Sport

Słowacki dublet i młodzieżowa fantazja. Śląsk Wrocław zdobywa trzy punkty w Krakowie!

2020-08-29, Autor: Bartosz Królikowski

Dwa mecze i komplet punktów. Śląsk Wrocław kontunuuje znakomity początek sezonu. Tym razem podopieczni Vitezlsava Lavicki pokonali na wyjeździe 3:1 Wisłę Kraków. Oznacza to, że po dwóch kolejkach wrocławianie na pewno będą na podium Ekstraklasy.

Reklama

Po udanej inauguracji sezonu, piłkarze Śląska dostali pozytywnego kopa na kolejne mecze. Dość niespodziewana jednak, biorąc pod uwagę wszystkie osłabienia składu, wygrana nad Piastem dała kibicom jasny sygnał, że wpadkę z Pucharu polski zawodnicy puścili w niepamięć i w lidze od samego początku walczą o pełną pulę. Bardzo dobry mecz rozegrali chociażby Mateusz Praszelik, Piotr Celeban, czy Mariusz Pawelec. Oczywiście wrocławianie wciąż potrzebowali kilku spotkań, by złapać odpowiednią stabilizację. Potrzebne im to było przede wszystkim w meczach wyjazdowych. Wszakże w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu w delegacjach radzili sobie bardzo słabo. Stadion Wisły Kraków mógł im się jednak akurat dobrze kojarzyć, ponieważ w sezonie 2019/20 wywieźli z niego trzy punkty. Sytuacja kadrowa WKS-u nie uległa poprawie, toteż trener Lavicka wystawił dokładnie taki sam skład jak przeciwko Piastowi. Kontuzjowani byli bowiem wciąż Krzysztof Mączyński, Dino Stiglec, czy Patryk Janasik. Warto zaznaczyć, że ten mecz to jubileuszowe spotkanie nr 300 Piotra Celebana w barwach Śląska.

WKS zaczął starcie z Wisłą bardzo podobnie jak z Piastem, czyli od intensywnego pressingu, który skutecznie wybijał rywali z rytmu w rozegraniu piłki. Różnica była taka, że strzelenie gola tym razem zajęło im więcej czasu. Wtedy prowadzili już po dwóch minutach, teraz strzelili w szesnastej. Mateusza Praszelika w polu karnym podciął młodzieżowiec Wisły Dawid Szot. Szymon Marciniak nie wahał się ani chwili i podyktował jedenastkę, którą bardzo pewnie wykorzystał Robert Pich. Po zdobyciu gola, wrocławianie oddali nieco piłkę rywalom, czyhając na kontrataki. Wisła powoli budowała swoje ataki, ale przez długi czas strzał Yawa Yeboaha, który w 29. Minucie z trudem obronił Matus Putnocky, był jedynym konkretem w ich grze. Śląsk podobnie jak w meczu z Piastem, zdawał się mieć kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi. Do czasu. WKS prokurował sporo rzutów rożnych dla Wisły i podopieczni Vitezslava Lavicki na tym się właśnie przejechali.

W 40 minucie gospodarze rozegrali kombinacyjnie piłkę po kornerze, a strzał zza szesnastki oddał Yeboah. Skrzydłowy z Ghany miał szczęście, bowiem piłka odbiła się od głowy Mariusza Pawelca, co zaskoczyło kompletnie Putnockiego, który nie miał najmniejszych szans na skuteczną interwencję. Niestety ale Śląsk dostał to o co się przez dłuższy moment prosił. Wrocławianie kompletnie przespali ostatnie 20-25 minut pierwszej połowy, nie potrafiąc atakować z podobnym polotem co przed zdobyciem gola. Wisła z kolei nie przegapiła swojej szansy by ich przycisnąć i dzięki odrobinie szczęścia jeszcze przed końcem pierwszej części meczu zdołała wyrównać. Trener Lavicka w przerwie musiał na nowo rozbudzić swój zespół, który po zdobyciu gola wyraźnie stracił swój animusz.

