Sport

Sprawiedliwy remis we Wrocławiu. Śląsk - Lechia Gdańsk 0:0 [RELACJA, DUŻO ZDJĘĆ]

W tym sezonie Śląsk Wrocław póki co jest królem remisów. Zespół trenera Mariusza Rumaka po raz trzeci podzielił się punktami z rywalem - tym razem z Lechią Gdańsk, z którą zremisował 0:0. To wynik, który nie krzywdzi żadnej z drużyn, bo ani Śląski, ani Lechia we Wrocławiu nie pokazały futbolu na tyle dobrego, by marzyć o zwycięstwie.

 

Reklama

Przed meczem z gdańszczanami, trener Rumak zdecydował się na jedną zmianę w wyjściowym składzie w porównaniu do wcześniejszych spotkań. W roli środkowego pomocnika wystąpił Ostoja Stjepanović, zastępujący przesuniętego na środek obrony Adama Kokoszkę. Z kolei Lasza Dwali, mający dotychczas pewny plac gry, całe spotkanie przesiedział na ławce rezerwowych.

Taka zmiana w składzie miała sens, bo Lechia w środku pola dysponuje solidnym zestawem kreatywnych piłkarzy: Milosem Krasiciem, Flavio Paixao i Rafałem Wolskim. Stąd w Śląsku w pomocy potrzebny był zawodnik, który lepiej niż Kokoszka poradziłby sobie z szybką, pomysłową grą gdańszczan.

W pierwszej połowie meczu kreatywności było jednak znacznie mniej, niż można było oczekiwać. Śląsk częściej prowadził grę, bywał częściej przy piłce, ale nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. Wrocławianie na serio zaatakowali tylko raz, tuż po pierwszym gwizdku. Wtedy bardzo groźnie atakował Bence Mervo  - pierwszy strzał Węgra odbił bramkarz Lechii, a poprawka napastnika Śląska zatrzymała się na bocznej siatce bramki gdańszczan.

To było najlepsze, co Śląsk dał z siebie do przerwy. Wrocławianie głównie utrudniali życie rywalom, starając się narzucić im swoje tempo gry. Trzeba przyznać, że Śląsk momentami wyglądał bardzo dobrze, grając z pomysłem i płynnie. Brakowało jednak dokładności, lepiej mogli też grać skrzydłowi. Ale Alvarinho często zachowywał się jak jeździec bez głowy, dobre zagrania przeplatając z niezrozumiałymi, a Łukasz Madej albo podejmował złe decyzje, albo zatrzymywał się na obrońcach Lechii.

Goście też dość oszczędnie pokazywali swoje umiejętności ofensywne. Sporą ochotę do gry miał Flavio Paixao, dla którego był to powrót na wrocławski stadion, ale z akcji Portugalczyka nie wynikało nic poza zamieszaniem pod bramką Śląska. Bardzo bliski gola był zaś jego brat bliźniak i inny były gracz Śląska, Marco. W 40. minucie dostał świetną piłkę od Sławomira Peszki i mógł posłać piłkę, gdzie tylko chciał. Uderzył jednak w… nogi Mariusza Pawełka, który wyjaśnił całe zamieszanie.

Drugą połowę meczu można ująć w jej pierwszych pięciu minutach, bo właśnie wtedy kibice obejrzeli najciekawszą akcję tej części spotkania. W 50. minucie Grzegorz Kuświk uderzał głową niemal z linii bramkowej, ale gola nie zdobył. To, co działo się na boisku później, mogło budzić co najwyżej umiarkowany entuzjazm kibiców. Było trochę walki i pogruchotanych kości, co nieco kontrowersyjnych decyzji sędziowskich, zdarzały się też groźniejsze strzały. W Śląsku bliski szczęścia był Ryota Morioka, a po strzale Alvarinho bramkarz Lechii łapał piłkę tak niepewnie, że prawie wrzucił ją sobie do bramki.

W gdańskiej ekipie groźnie uderzał zaś Rafał Wolski, który wyraźnie odżył, gdy z boiska zszedł Flavio Paixao. Swoją drogą, na swój sposób podziwiamy trenera Lechii. Wymaga odwagi, by tak zestawiać skład, w którym bardzo kreatywny Wolski dopiero po ponad godzinie gry może wyjść z cienia kolegi z drużyny i zacząć stwarzać jakiekolwiek zagrożenie na boisku.

Śląsk w tym sezonie jest bardzo konsekwentny. Na cztery mecze aż trzy zremisował i jeden wygrał, co po meczu z Lechią daje mu 6 pkt. Cieszy dobra forma wrocławian w obronie, bo Śląsk jeszcze nie stracił gola, a spora w tym zasługa grającego pewnie - w co aż trudno uwierzyć, gdy piszemy te słowa - Mariusza Pawełka. Niepokoi zaś nieco słabość Śląska pod bramką rywala: dwa gole strzelone w czterech meczach to mizerny wynik. Ale kto wie, może w następnym spotkaniu, w którym wrocławianie powalczą z Arką Gdynia, worek z bramkami wreszcie się rozwiąże. 

 

Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 0:0

Śląsk Wrocław: Pawełek - Pawelec (58. Zieliński), Celeban, Kokoszka, Augusto - Alvarinho, Stjepanović (76. Grajciar), Filipe Goncalves, Morioka, Madej - Mervo (86. Biliński).
Lechia Gdańsk: Milinković-Savić - Janicki, Maloca, Wawrzyniak - Flavio Paixao (64. Stolarski), Chrapek, Krasić, Wolski, Peszko (80. Pawłowski) - Kuświk, Marco Paixao (76. Wojtkowiak).

Żółte kartki: Augusto, Pawelec, Stjepanović - Wawrzyniak, Janicki.

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Widzów: ok. 13 tys.

Zobacz galerię

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 2441