Kultura

Konflikt o spuściznę po Bartoszewskim. Jaka przyszłość czeka zbiory Ossolineum?

2021-02-24, Autor: Michał Hernes

– Ta wystawa jest dumą Ossolineum – zapewnia dyrektor tej instytucji Adolf Juzwenko. O przyszłość Muzeum Pana Tadeusza i zbiorów z kolekcji Władysława Bartoszewskiego obawia się jednak Mariusz Urbanek, który został zwolniony z funkcji kierownika działu Gabinetów Historii.

Reklama

– Spuścizna WładysławaZofii Bartoszewskich jest dla Ossolineum bardzo ważna – napisał w oświadczeniu Adolf Juzwenko, dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich. I przypomina, że Władysław Bartoszewski był związany z Ossolineum od 1998 roku oraz przez wiele lat zasiadał w Radzie Kuratorów ZNiO. – Dzięki jego ofiarności w 2004 r. w ZNiO utworzono Gabinet Władysława i Zofii Bartoszewskich, specjalnie przystosowując nienadające się do tego pomieszczenie przy Sołtysowickiej – powiedział Juzwenko. I dodaje, że od 2016 roku na wystawie „Misja: Polska” w Muzeum Pana Tadeusza można oglądać poświęconą Bartoszewskiemu ekspozycję. – Wystawa ta zgodnie z wolą darczyńcy ma charakter biograficzny i jest dumą Ossolineum. Nigdy nie było mowy o jej zamknięciu, czy zmianie jej charakteru – wyjaśnia dyrektor ZNiO. I zapewnia, że prace nad uporządkowaniem archiwum WładysławaZofii Bartoszewskich nie oznaczają zamknięcia Gabinetu ich imienia.

Spór o zbiory

– Dyrektor nie zna nawet struktury Zakładu, którym kieruje, w dodatku ujawnia to w oficjalnym dokumencie – mówi nam Mariusz Urbanek, dodając, że w strukturze Ossolineum od kilku lat nie ma już Gabinetu imienia WładysławaZofii Bartoszewskich, są za to Gabinety Świadków Historii. – "Niezamykanie" to deklaracja, której przeczą fakty. Zbiory z kolekcji Nowaka-Jeziorańskiego i Bartoszewskiego, które dziś stanowią podstawę ekspozycji "Misja: Polska" w Muzeum Pana Tadeusza są obecnie oglądane, mierzone i spisywane na potrzeby scenariusza wystawy w przyszłym Muzeum Książąt Lubomirskich. Kiedy je stracimy nie tylko istnienie Gabinetów, ale całego Muzeum Pana Tadeusza stanie pod znakiem zapytania. Bo niby czym miałyby się zajmować i co pokazywać? – pyta zwolniony kierownik działu Gabinetów Historii.

Juzwenko podkreśla jednak w oświadczeniu, że zbiory Władysława Bartoszewskiego „są i nadal będą prezentowane w ossolińskim Muzeum Pana Tadeusza”. – Mariusz Urbanek i dyrektor Marcin Hamkało zakwestionowali ustalony porządek pracy w Ossolineum. Wydaje się, że ich opór wobec przekazania zbiorów do działów merytorycznych i próba zmanipulowania opinii publicznej przez atak o charakterze politycznym, miały na celu ukrycie faktu niewykonania zadań służbowych polegających na uporządkowaniu tego zasobu – twierdzi dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich Zapewnia też, że Muzeum Pana Tadeusza zostało powołane w strukturach Ossolineum, żeby w nowoczesny i przystępny sposób prezentować jego zbiory.

Gdzie leży prawda?

