Sport

Wygrajcie to dla nas, Panowie!

2012-05-05, Autor: Łukasz Maślanka
Jeśli nie z Wisłą, to z kim i jeśli nie teraz, to kiedy? Piłkarze Śląska Wrocław mają tytuł mistrza Polski u swoich stóp. Muszą go tylko ponieść, w niedzielę wygrywając w Krakowie z Wisłą.

Reklama

Gdy ktoś pokusi się o zwięzłe podsumowanie kończącej się rundy wiosennej T-Mobile Ekstraklasy, napisze pewnie, że w wykonaniu Śląska Wrocław była to jazda po bandzie, z niesprawnymi hamulcami i kierowcą niepewnie trzymającym stery przez większość podróży. Wielkie nadzieje na początku rundy, manto od Legii Warszawa na własnym stadionie, utrata fotela lidera, później powolne ciułanie punktów i wreszcie powrót na pierwsze miejsce na kolejkę przed końcem ligi. Szaleństwo.

Wpadki wpadkami, problemy problemami, Śląsk bywał zamroczony jak bokser po mocnym ciosie, ale ustał, pozbierał się i odzyskał to, co wypracował jesienią. Teraz klucz do mistrzostwa Polski spoczywa w rękach wrocławskich piłkarzy. Tytuł mogą zdobyć, mogą go też upuścić. Nie ma tu miejsca na matematyczne zagadki, że jeśli X zremisuje z Y, wtedy Śląsk zgarnie mistrzostwo. Sprawa jest prosta: Śląsk wygrywa w Krakowie z Wisłą i zaczyna świętowanie przy szampanie. Tylko tyle i - zwłaszcza - aż tyle, bo “Białą Gwiazdę” trzeba najpierw pokonać.

Niedzielny mecz w Krakowie będzie miał w sobie coś symbolicznego. Zmierzą się dwa kluby, których kibice mocno się przyjaźnią i - jeśli Śląsk sięgnie po mistrzostwo - zrobią na krakowskim Rynku fetę, jaką dawna stolica Polski zapamięta na długo. Symbolicznie jest też w kontekście czysto sportowym. Wisła zdobyła mistrzostwo rok temu, teraz abdykuje po fatalnym sezonie i na swoim boisku może oddać koronę Śląskowi Wrocław - klubowi, który po latach tułaczki po niższych ligach i życiu w biedzie wrócił na piłkarskie salony i drugi sezon z rzędu kończy na podium. Stary mistrz kontra klub po przejściach, ale z dumą i ambicjami - nic, tylko kręcić hollywoodzkie story.

Do niedzielnego meczu Śląsk przystąpi w relatywnie optymalnym na dziś ustawieniu. W drużynie nie zobaczymy kontuzjowanych od dłuższego czasu Sebastiana Dudka, Jarosława FojutaŁukasza Madeja, nie wiadomo też, czy gotowy do gry będzie narzekający niedawno na uraz kolana Słoweniec Dalibor Stevanović. Ale te ubytki trener Orest Lenczyk zdążył już załatać. I dublerzy, jak Krzysztof Wołczek, Patrik Mraz czy Mateusz Cetnarski w meczach z Zagłębiem Lubin i Jagiellonią Białystok spisali się przyzwoicie.

- Nie spodziewam się większych ruchów w naszej meczowej kadrze, być może będą jakieś małe ruchy w wyjściowej jedenastce. Musimy bowiem brać pod uwagę, że będziemy mieli tylko dwa dni odpoczynku między jednym a drugim spotkaniem. Mam nadzieję, że gracze, którzy ewentualnie wskoczą do składu, będą nie tylko uzupełnieniem, ale zdecydują o jakości gry naszego zespołu. Krótko mówiąc – mecz decydujący o mistrzostwie Polski gra się czasami tylko raz w całym swoim piłkarskim życiu - zapowiada trener Orest Lenczyk.

Trener Wisły Kraków Michał Probierz przed meczem ze Śląskiem będzie musiał zaś dokonać cyrkowych wręcz kombinacji, by jakoś sklecić swój zespół. Linia defensywna jego drużyny wygląda na przykład jak pierwsza linia obrony na wojnie po szybkim ataku wroga. Słowem, ruina. Probierzowi został... tylko jeden nominalny obrońca, 20-letni Michał Czekaj. Pozostali defensorzy, m.in. Osman Chavez czy Gordan Bunoza leczą kontuzje, albo też - jak np. Kew JaliensMichael Lamey - zostali odsunięci od drużyny. I wiślacka defensywa w niedzielę najpewniej będzie zestawiona z nominalnych pomocników. W innych formacjach krakowskiej drużyny też nie jest za wesoło. Łukasz Garguła, Maor Melikson, Junior Diaz, Gervasinio Nunez, Ivica Iliew - to piłkarze, których w niedzielę może zabraknąć w wiślackim składzie. A poza Gargułą, to ważne elementy krakowskiej układanki. Tyle, że kadrowe ubytki nie muszą wcale okazać się wadą. Bo trener Probierz ma jeszcze kim straszyć, by wspomnieć np. o Patryku Małeckim czy Cwetanie Genkowie, a w bój ze Śląskiem może posłać zdolną młodzież, która będzie chciała się pokazać.

- W meczu ze Śląskiem Wrocław chcemy zagrać na 100% i wygrać. To będzie dla nas godne pożegnanie się z krakowską publicznością. Patrzymy na siebie. Chcemy zająć siódme, a nawet szóste miejsce, jeśli by się udało przeskoczyć Polonię Warszawa. Dlatego zagramy dla siebie. To jest najważniejsze - deklaruje na stronie internetowej Wisły trener Michał Probierz.

Przed decydującym pojedynkiem w Krakowie usłyszeć można było sporo kunktatorstwa. Że Wisła gra tylko o prestiż, że kibice się przyjaźnią i krakowianie powinni mecz odpuścić, że trener Wisły Michał Probierz w lecie przebuduje zespół, więc na mecz ze Śląskiem może wypuścić głodnych gry i doświadczeń juniorów... Słowem, wielu chciałoby, żeby mistrza Polski poznać nie po uczciwej, sportowej walce, ale w wyniku machinacji. Podobnych do tych, których przez lata dopuszczał się niejaki Ryszard F. “Fryzjer”, oglądający dziś świat z drugiej strony więziennych krat. A kto wie, czy takie pomysły w rodzaju “Wisło, oddaj im mecz” nie są gorsze od wyczynów “Fryzjera”, bo to postulaty jawnej sportowej kapitulacji głoszone otwarcie i publicznie. Śląsk Wrocław piłkarskim mistrzem Polski sezonu 2011/2012 - to brzmi dumnie. A, jak mawiają, szlachectwo zobowiązuje. Dlatego mocno wierzymy, że Wisła w niedzielę zafunduje wrocławianom najcięższą przeprawę w tym sezonie, a Śląsk sprosta wyzwaniu, wygra i sięgnie po upragnione, drugie w historii klubu mistrzostwo Polski.

30. kolejka T-Mobile Ekstraklasy, Wisła Kraków - Śląsk Wrocław, niedziela (6 maja), godz. 17.

Oceń publikację: + 1 + 3 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1322