Cokolwiek powiedział czeski szkoleniowiec swoim piłkarzom w szatni, przyniosło to dość mizerny efekt. Śląsk nie potrafił przejąć inicjatywy na dłuższą metę i jeśli ktoś był bliżej zdobycia gola to Wisła. Gospodarze w 63. Minucie powinni byli objąć prowadzenie, ale Fatos Bequiraj stojąc kilkanaście metrów przed bramką, pomimo iż był niepilnowany, tak długo przyjmował sobie piłkę (po co w ogóle to w takiej sytuacji robił to też zagadka), że obrońcy Śląska zdążyli wybić. Kilka minut później Putnockiego przetestował zza szesnastki Maciej Sadlok, ale Słowak nie dał się zaskoczyć. Wisła przez 30 minut drugiej połowy atakowała, atakowała i atakowała, ale ich starania były nieskuteczne. WKS zaatakował w tym czasie raz. Ale piekielnie skutecznie. W 75 minucie Praszelik świetnym podaniem prostopadłym wyprowadził Picha sam na sam z bramkarzem, a Słowak ustrzelił dublet, dając Śląskowi prowadzenie po raz drugi w tym meczu.

Wrocławianie potrzebowali jeszcze tzw. „ciosu ostatecznego”. Gola który na dobre rozstrzygnąłby kwestię zwycięstwa w tym meczu. I Śląsk takiego zdobył. Była 85 minuta gdy w absolutnie niegroźnej sytuacji Lukas Klemenz kopnął w polu karnym Roberta Picha, co poskutkowało drugim w tym meczu rzutem karnym dla WKS-u. Do piłki tym razem podszedł Waldemar Sobota, a efekt był taki sam jak w przypadku Picha w pierwszej połowie. Śląsk dobił rywala, a Wisła już kompletnie straciła zapał do czegokolwiek. Do końca meczu wynik się nie zmienił, a WKS zgarnął drugie zwycięstwo w tym sezonie.

W piłce nożnej czasem trzeba odłożyć na bok wrażenia estetyczne i przejść do konkretów. Taki był dzisiaj Śląsk. Niezbyt piękny, ale za to bezlitosny. Wisła popełniła dziś wiele karygodnych błędów w defensywie, a wrocławianie im tą karę wymierzyli. Ten mecz pokazał, że Śląsk wciąż ma nad czym pracować, ponieważ lepsza drużyna nie wybaczy ponad 60 minut nie grania w ofensywie absolutnie niczego ciekawego. Co więcej, wciąż przydałaby się szersza ławka rezerwowych, bo ci znowu zresztą nie dali na boisku nic. Jednak fakty są takie, że WKS ma po dwóch meczach komplet punktów. Skauci wrocławskiej drużyny póki co mogą sobie gratulować sprowadzenia Mateusza Praszelika, bowiem młodzieżowiec zaliczył kolejny świetny występ. Wypracował karnego, zaliczył asystę. Dał to, czego można oczekiwać od ofensywnego pomocnika. Na duży plus rzecz jasna także Robert Pich, który zarówno przy rzucie karnym, jak i przy golu na 2:1 wykazał się zimną krwią, udowadniając tylko po raz kolejny, że sezony mijają, a on wciąż jest ważnym punktem tego zespołu.

Teraz czas na przerwę na mecze reprezentacyjną. Wrocławianie mogą nieco żałować, bo w takim momencie aż szkoda im przerywać, ale przynajmniej przez 2 tygodnie popracują w znakomitych humorach. Po meczach kadry Śląsk powróci na Stadion Wrocław, by w sobotę 12 września o 20:00 zmierzyć się z Lechem Poznań.

Wisła Kraków – Śląsk Wrocław 1:3

Gole:

0:1 – Robert Pich 16’ (K)

1:1 – Mariusz Pawelec 40’ (sam.)

1:2 – Robert Pich 75’

1:3 – Waldemar Sobota 85’ (K)

Wisła: Lis – Szot, Klemenz, Janicki, Sadlok – Savić (64. Mak), Żukow (87. Buksa), Basha, Błaszczykowski, Yeboah (74. Jean Carlos) – Bequiraj

Śląsk: Putnocky – Celeban, Golla, Puerto, Pawelec – Musonda (57. Scalet), Łabojko, Sobota, Praszelik (84. Pałaszewski), Pich (90. Bargiel) – Piasecki (57. Samiec-Talar)

Żółte kartki: Szot (Wisła) – Puerto, Celeban (Śląsk)

Sędzia: Szymon Marciniak

Oceń publikację: + 1 + 10 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1615