Sport

Hiszpański byk rozszarpał wawelskiego smoka. Śląsk Wrocław zdemolował Wisłę Kraków

2021-10-23, Autor: Bartosz Królikowski

Takiego pogromu w wykonaniu Śląska dawno nie było. Piłkarze WKS-u kompletnie zdominowali i rozbili na wyjeździe krakowską Wisłę, zwyciężając 5:0. Znakomity mecz, podkreślony hat-trickiem rozegrał Erik Exposito.

Reklama

Po raz pierwszy odkąd zespół przejął Jacek Magiera, a ogólnie rzecz ujmując to pierwszy raz od roku, Śląsk Wrocław przystępował do jakiegokolwiek ligowego meczu po dwóch porażkach z rzędu. Lech Poznań oraz Raków Częstochowa wsadziły wrocławianom kij w szprychy, a poznaniacy to w sumie nawet kłodę (0:4). Czy biorąc także pod uwagę porażkę 0:1 w Pucharze Polski z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza, można mówić o kryzysie? Na to raczej za wcześnie. Zwłaszcza że przeciw BBT wrocławianie byli zespołem niepodważalnie lepszym, ale jeszcze bardziej nieskutecznym. Za to przeciwko Rakowowi byli bardzo… nijacy. Zresztą tak jak Raków oraz cały ten mecz, który uratowały 3 gole, ale poza tym nic się w nim nie działo. Zatem dwie przegrane z bardzo mocnymi zespołami to jeszcze nie powód aby bić na alarm, ale Śląsk potrzebował wygranej żeby to udowodnić.

Ich dzisiejsi oponenci, Wisła Kraków, sama niedawno zakończyła kiepską serię. Krakowianie wygrali tydzień temu po raz pierwszy od ponad miesiąca, pokonując na wyjeździe Górnika Zabrze. Ich forma jest jednak jeszcze daleka od dobrej i stabilnej. Dlatego Śląsk, który w ostatnich latach bardzo dobrze czuł się na stadionie Białej Gwiazdy (zwycięstwa zarówno w 2019/20 jak i 20/21), mógł jeszcze solidnie naruszyć tą niestabilną konstrukcję.

Trener Jacek Magiera zareagował na porażkę z Rakowem zmianami w wyjściowej jedenastce. Łukasza Bejgera, najmniej pewnego z wrocławian w tamtym meczu, zastąpił wracający po urazie Diogo Verdasca. Zaś również bezbarwnego tydzień wcześniej Victora Garcię, zmienił Dino Stiglec.

Śląskowi zdarzało się w tym sezonie szybko stracić gola, było tak choćby w Poznaniu przeciwko Lechowi. Jednak tym razem to oni ekspresowo otworzyli wynik meczu! Była siódma minuta, gdy Mateusz Praszelik świetnie wypuścił prostopadłym podaniem Erika Exposito. Hiszpan okazji nie zmarnował, znakomicie podciął piłkę nad bramkarzem i umieścił ją w siatce. Erik miał zatem szóstego ligowego gola w sezonie, a Praszelik potwierdził że jest w świetnej liczbowej formie, bo to już jego czwarty mecz z ostatnich pięciu, gdy zalicza gola lub asystę.

To nie był jednak koniec show w wykonaniu Exposito. Nie minęło pięć minut, a było już 2:0! Tym razem Hiszpan znalazł sobie przed polem karnym pozycję do strzału. Natomiast czym się kończy Erik pozostawiony przed szesnastką bez krycia, z piłką na lewej nodze? Wisła najwyraźniej wcześniej nie wiedziała. No. To teraz wiedzą doskonale. Pewny strzał w dolny róg bramki ich nauczył.

WKS wyszedł dziś na boisko z nogą wciśniętą w pedał gazu aż do oporu. Szybkie dwa gole wcale tego nie zmieniły, bo w 22 minucie mogło być już 3:0. Jednak tym razem Exposito i Praszelik zamienili się rolami. Hiszpan podawał, Polak strzelał, ale nie wykończył już tak jak starszy kolega, bo świetnie zatrzymał go bramkarz Wisły. Niemniej był to kolejny dowód, że Śląsk szampańsko bawił się na boisku, a Wisła… schowała się chyba w jakiejś szafie i ani myślała wyjść. Ale czy należy się dziwić? Ilekroć próbowali coś wskórać, WKS dawał im w twarz. W 27 minucie było już TRZY DO ZERA. Jak? Stały fragment gry, doskonałe dośrodkowanie Dino Stigleca, pewny strzał głową i debiutancki gol Diogo Verdaski. Jeśli te dwa wcześniejsze to były knockdowny, to to był już kompletny nokaut.

