Nie przegap

Radni Sutryka modlili się o cnotę jak św. Augustyn

2024-01-26, Autor: Arkadiusz Franas

Pracujemy na rzecz mieszkańców Wrocławia. Kampanii wyborczej nie prowadzi się na podstawie hejtu - oświadczyli radni, którzy po ostatnich zmianach w radzie miejskiej pozostali przy Jacku Sutryku. Szkoda tylko, że tych mieszkańców nie wymienili z nazwiska. W końcu w spółkach miejskich i kierownictwie urzędu aż tak wielu ich nie pracuje. A co do hejtu, to rozumiem, że do tego wystąpienia modlili się ze swoim szefem słowami św. Augustyna, który zanim zmienił tryb życia podobno mawiał: Boże, daj mi czystość i cnotę, ale jeszcze nie teraz.

Reklama

Augustyn z Hippony to mój ulubiony święty. Najpierw poużywał sobie ile wlezie - kochanka za kochanką, dziecko, a potem zdecydował się na celibat. Zdroworozsądkowe podejście do życia - wiedział chłop z czego rezygnuje, by zostać doktorem i ojcem Kościoła. No i oczywiście jest jednym ze znamienitszych filozofów i teologów, którego „Wyznania” czy „Państwo Boże” to dzieła czytane po dziś dzień. To znaczy od tej pory tylko poza Polską. Ponieważ w szkole zreformowanej przez ministrzynię Barbarę Nowacką będzie się teraz głównie spożywało drugie śniadanie, a jak nauka to jedynie czytania czy czterech podstawowych działań. I to dla ochotników. I obowiązkowo przed wspomnianym drugim śniadaniem, bo inaczej dziecku może być za ciężko.

Siedmiu wspomnianych radnych szkoły kończyło przed epoką Nowackiej, ale widocznie nie na wszystkich lekcjach musieli uważać, bo ich argumentacja, delikatnie mówiąc, wydaje się mało przekonująca. Może dlatego, że większość z nich to tacy wędrujący samorządowcy, których poglądy nie są ortodoksyjne. Zeszli  się w niewielkiej grupie ludzie, którzy kiedyś byli związani z PiS, Nowoczesną czy Platformą. Można osiągnąć porozumienie ponad podziałami? Można. Wystarczy osoba Jacka Sutryka i profity, które ma do zaoferowania jako prezydent miasta. Wtedy nagle wszyscy stają się marksistami, wyznawcami determinizmu ekonomicznego,  których łączy jedno hasło „byt kształtuje świadomość”. A wtedy, niczym po koreańskich indoktrynacjach, można na luzie wypowiedzieć takie słowa: „Pracujemy na rzecz mieszkańców Wrocławia”. W tekście dłuższym niż wszystkie dzieła św. Augustyna mógłbym śmiało wymienić te wszystkie działania „na rzecz”, jak na przykład: odrzucanie uwag mieszkańców przy planach zagospodarowania,  odrzucenie apelu o zmianę ustawy o TBS, wyrzucenie do kosza 6 tysięcy głosów mieszkańców, którzy wystąpili w obronie łąk Lasu Mokrzańskiego, odrzucenie społecznej uchwały o kolei miejskiej we Wrocławiu… Nazbierało się tego sporo.

Ale tak naprawdę siedmiu, niekoniecznie wspaniałych, zwołało swoją konferencję zapewne na prośbę jednego mieszkańca Wrocławia, który uporczywie stara się o drugą kadencję. I ku przerażeniu wielu. Prawdziwym powodem do tego wystąpienia było nagłośnienie niezbyt rozważnego występku bliskiego współpracownika Michała Jarosa, szefa PO na Dolnym Śląsku. Jaros, jak wiadomo, chce być kandydatem na prezydenta i skupia wokół siebie przeciwników Jacka Sutryka. Otóż ów współpracownik w sposób nierozważny, bo na przykład ujawnił swoje niektóre dane, stworzył profil, na którym przypominał największe wpadki prezydenta. Wystarczyło to, by okrzyknąć go hejterskim, a jako główny cel ataku za stworzenie tego profilu obrać Jarosa. No cóż, polityka.  - Wydaje się to wręcz nieprawdopodobne, żeby najbliższy współpracownik Michała Jarosa, szef sztabu wyborczego dolnośląskiej PO stał za hejterską kampanią wymierzoną w prezydenta Wrocławia. Kupowanie botów, tworzenie memów, fejkowy profil, który ma jeden cel - ośmieszać Jacka Sutryka...  Jestem pewien, że w interesie Platformy Obywatelskiej jest jak najszybsze wyjaśnienie tej sprawy. Zwłaszcza w przededniu ostatecznej decyzji PO w sprawie wskazania oficjalnego kandydata tego ugrupowania w wyborach samorządowych - grzmiał Przemysław Gałecki, naczelny propagandzista wrocławskiego magistratu.

Jest tylko jeden problem. Pan Gałecki jest podejrzewany o takie działania od pięciu lat. Oczywiście nie wymierzone w jego pryncypała, choć i tego nie byłbym taki pewny, bo w tym magistracie też podobno frakcje i rozłamy. Jest też i drugi problem.  Oskarżany współpracownik szybko wyjaśnił na portalu natemat.pl: „Absolutnie nie ma to związku z żadną kampanią polityczną i współpracą z Michałem Jarosem. Poza tym, oprócz jednego niefortunnego rebusu, były tam same prawdziwe wypowiedzi Jacka Sutryka”.

