęta coraz częściej znikają ze środowiska naturalnego.
– To jest okrutna ironia losu, że zwierzęta, które padły ofiarą nielegalnego handlu, cierpią powtórnie i to jeszcze bardziej. Może teraz, kiedy świat popadł w tarapaty z powodu nielegalnego handlu zwierzętami, ludzie się ockną, zaczną działać na szerszą skalę w obronie zwierząt, przyrody. Musimy uświadomić sobie, że to, co dzieje się w Chinach czy Laosie ma bezpośredni wpływ na nasze życie. To nie jest problem tylko Azji, czego dowodem jest obecna pandemia koronawizusa. Dlatego jestem całym sercem z wyzwaniem „Noc w klatce”, bo to odważna i kontrowersyjna akcja, która jednak powinna zwrócić uwagę na problem wykorzystywania zwierząt i konieczność natychmiastowej pomocy, a w dalszej perspektywie nacisków z całego świata na zmiany prawne w Azji, zwłaszcza w Chinach – mówi Anna Mękarska, prezes Fundacji DODO.
Zobacz także
Komentarze (0):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
-
Na polskim niebie zobaczymy dziś ducha! Patrz w górę wieczorem!
14969 -
Nieoczywiste miejsca na wycieczkę na Dolnym Śląsku. To pomysł na majówkę?
13560 -
Burza, ulewa, wichura i grad. Taka prognoza dla Wrocławia
12687 -
Zamykają jedną z najważniejszych ulic, by Wrocław mógł zagrać w reklamie miasto bez korków!
12002 -
Zwierciadła akustyczne we Wrocławiu - znasz to miejsce? Rozmowa na odległość bez telefonu!
11832
Najczęściej komentowane
-
Obwodnicą Wrocławia pojedziemy 80 km/h. To przez prace drogowców
1 -
Dziś na niebie zobaczymy Kwiatowy Księżyc. Będzie ogromny!
1 -
Nosowska, Kayah, T.Love, Sławomir, Organek... Koncerty gwiazd pod Wrocławiem za darmo!
1 -
Na początek czerwca we Wrocławiu prawie 30 stopni. A lato pełne groźnych zjawisk
1 -
Jedyne takie miejsce we Wrocławiu. Szkolą się tu kontrolerzy lotów
1
Alert TuWrocław
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!
Wyślij alert