Zdaniem Mariusza Urbanka Juzwenko bardzo oszczędnie gospodaruje prawdą. – Po pierwsze zbiory były porządkowane, przede wszystkim duża część, która pojawiła się już po śmierci Bartoszewskiego – przypomina. –  Kilkadziesiąt wielkich, czarnych worków na śmieci, do których wsypane było bezładnie rzeczy ważne: listy, dokumenty, wydawnictwa, obok innych, takich jak: bibeloty, wyniki badań lekarskich, pokruszone leki, stare słodycze, połamane długopisy, takie przedmioty z końca szuflady – wylicza zwolniony pracownik. –  Jedne rzeczy były usuwane, innymi uzupełnialiśmy części kolekcji wg porządku przyjętego przez Bartoszewskiego. Praca bardzo przygnębiająca. To było wiele godzin – dodaje. I zwraca uwagę na to, że dyrektor Juzwenko wcześniej mówił  nie o porządkowaniu, ale o "opracowywaniu".  – Nie opracowywaliśmy... bo nie mogliśmy! – podkreśla Urbanek, tłumacząc, że opracowanie polega na „wprowadzeniu obiektów do ksiąg inwentarzowych ZNiO (z opisem, wyceną, fotografią itd.)”. –Żeby cokolwiek wpisywać, trzeba mieć utworzone księgi inwentarzowe, o czym decyduje dyrektor. Mimo moich próśb, nie zostały utworzone. A więc mieliśmy robić coś, czego nie mogliśmy robić – wyjaśnia.

Zwraca też uwagę na to, że gdy powstało Muzeum Pana Tadeusza, to cały zespół Gabinetu Świadków Historii został skierowany do pracy przy nowej instytucji kultury – „tworzenia wystawy stałej, potem wystaw czasowych, publikacji, spotkań, konferencji , filmów do Internetu itd.”. – Takich wydarzeń przez pięć lat było kilkaset (sprawozdania roczne GŚH były składane i akceptowane przez dyrektora bez uwag co roku). – wyjaśnia Urbanek. I dodaje, że dyrektor Juzwenko zmienił wszystkim pracownikom Gabinetów Świadków Historii zakresy obowiązków. – "Opracowanie", którego jak mówiłem nie mogliśmy prowadzić, spadło na 4-5 miejsce w tych zakresach, mimo to porządkowaliśmy to dalej w stopniu, który był czasowo możliwy – mówi zwolniony pracownik.

Juzwenko zapewnia natomiast, że podjęte wobec spuścizny W. i Z. Bartoszewskich działania są podobne do „sposobu traktowania darowizny JadwigiJana-Nowaka Jeziorańskich, która także prezentowana jest w Gabinetach Świadków Historii ossolińskiego Muzeum Pana Tadeusza”. Mariusz Urbanek przywołuje w odpowiedzi regulamin Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, w którym napisano, że Gabinety Świadków Historii przechowują, opracowują, udostępniają i i upowszechniają zbiory związane z kolekcjami biograficznymi W. Bartoszewskiego, J. Nowaka-Jeziorańskiego i T. Różewicza. – Tam, owszem, jest dopisek po przecinku: "...które nie są przedmiotem działalności działalności pozostałych Działów Zakładu", ale dopiero rok temu dyrektor podjął decyzję, że owe "pozostałe działy" mają się interesować wszystkim bez wyjątku! Mimo, że nawet podczas przekazywania zbiorów pracownicy tych działów deklarowali, że część materiałów do niczego nie jest im potrzebna – podkreśla Urbanek. I przypomina, że choć dyrektor Juzwenko ciągle się na to powołuje, to 200 lat temu nie było pojęcia kolekcji biograficznych. – Teraz już jest i wiele muzeów nimi się chwali, a w przypadku Bartoszewskiego była wyjątkowa okazja, żeby zachować w całości warsztat pracy człowieka, który współtworzył wolną Polskę: książki, dokumentacja publikacji, rękopisy, wycinki, fiszki itd. To zostanie zmarnowane, ale za to będzie zgodne z filozofią gromadzenia z XIX wieku – uważa zwolniony pracownik.

Adolf Juzwenko podkreśla, że Zakład Narodowy im. Ossolińskich nie zamierza likwidować Gabinetów Świadków Historii w ossolińskim Muzeum Pana Tadeusza. – Nieprzerwanie funkcjonują i będą funkcjonować w przyszłości – podkreślił.

