Sport

Mistrzostwa Polski nadszedł czas, ten piękny czas?

2012-05-02, Autor: Łukasz Maślanka
Zdarzyło się kiedyś tak, że na okładce pewnego poczytnego polskiego tygodnika opinii znalazło się krótkie, acz zwięzłe wezwanie do dzisiejszego premiera naszego: “Musisz!”. Tamto hasło padło w ściśle politycznym, wyborczym kontekście, a nie polityką się zajmujemy w tym dziale. Pójdziemy jednak tym tropem, bo przed meczem z Jagiellonią Białystok wrocławskim piłkarzom można napisać podobnie. Śląsku, musisz!

Reklama

Rundę wiosenną Śląsk zaczynał z wielkimi nadziejami. Pierwsze miejsce po rundzie jesiennej, solidna przewaga nad rywalami, sensowne (tak się mogło wydawać w zimie) transfery... To wszystko pozwalało sądzić, że z mistrza jesieni Śląsk gładko przemieni się w najlepszy zespół sezonu i sięgnie po upragnione mistrzostwo. Liga te nadzieje sprowadziła jednak brutalnie na ziemię. Były wiosną momenty, kiedy wydawało się, że wrocławska jedenastka nic wielkiego nie osiągnie, bo jej forma pozostawała wiele, bardzo wiele do życzenia. Ale sportowy los znów spłatał figla. Na dwie kolejki przed końcem sezonu, poturbowany i nawet kilkakrotnie wiosną upokorzony Śląsk ma złote medale mistrzostw Polski na wyciągnięcie ręki.

- Spotkanie z Jagiellonią urasta do wydarzenia, które może nam dać szansę rozegrania w Krakowie meczu o być albo nie być mistrzem Polski bądź reprezentantem kraju w rozgrywkach europejskich. Cały czas jednak musimy patrzeć na to, jakie wyniki będą osiągać w tym czasie nasi konkurenci - zapowiada trener Śląska Wrocław Orest Lenczyk

Przed piłkarzami Śląska jeszcze dwa mecze - czwartkowy z Jagiellonią Białystok i niedzielny z krakowską Wisłą. Co muszą zrobić, by sięgnąć po ligowe trofeum? Wygrać oba spotkania i liczyć na potknięcie Legii Warszawa. Tylko tyle i aż tyle. Trzeba przy tym pamiętać, że porażki mogą być kosztowne o tyle, że wyrzucą Śląsk nawet poza ligowe podium, bo różnica między drugim w tabeli Śląskiem a piątą Koroną Kielce to tylko dwa punkty.



Teoretycznie, jeśli chodzi o wyzwania sportowe, wrocławian czeka dość łatwe zadanie. Najbliżsi rywale grają już bowiem tylko po to, by dograć sezon do końca, a ich piłkarze o to, by przedłużyć angaż w zespole lub też dostać ciekawą ofertę transferową. Ale to tylko pozory i wydaje się, że wrocławianie - jeśli sięgną po upragnione złoto - solidnie zapamiętają dwa ostatnie ligowe starcia. Dlaczego? Przez to, że rywale tanio skóry nie sprzedali. Swoją siłę Jagiellonia pokazała w poprzedniej ligowej kolejce, gdy na Łazienkowskiej była bliska ogrania właśnie Legii Warszawa. Ostatecznie jednak ten mecz zakończył się remisem i legioniści utrzymali prowadzenie w ligowej stawce. I białostoczanie, prowadzeni przez debiutującego w tym sezonie w roli trenera Tomasza Hajtę, tym meczem udowodnili, że - mimo końcówki sezonu i gry “o frytki” - nie wolno ich lekceważyć.

We Wrocławiu “Jaga” zagra osłabiona - zawieszony za nadmiar kartek jest Alexis NorambuenaLuka Pejović, a na uraz mięśnia narzeka Jan Pawłowski. Największym problemem dla trenera Hajty może być zaś absencja Tomasza Frankowskiego. Popularny "Franek" ustrzelił już 15 bramek i jest w ścisłej czołówce napastników ligi. 37 lat na karku, ale “Franek” nie zwalnia tempa, dalej straszy bramkarzy, a w Jagiellonii dodaje zespołowi bardzo wiele do jakości gry. Nie wiadomo jednak, czy kontuzjowany mięsień nie wykluczy go z gry we Wrocławiu.

Ale w Śląsku też kontuzji bez liku - w czwartek na pewno nie zobaczymy na boisku Sebastiana Dudka, Jarosława Fojuta, Dalibora StevanoviciaŁukasza Madeja, niepewny jest też występ Sebastiana Mili. Skala osłabień Śląska, biorąc pod uwagę presję wyniku i stawkę meczu, jest nawet większa. "Jaga" we Wrocławiu może zagrać na luzie, z myślą, że to dzięki m.in. jej postawie uda się wyłonić mistrza Polski. A trener Hajto ma kim straszyć. Zdrowy jest m.in. Maciej Makuszewski, do dyspozycji szkoleniowca jest też błystkotliwy Gruzin Nika Dżalamidze, a dobrą formę w meczu z Legią pokazał Marcin Burkhardt. A nie są to piłkarze, których można zlekceważyć. Natomiast wrocławianie czwartkowy mecz wygrać muszą. Bez żadnego ale. Dlatego pewne jest, że Śląsk - jeśli nie chce odpaść z mistrzowskiego wyścigu tuż przed metą, w potyczce z białostocką ekipą będzie musiał zostawić na murawie litry potu i kilka lat zdrowia. 



Mecz z Jagiellonią będzie ostatnim Śląska Wrocław przed własną publicznością w tym sezonie T-Mobile Ekstraklasy. Pożegnanie poprzedniego sezonu wypadło nad wyraz okazale. Wrocławianie na Oporowskiej rozbili Arkę Gdynia 5:0 i przypieczętowali tytuł wicemistrza Polski. - Osobiście chciałbym, aby jutrzejsze pożegnanie sezonu we Wrocławiu było nie gorsze od tego, jakie zafundowaliśmy naszym fanom przed rokiem - mówi trener Orest Lenczyk. Ligowy terminarz sugeruje przy tym, że mistrza Polski poznamy w ostatniej kolejce. Bo w tej najbliższej Legia Warszawa zmierzy się w Gdańsku z Lechią i trudno się spodziewać, by legioniści zgubili tam punkty. Ale w weekend czeka ich trudny mecz z Koroną Kielce i może dojść w nim do niespodzianki. Dlatego Śląskowi czwartkowe pożegnanie wrocławskie udać się musi, by w niedzielę - po ewentualnym zwycięstwie w Krakowie - być gotowym do wskoczenia na fotel mistrza Polski po plecach warszawskiej Legii. 



29. kolejka T-Mobile Ekstraklasy, Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok, czwartek (3 maja), godz. 18, Stadion Miejski przy alei Śląskiej we Wrocławiu.

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 2002