Sport

Gramy! Śląsk Wrocław zmierzy się z Cracovią na inaugurację nowego sezonu [ZAPOWIEDŹ]

Koniec nerwowego zerkania w kalendarz, koniec odliczania, czas na granie. Rozpoczyna się sezon Ekstraklasy 2018/2019, a zatem wraca liga, której - jak mawiają - zrozumieć się nie da, ale nie kochać jej też trudno. Nowe rozdanie to nowe oczekiwania i marzenia, a tych wobec Śląska Wrocław jest jak zwykle dużo.

Reklama

Kiedy Śląsk zaprezentował się kibicom podczas zwyczajowej prezentacji przed nowym sezonem, kapitan drużyny Piotr Celeban powiedział coś, przy czym warto się zatrzymać.

- Rok temu, podczas podobnej prezentacji, złożyliśmy różne deklaracje i mówiliśmy sporo. Umówmy się: na koniec wyszło słabo. Dlatego w tym sezonie nie będziemy gadać, za to będziemy więcej robić. Spodziewajcie się Śląska walczącego w każdym meczu - zadeklarował popularny "Celik".

Ta otwarta deklaracja pokory wiele mówi o Śląsku Wrocław przed sezonem 2018/2019. Dla kibiców nie było zaskoczeniem, że w wakacje drużynę przebudowano, bo we wcześniejszych latach powielano podobny schemat. Śląsk raz miał być lokalny i przede wszystkim tani, a pod tę wizję ściągano zawodników niedrogich, którzy mogli, ale wcale nie musieli "odpalić". I na ogół grali marnie. Rok temu postawiono na wariant gwiazdorski, ściągnięto tzw. duże nazwiska, zapłacono im duże pensje, ale efekty były równie liche i Śląsk nie awansował nawet do czołowej ósemki Ekstraklasy.

Widząc, że różne pomysły na klub kończą się porażką, władze miasta postanowiły postawić na nową strategię - tyleż oczywistą, co mocno spóźnioną. Szefem klubu został Marcin Przychodny, były szef spółki miejskiej przygotowującej igrzyska The World Games 2017 i sprawdzony w realiach pracy w firmie, która de facto podlega urzędnikom. Ze stanowiska dyrektora Akademii Piłkarskiej na trenera pierwszej drużyny przywrócono Tadeusza Pawłowskiego, który zastąpił Jana Urbana. Wreszcie dyrektorem sportowym został były długoletni piłkarz Śląska i jeden z jego symboli, Dariusz Sztylka. Zastąpił Adama Matyska, który nie obronił się ani transferami, ani nie miał szczególnej sympatii w klubie - a na powody lepiej spuścić zasłonę milczenia.

Te wszystkie roszady w kierownictwie w lecie przyniosły owoce w postaci nowej polityki transferowej. Śląsk ściągał głównie dobrze rokujących zawodników z 1. ligi. Że ten kierunek może być sensowny, pokazał zimowy transfer Mateusza Cholewiaka ze Stali Mielec, który szybko przebił się do pierwszego składu. Dlatego w wakacje sięgnął raz jeszcze na zaplecze Ekstraklasy. Do klubu przyszli pomocnicy: Jakub Łabojko (Raków Częstochowa), Mateusz RadeckiDamian Gąska (obaj Wigry Suwałki). Jeszcze niżej, bo w 2. lidze, grał dobrze rokujący i skuteczny napastnik Daniel Szczepan, a w 3. lidze bramkarz Dariusz Szczerbal (Piast Żmigród).

Jedyny gracz z już jako tako wyrobionym nazwiskiem to obrońca Wojciech Golla, grający ostatnio w holenderskim NEC Nijmegen. Śląsk dał też sobie spokój ze ściąganiem zawodników zagranicznych, którzy ostatecznie nie dawali drużynie jakości. I do Wrocławia zawitał jedynie Irańczyk Farshad Ahmadzadeh - teoretycznie zawodnik egzotyczny, ale mający świetne referencje, a wcześniej bacznie przez Śląsk prześwietlony.

Aby zrobić miejsce dla nowych zawodników, Śląsk musiał pożegnać się z paroma ludźmi. I zrezygnował z usług zawodników już nieco wiekowych (Łukasz Madej, Adam Kokoszka), obcokrajowców piłkarsko co najwyżej przeciętnych (Tim Rieder, Sito Riera), ludzi po ciężkich przeżyciach zdrowotnych (Michał Mak, Boban Jović), wypożyczonych i nie dających drużynie zbyt wiele (Mateusz Lewandowski) lub niemieszczących się w pomyśle na zespół (Dominik Budzyński). Z kolei klubowa młodzież wyruszyła w Polskę zdobywać doświadczenie: Adrian Łyszczarz w GKS-ie Katowice, Sebastian Bergier w Stali Mielec i Konrad Poprawa w Wigrach Suwałki.

