Nie przegap

PZPR z Sutrykiem, rozpad PO, Wrocław zaściankiem

2024-02-02, Autor: Arkadiusz Franas

Takiej kpiny z demokracji to już dawno nie pamiętam. Dwa miesiące przed wyborami, a my nadal nie wiemy kto wystartuje. W tej chwili pewne jest tylko, że Jacek Sutryk związał się z postkomunistami, a w Platformie Obywatelskiej albo dojdzie do kompromitacji albo do rozłamu. PiS pewnie czeka na decyzję PO, a Trzecia Droga twierdzi, że Wrocław to prowincja. Jak tak dalej pójdzie, to nawet na Jagodnie nie będzie tłumu przed urnami.

Reklama

„Gdy tylko staną się rządzącymi lub przedstawicielami ludu, przestaną być robotnikami i zaczną patrzeć na czarnoroboczą masę z wysokości państwowego punktu widzenia; będą reprezentować już nie lud, lecz siebie i swoje roszczenia do kierowania ludem”. To prorocze zapiski rosyjskiego myśliciela Michała Bakunina. Słowa te przypomniały mi się, gdy zobaczyłem zdjęcia z zawarcia przedwyborczego paktu Jacka Sutryka i jego akolitów z Nową Lewicą. Prezydent Wrocławia, by nie zostać na lodzie i kompletnie osamotnionym w wyborach, dość błyskawicznie zawarł to porozumienie, ponieważ jego szanse na uzyskanie poparcia Platformy Obywatelskiej maleją i to chyba drastycznie.

Oczywiście trzeba od razu dodać, że jest to tylko część Lewicy, która startowała w ostatnich wyborach parlamentarnych. Najmniej lewicowa. Bo partii Razem tam nie ma. Głównie oparta na dawnym postkomunistycznym SLD, spadkobiercy nieboszczki PZPR. Jej radni w swym wielkim przywiązaniu do prezydenta przez ostatnie lata praktycznie non sto występowali przeciwko mieszkańcom. Po prostu siła tradycji postkomuny. Ważne, że jeden z nich pod koniec kadencji dostąpił zaszczytu bycia wiceprezydentem Wrocławia.

Najzabawniejsze, choć to śmiech przez łzy, są osoby, które widać na tych fotografiach. Jeden z tych postkomunistów, radny Dominik Kłosowski, na przykład od lat pracuje na stanowisku dyrektorskim pod kierownictwem ludzi z PiS w urzędzie marszałkowskim. I jakoś się tym nie brzydzi, choć mówi co innego. Albo na przykład przewodniczący obecnej Rady Miasta Sergiusz Kmiecik. Jak przypomniał aktywista Zielnych Robert Suligowski, Sergiusz Kmiecik „który jeszcze jako pisowiec zbierał podpisy przeciwko osobom LGBT+ przybija piątkę z wiceprezydentem od równości Bartłomiejem Ciążyńskim”. To właśnie ten wiceprezydent od postkomunistów. W gronie paktujących pojawił się też radny Michał Górski, jeszcze dwa lata temu największy krytyk Jacka Sutryka. Autor takiej słynnej opinii: „Pan Sutryk to porażka nas wszystkich. Ciągła agresja, wyśmiewanie, kpienie, poczucie lepszości i pusty lans w social mediach…”. Jak się nawrócił? Tu pewnie gdzieś powinien pojawić się w jakiejś formie zaimek pytajny „ile”. Wspomniany Suligowski jedno z tych pamiątkowych zdjęć zatytułował po prostu „Łączą nas konfitury”. I naprawdę nie wiem dlaczego, gdy tak patrzyłem na fotki, to przypomniał mi się Stan Tymiński i wczesna Samoobrona. Zresztą założyciel Partii X jeszcze powróci w mych skojarzeniach.

A co w Platformie? Z jednej strony, po wystąpieniu Donalda Tuska, że idą na wybory jako KO, widać, że będą chcieli mieć swojego kandydata i szanse posła Michała Jarosa na nominację rosną dość wyraźnie. Po pakcie Sutryka z Nową Lewicą jeszcze bardziej wzrosły - niczym akcje Orlenu po abdykacji Daniela Obajtka. Ale to jest PO. Tam się ścierają takie przedziwne poglądy, że lepiej o nich głośno nie mówić. W naszym regionie tylko nieliczni jeszcze myślą, by zostać przy obecnym prezydencie Wrocławia. Reszta chce jak najszybciej odciąć się od tego mocno skompromitowanego polityka. Pytanie tylko, co będzie z tymi sutrykowcami, gdy trzeba będzie wspierać Jarosa? Że honorowo powinni odejść? To nie ta bajka. Będą nadal ryć. We Wrocławiu to może mało istotne, ale co zrobi taki prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej? Nie został wojewodą, nie chcieli go w żadnym ministerstwie… Gdy PO zrezygnuje z Sutryka, pójdzie za prezydentem Wrocławia do post-PZPR? I co uczyni kilku radnych, którzy czują się związani przelewami z następcą Rafała Dutkiewicza? Pachnie rozłamem… Ale tu potrzeba odwagi.

