Wiadomości

Co we wrocławskim żołądku leży?

2010-09-18, Autor: Radomir Wit

Wrocławianie zawsze lubili dobrze zjeść – kiedyś bardziej tradycyjnie, bez liczenia kalorii, dzisiaj coraz bardziej wykwintnie, lekko i dietetycznie. Nie oznacza to jednak, że tradycyjny schabowy odchodzi do lamusa.

Reklama

- Było we Wrocławiu kilka frytkarni, pamiętam, że cieszyły się dużą popularnością – wspomina 65-letnia Halina, którą spotykam na wrocławskim rynku. Siedzi na ławce naprzeciw Nowego Ratusza. Twierdzi, że takich domowych frytek już nigdzie dzisiaj nie można dostać. Teraz stawia się na owoce morza – sama ich nie jadła, ale słyszała, że są niezłe, trochę gumowe.

 

Wrocław miastem spotkań... na talerzu

 

- Widać wśród wrocławian otwartość na nowe trendy kulinarne – uważa Kamil Kobylański, menadżer restauracji Akropolis. Dodając, że największą popularnością cieszą się wśród mieszkańców naszego miasta krewetki, polędwica wołowa w sosie truflowym, czy ośmiornica z grilla. Potwierdzają to sami wrocławianie, którzy coraz chętniej przyznają, że są zmęczeni tradycyjnymi polskimi potrawami. - Nie przywiązujemy się już do kuchni, którą wynieśliśmy z domu, szukamy nowych smaków – przyznaje Kobylański z Akropolis.

 

Potwierdza to ilość knajpek z zagranicznym jedzeniem, które wyrastają, jak grzyby po deszczu – kuchnia włoska, amerykańska, grecka, mołdawska, czy francuska – wrocławianie chętnie odwiedzają tego rodzaju lokale, na co zwraca uwagę personel Novocainy, w której króluje włoskie jedzenie – najpopularniejsze są makarony i pizze.

 

- Ludzie są coraz zamożniejsi, dużo podróżują i chcą zjeść we Wrocławiu tego, co spróbowali na przykład na Półwyspie Bałkańskim – zwraca uwagę menadżer Akropolis. Podobnego zdania jest menadżer restauracji Greco: - Odchodzimy od schabowego, próbujemy nowości, lubimy jeść na mieście.

W jego lokalu najpopularniejszy jest zestaw z gyrosem, frytkami i lekką sałatką. - Wrocławianie lubią zjeść szybko i dobrze – twierdzi zgodnie obsługa Greco.

 

Tradycja musi trwać

 

Kamil Kobylański, Akropolis: - Modne są zdrowe, śródziemnomorskie potrawy. Jednak tradycyjny kotlet schabowy będzie zawsze istniał, na tym się wychowaliśmy, to nasza tradycja.

Fenomenem na wrocławskiej mapie kulinarnej jest bar Miś, istniejący dokładnie w tym samym miejscu od 1975 roku. - Do Misia chodzę często na buraczki, są tanie i dobre. Jadam też w Bazylii - zdradza Tomasz Buczek, student Akademii Medycznej im. Piastów Śląskich we Wrocławiu.

 

- Największą popularnością cieszą się u nas pierogi ruskie i dania wegetariańskie. Może spróbuje Pan naszych pierogów? - rozmawiam z Iwoną Kotlik z Misia. Po chwili okazuje się jednak, że pierogów już nie ma, rozeszły się, a jest dopiero po trzynastej. - To tradycja, dania mączne, schabowy, ciągle jest u nas ruch, nie narzekamy na brak klientów – mówi Kotlik. Kolejka do kasy ciągnie się aż od wejścia do Misia. - Przychodzą do nas studenci, robotnicy, pracownicy biurowi. Policjanci jedzą u nas rano jajka na potęgę – śmieje się

 

Szybko znaczy tanio

 

Podchodzę do grupki licealistów, uczą się w ogólniaku na Kołłątaja. Akurat mają długą przerwę, więc wpadli do Galerii Dominikańskiej na hamburgera i frytki. Wcale nie przejmują się tym, że jedzenie jest niezdrowe i tuczące. - Jadam tutaj sporadycznie – rzuca jedna dziewczyna. Zaraz dodaje: - Chodzę często do barów sushi, lubię ten smak i klimat. Pytam ją, czy jada pierogi i schabowe, kiwa głową, że tak. Bo takie są właśnie wrocławskie żołądki – otwarte na kuchnię z całego świata, ale pamiętające o tradycji.

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~ 2010-09-20
    12:52:50

    0 0

    akurat na brak fajnych miejsc do zjedzenia nie możemy narzekać..

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.