No właśnie. Sam prawdziwe. Mistrza hejtu, którym już dawno został okrzyknięty Jacek Sutryk. I nie idzie tu tylko o sławetny dialog z niepełnosprawnym, któremu prezydent radził „Mniej internetu, więcej mycia”. Moje ulubione wystąpienie prezydenta Wrocławia to to:  "Ty Jula Matula! Jak nabierzesz odwagi wyjść z internetu i ujawnić spod fejka to zapraszam do ratusza. Wtedy razem z moim bratem z tobą „potańczymy”. A dlaczego? Bo nie znoszę głupich, tchórzliwych kłamców. Więc zapraszam i czekam na jakiś akt odwagi. Siebie pozwalam ruszać, ale rodziny nie wybaczę. Więc czekam…". Takich wystąpień były dziesiątki, a setki (tysiące?) wrocławian poblokowanych w mediach społecznościowych.

I przez tyle lat to tym siedmiu niewspaniałym jakoś nie przeszkadzało. Zarobieni byli i pewnie nie słyszeli. Tak samo jak i Paweł Karpiński, jeden z niedawnych członków klubu radnych Sutryka, który przeszedł jednak do powstałego w radzie miejskiej klubu PO, ale nadal zapatrzony w prezydenta jak w obrazek. Przecież do stracenia ma rzekomo jakąś radę programową czy inną nadzorczą. A inflacja nadal wysoka. Ów radny odważnie (widać w PO dali mu niskie miejsce na liście przed zbliżającymi się wyborami) wystąpił z taką deklaracją:

Donald Tusk powiedział w Kijowie: "Najciemniejsze miejsce w piekle jest zarezerwowane dla tych, którzy udają neutralnych w czasach moralnego konfliktu". Słusznie w poniedziałek zauważył Bogdan Zdrojewski, że ta "afera hejterska" jest dla PO dużym obciążeniem i wymaga bardzo szybkich i radykalnych działań. Niestety, nie wydarzyło się nic. Nie padło zwykłe, niezbędne w tej sytuacji słowo "przepraszam". Bardzo cenię obu przywołanych Panów. Dlatego uważam, że nie mogę neutralnie czekać. Dlatego jako członek PO od 19 lat, przepraszam w imieniu własnym i Platformy Obywatelskiej prezydenta Wrocławia Jacka Sutryk. Platforma jest partią demokratyczną i nie będzie stosować w kampanii wyborczej metod dotychczas kojarzonych z PIS.

Uzupełnię jedynie, bo to konieczne i już zostało tu wspomniane, że we Wrocławiu i w kontekście Wrocławia, to jednak te metody kojarzą się z kimś innym.

Ale wzruszyłem się. Tusk, Kijów, wojna… I  ten biedny Sutryk.

Panie radny, może uporządkujmy sprawy, bo zapewne dochodową radę pan zachowa, gdy inni z PO, którzy nie są tak „empatyczni”, już tracą stołki. To może najpierw pan przeprosi wrocławian przez lata obrażanych przez pańskiego guru i dobrodzieja. Rozumiem, że do tej pory żył pan też tą dewizą św. Augustyna: „Boże, daj mi czystość i cnotę, ale jeszcze nie teraz”, ale jak widać wreszcie nadeszło „teraz”. Dobrze, że się stało, choć sukcesu mędrca z Hippony może już pan nie powtórzyć.

Potem, w imieniu części PO, przeprosi pan za te różne decyzje podejmowane przeciw mieszkańcom, za którymi i pan z koleżeństwem głosował, by odwdzięczyć się za te liczne posady, które kilka lat temu ówczesny lider Platformy Grzegorz Schetyna wam załatwił u Jacka Sutryka. Wiem, potem przyszedł Jaros i powoli zburzył wam tę miłą układankę, ale jak już w panu zaszła tak przemiana, to aż żal zmarnować okazji do  całkowitego oczyszczenia z win. Wszak ten przywoływany kilkukrotnie ojciec i doktor Kościoła również rzekł: „Błądzenie jest rzeczą ludzką, ale dobrowolne trwanie w błędzie jest rzeczą diabelską”.

To co panie radny: apage, Satanas?!

 

Oceń publikację: + 1 + 21 - 1 - 9

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~Przemol 2024-01-26
    08:11:48

    2 7

    Pan pseudo redaktor wzniósł się na wyżyny bredni ponad swoje dotychczasowe dokonania. Jak zwykle na początek popis rzekomej erudycji. Na ludziach z dwucyfrowym IQ (czyt. wyborców PIS) może i to robi wrażenie. Ale najbardziej irytujące są wyciągane przez Pana "redaktora" wnioski. Są głupie, absurdalne, pełne celowych przekłamań, są tym na wskroś katolickie. Takiego poziomu zakłamania i hipokryzji jak w kościele katolickim (i mediach pisowkich), to ze świecą szukać. Szanowny "redaktor" wyśmienicie podtrzymuje tradycje gadzinówek.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.