Śląsk zrobił więc, co chciał: w wakacje uzupełnił skład zawodnikami młodymi, głodnymi sukcesu i zachował trzon drużyny. Ta mieszanka w rękach trenera Tadeusza Pawłowskiego, który ma dar do pracy z młodzieżą, ma okazać się wybuchowa. W klubie podkreślają przy tym, że to będzie zespół ludzi, którzy walczą, nie odpuszczają i przede wszystkim są ambitni. Czyli znowu: pokora, ale i świadomość własnych umiejętności. To wszystko ma zapewnić zarówno wynik, jak też rosnące zainteresowanie kibiców, którzy na nowo pokochają ten klub. Jak podkreśla trener Tadeusz Pawłowski:

- Jesteśmy teraz w momencie, w którym chcemy zespół przebudować, wprowadzić zawodników, którzy przyszli do nas. To proces, nie może być tak, że od razu wszystko zmienimy. Będę to robił z meczu na mecz i zawsze decydującym czynnikiem będzie forma. Mamy styl gry, który staraliśmy się wprowadzić w zeszłym sezonie. Nie chcę burzyć tego i wszystko budować od zera. To nie będzie dobre dla zespołu.

Pierwszym egzaminatorem nowego Śląska będzie Cracovia. “Pasy” nie przespały transferowego lata. Trener Michał Probierz konsekwentnie realizuje swój pomysł na zespół, a że jego wizja ma sens, Cracovia pokazała pod koniec poprzedniego sezonu, kiedy zdecydowanie wygrała grupę spadkową Ekstraklasy.

Do Krakowa przyszli piłkarze do każdej formacji. O miejsce w bramce powalczy Maciej Gostomski (Korona Kielce), za jakość gry linii pomocy odpowiadać ma wracający do Cracovii Marcin Budziński (wcześniej Melbourne City w Australii), wyciągnięty ze spadkowicza z Ekstraklasy Adrian Danek (ex-Sandecja Nowy Sącz) i hiszpański pomocnik Elady. Ten ostatni piłki będzie dogrywał do swojego rodaka, napastnika Gerarda Olivy lub do innego byłego gracza Sandecji, młodego Filipa Piszczka.

Cracovia w lecie poniosła dużą stratę, choć w klubie liczono się z nią od dawna. Krzysztof Piątek odszedł do włoskiej Genoi. Biorąc pod uwagę, że w poprzednim sezonie strzelił 21 goli, to “Pasom” nie będzie łatwo go zastąpić. Trener Probierz pożegnał też Szymona Drewniaka, Maticia Finka, Nicolaia Brock-MadsenaDenissa Rakelsa. Ale uczciwie powiedzmy: to nie byli zawodnicy, bez których Cracovia by nie przeżyła. Dodatkowo zaś w klubie szybko znaleziono następców, którzy mogą być realnymi wzmocnieniami.

- Nasz najbliższy rywal, Cracovia, nie przeszłą rewolucji przed nowym sezonem. Owszem, stracili Piątka, najlepszego strzelca, ale nie ma tam bardzo wielu zmian. Pracują ze sobą od roku, rozpoczęli przemiany, przed rozgrywkami 2017/18. To bardzo wysoki zespół, silny fizycznie, dobrze  grający głową. Spodziewam się, że oni będą grać górą, a my dołem - analizuje Tadeusz Pawłowski, trener Śląska Wrocław.

Jak to zwykle bywa przed startem sezonu, pada wiele pytań i jest mnóstwo spekulacji. Kto pójdzie po mistrzostwo, a kto po puchary. Komu od początku grania dopisze forma, a kto będzie dołował. Kto zabłyśnie, jak np. rok temu młodzi zawodnicy Górnika Zabrze Rafał Kurzawa i Damian Kądzior, a kto przyniesie rozczarowanie… Te pytania można mnożyć i z kolejki na kolejkę odpowiedzi zaczną spływać.

Także potencjał Śląska Wrocław i forma drużyny już na starcie sezonu jest zagadką. Czy to będzie znowu wielki Śląsk i drużyna, która - jak za pierwszej kadencji trenera Pawłowskiego - nie pozwoli nikomu wygrać u siebie przez rok? To się okaże, a pierwsze tropy poznamy w sobotnim meczu z Cracovią.

1. kolejka Ekstraklasy, Śląsk Wrocław - Cracovia, sobota (21 lipca), Stadion Wrocław, godz. 15:30.

Oceń publikację: + 1 + 4 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 2395