Pomyślałby kto że to koniec, że wystarczy, że leżącego się nie kopie. Ale Śląsk chciał. Chciał bić żeby równomiernie puchło. Jeszcze przed przerwą mogli prowadzić nawet 5:0, a na pewno powinni 4:0. Najpierw strzał Praszelika świetną paradą zatrzymał Biegański. Niedługo później golkipera Wisły wsparła poprzeczka i to dwukrotnie. Wpierw przyłożył w nią Exposito, piłka trafiła do Picha, a ten mimo iż miał przed sobą pustą bramkę, również obił obramowanie bramki. Ostatecznie zatem tą kapitalną w swym wykonaniu połowę, WKS zakończył prowadząc 3:0.

Po przerwie WKS nie naciskał już tak intensywnie, co zrozumiałe bo w gruncie rzeczy nie musiał. Oczywiście oddawanie rywalom piłki nigdy nie jest dobrym pomysłem, ale Wisła bardzo szybko pokazała im, że to nie wiąże się dziś ze szczególnym ryzykiem. Krakowianie nie mieli cienia pomysłu jak zaskoczyć dziś Śląsk. Dopiero w 66 minucie Yaw Yeboah przedarł się i zatrudnił Michała Szromnika. Niemniej golkiper WKS-u doskonale zatrzymał jego strzał. Jeśli ktoś miał wątpliwości czy jeszcze jest po meczu, historia futbolu zna przypadki gdy w kilkanaście minut zespół odrabiał nawet i trzybramkowe straty, w 77 minucie było po zabawie. Faulowany w polu karnym był wówczas Erik Exposito, za co wrocławianie dostali rzut karny. Hiszpan sam do niego podszedł, pewnie wykorzystał i postawił stempel na swoim fenomenalnym występie.

Końcówka meczu, jak łatwo się domyślić wyglądała tak, że Wisła już wolała żeby to się już skończyło, Śląskowi wolał nie tracić już zbytnio sił. Dlatego tempo zrobiło się spacerowe. Mimo to dobrą okazję miał jeszcze Caye Quintana, ale zatrzymał go Mikołaj Biegański. Nawet sędzia Lasyk wolał się zlitować nad Wisłą, doliczając tylko minutę. Ale litości nie znał Śląsk, bo w jej trakcie piątego gola dla wrocławian zdobył Marcel Zylla, wykorzystując sytuację sam na sam. Pogrom, pogrom i jeszcze raz pogrom.

Miał Śląsk w tym sezonie takie spotkania, w których nie potrafił wykorzystać słabości rywala. Górnik Łęczna, Termalica Nieciecza w PP dla przykładu. No to dzisiaj się wrocławianie zabawili za wsze czasy. Wisła Kraków wyszła, nastawiła cztery litery, dała WKS-owi pas i powiedziała „no lej Pan, byle szybko”. I Śląsk lał. Przyłożył pięciokrotnie, a mógł nawet z osiem wrzucić. Wrocławianie byli dziś bardziej zdecydowani, szybsi, zorganizowani, no i mieli rzecz jasna Erika Exposito. To jest top napastników w ESA. Ten sezon jest tego świadectwem, zaś ten mecz czerwonym paskiem, zrobionym ze strojów graczy Wisły, których Hiszpan dziś własnoręcznie rozszarpał.

Dziś WKS może świętować, bo ma co i zasłużył. Wrocławianie okazję do wykorzystania rozpędu będą mieli równo za tydzień. W sobotę 30 października o 12:30 zmierzą się na wyjeździe z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza.

Wisła Kraków – Śląsk Wrocław 0:4

Gole:

0:1 – Erik Exposito 7’

0:2 – Erik Exposito 12’

0:3 – Diogo Verdasca 27’

0:4 – Erik Exposito 77’(K)

0:5 – Marcel Zylla 90+1’

Wisła: Biegański – Szota (46. Szot), Uryga, Sadlok (33. Hugi) – Gruszkowski (33. Yeboah), Frydrych, Hanousek – Starzyński (73. Sobol), Żukow, Skvarka – Brown Forbes

Śląsk: Szromnik – Lewkot, Golla, Verdasca – Janasik, Schwarz (82. Makowski), Mączyński, Stiglec (73. Garcia) – Pich (73. Sobota), Praszelik (85. Zylla) – Exposito (82. Quintana)

Żółte kartki: Gruszkowski, Frydrych, Szot (Wisła) – Schwarz (Śląsk)

Sędzia: Piotr Lasyk

Oceń publikację: + 1 + 16 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1595