A już nie chciałbym być w skórze Michała Jarosa czy Bogdana Zdrojewskiego, gdyby jednak ktoś w kierownictwie ich partii doszedł do wniosku, że jednak postawią na Jacka Sutryka. We Wrocławiu wiele środowisk odbierze to jako kompromitację PO. A wspomniani posłowie staną przed dylematem niczym bohaterowie brytyjskiego programu o remontach domów „Pokochaj lub sprzedaj”. Przepraszam obu panów, że w ogóle w waszym wykonaniu pod rozwagę biorę pierwszy człon tej alternatywy. Odnoszę wrażenie, że panowie już są po drugiej stronie Rubikonu. Choć to jednak polityka…

Prawo i Sprawiedliwość? Zastanawiają się cały czas jak tu uciułać w zbliżających się wyborach choć ze 20 procent poparcia, a będzie trudno. Jeśli chodzi o kandydata, to ponownie częściej wspominają o młodym radnym Andrzeju Kilijanku. Zapewne jednak z ostateczną decyzją czekają na moment, gdy PO pokaże swojego. Wiadomo, że dla nich najlepszym rozwiązaniem było poparcie przez PO Jacka Sutryka, bo wtedy PiS ma raczej zagwarantowaną drugą turę. I o wiele łatwiejszą kampanię. W tych wyborach nie będzie lepszego i prostszego pomysłu niż ataki na urzędującego prezydenta. Jest wtedy na czym budować taką kampanię.

Trochę zaskoczyli Bezpartyjni Samorządowcy. Cały czas wspominano, że z tego ugrupowania wystartuje dość dobrze znający miasto, pracował przecież w strukturach ratuszowych, Krzysztof Maj, obecnie członek zarządu województwa. Zwłaszcza, że dość solidnie wypadł w debacie TVP przed wyborami parlamentarnymi. Bezpartyjni jednak postawili na innego doświadczonego zawodnika, byłego wicemarszałka województwa, Jerzego Michalaka. Było to o tyle zaskakujące, że Michalak w poprzednich wyborach wystartował ze swojego komitetu i rywalizował z kandydatką Bezpartyjnych.

 - Nie wgłębiając się jakoś szczególnie w historię, trzeba powiedzieć, że był to błąd polityczny - przyznaje teraz. A ponieważ jak mało kto potrafi pracować w kampanii wyborczej, merytoryczny do bólu, więc ma duże szanse, by zrobić lepszy wynik niż w 2018 roku.

No i kandydatka, która nawet nie wiadomo czy wystartuje, choć tak wskazał zarząd regionu Polska 2050, a jest kolejnym dowodem na to, że projekt Szymona Hołowni to jakiś pomysł trudny do ogarnięcia umysłem. Najlepszym dowodem jest sam lider, który dzięki jakimś przebiegłym planom Donalda Tuska został marszałkiem Sejmu. Przychodząc do wielkiej polityki praktycznie ze studia telewizyjnego. I już wykształcenia się nie będę czepiał, ponieważ jak przekazała pewna gazeta napisał 20 książek. Nie wspomnieli, co prawda, ile przeczytał, ale… Wróćmy do wrocławskiej kandydatki, czyli posłanki Izabeli Bodnar. Otóż pani ta, mająca ewentualnie (i nie daj Boże) zajmować się Wrocławiem w rozmowie z TVP Wrocław wyznała: „ W Warszawie mamy gastronomię niesamowicie rozwiniętą oraz świetną komunikację. Znajduje się estetyka, która po prostu jest przyjemniejsza. Miło się po prostu tu przebywa. Przyjeżdżając do Wrocławia, mam wrażenie takiego trochę zaścianka. Wydaje mi się trochę, że wracam na prowincję”.

Jak tam Państwo prowincjusze się czujemy? Ale to początek. Czas na diagnozę tego stanu. Proszę bardzo:  „Coś się tu po drodze myślę, zaburzyło. Na pewno jedną z przyczyn było to, że PiS traktował w sposób arbitralny i uznaniowy przyznawanie środków tym samorządom, które sprzyjały PiS-owi”. Jeżeli dobrze rozumiem wywód pani poseł, bo logiką tego bym nie nazwał, to Warszawie z prezydentem Rafałem Trzaskowskim po prostu sprzyjał PiS…
Kto panu prezydentowi Warszawy to przekaże?

I tu czas na przywołanie wspominanej Partii X i krótkotrwałego sukcesu jej lidera Stana Tymińskiego. Przecież wszedł on do drugiej tury wyborów prezydenta RP w 1990 roku pokonując na przykład Tadeusza Mazowieckiego. Polacy po prostu od dawna szukają jakiegoś trzeciego wyjścia w polskiej polityce i jeszcze jakoś im nie wyszło. Choć na fali popularności Hołownia z PSL-em mogą odnieść jeszcze jakiś sukces w wyborach do sejmików. Ale odnoszę wrażenie, że te wybory samorządowe to może być ostatnia droga Trzeciej Drogi.

Tak, pamiętam, że jest jeszcze cytowany wcześniej Robert Suligowski, zgłoszony przez Zielonych jako pierwszy kandydat na prezydenta Wrocławia. Tylko wszyscy wiemy, że zrezygnuje. Na przykład gdy tylko Michał Jaros ogłosi swój start.

I tyle mojego szperania i snucia przypuszczeń. Ten, a może tamten… Oficjalnych kandydatów trzech: Robert Suligowski (zrezygnuje), Jerzy Michalak i Jacek Sutryk (zrezygnuje?). Resztę możemy poznać dopiero 14 marca, ponieważ taką możliwość daje prawo. Na trzy tygodnie przed wyborami! Czyli duża część głosujących pozna kandydatów dopiero przy urnie wyborczej. A wybieramy ludzi, którzy dostają praktycznie nieograniczoną władzę (przy dobrym układzie w radzie gminy) w naszych miastach na pięć lat. Czy tylko mi się wydaje, że ktoś nas robi lekko w balona i totalnie lekceważy? I nie upierałbym się przy tym lekko.

 

Oceń publikację: + 1 + 35 - 1 - 20

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.