Protest sympatyków Ossolineum

W reakcji na ten konflikt powstała petycja autorstwa sympatyków, gości, użytkowników, widzów i obserwatorów działalności Ossolineum, którzy zapewniają, że leży im na sercu dobro tej instytucji. Są oni zaniepokojeni polityką prowadzoną przez Adolfa Juzwenkę. – Protestujemy przeciwko niezrozumiałym, niebezpiecznym dla działania Ossolineum decyzjom o zwolnieniach ważnych dla jej profilu pracowników – ostatnio Mariusza Urbanka (…) a wcześniej Dariusza Sośnickiego, który jako szef Wydawnictwa Ossolineum miał szansę zapewnić tej oficynie drugie życie na miarę oczekiwań współczesnego rynku wydawniczego, ale też czytelników – czytamy w petycji. Jej autorzy dodają, że konsekwencją tych decyzji jest deklaracja rezygnacji ze stanowiska Marcina Hamkały, dyrektora Muzeum Pana Tadeusza. I dodają, że otwarcie tej instytucji dało Ossolineum :nową twarz – nowoczesną, wchodzącą w interakcję z odbiorcą, pokazującą, że hołd złożony tradycji nie oznacza rezygnacji z nowych mediów pozwalających budować porozumienie z czytelnikiem”.

Autorzy petycji domagają się przywrócenia Mariusza Urbanka na piastowane przez niego stanowisko i - uznając zasługi dyrektora Adolfa Juzwenki, apelują o zakończenie trwającej już ponad trzy dekady kadencji. Wnioskują także o wprowadzenie do regulaminu „przejrzystych zasad pozwalających na powołanie i odwołanie dyrektora instytucji”. – Te dotychczas obowiązujące pokazują, że stanowisko można piastować dożywotnio, co w świetle reguł prawnych rządzących zdecydowaną większością instytucji kultury zakrawa na kuriozum – podkreślają.

W czwartek do sprawy zwolnienia Dariusza Sośnickiego odniósł się zespół wydawnictwa Ossolineum, który podkreślił, że nieprawdziwe są doniesienia dotyczące „nieprzemyślanych i nagłych zmian personalnych na stanowisku redaktora naczelnego”. – W ciągu niespełna pięciu lat funkcjonowania redakcji pod kierownictwem Dariusza Sośnickiego z kilkuosobowego zespołu odeszło łącznie dziesięcioro wykwalifikowanych pracowników. Tak częsta rotacja zagrażała stabilnemu funkcjonowaniu oficyny. Zakończenie współpracy z redaktorem Sośnickim wynikało z troski o dobro wydawnictwa oraz zatrudnionych w nim osób – czytamy w oświadczeniu. Jego autorzy podkreślają, że wkład redaktora Sośnickiego w tworzenie nowego profilu wydawnictwa Ossolineum jest ważny, ale zwracają też uwagę, że książki, które ukazywały i ukazują się nakładem tej oficyny, są „wynikiem pracy całego zespołu, jak również jej współpracowników”. Zapewniają także, że ich decyzje wydawnicze są autonomiczne i dodają, że świadczą o tym publikowane przez Ossolineum książki.

Spór (a)polityczny?

Adolf Juzwenko zapowiadaz kolei, że Ossolineum nadal będzie wydawać katalogi i inne materiały popularyzujące wiedzę o kolekcjach Zakładu. – Zbiory, które nie są prezentowane w ekspozycji są dostępne dla wszystkich zainteresowanych w czytelniach ZNiO – mówi dyrektor. I przypomina, że na sukces Muzeum Pana Tadeusza „pracowali i dalej pracują nie tylko jego pracownicy, ale niemal wszystkie działy Ossolineum". – Działy merytoryczne Biblioteki Ossolineum i Muzeum Książąt Lubomirskich wskazują obiekty na wystawy, opracowują i udostępniają zbiory prezentowane w Muzeum Pana Tadeusza, a Dział Konserwacji otacza je stałą opieką konserwatorską – wyjaśnia dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich. I dodaje, że upolitycznianie sprawy opracowania zbiorów jest krzywdzące zarówno dla Ossolineum, jak i jego darczyńców, a warunkiem istnienia tej instytucji jest jej jego apolityczność.

Urbanek odpowiada, że właśnie tak traktował ten konflikt – jako spór o „zapisy regulaminu, troskę o powierzone przez darczyńców kolekcje, status Muzeum Pana Tadeusza, na pewno największego sukcesu ZNiO od dwudziestu lat, które jest obecnie pozbawiane kolejnych praw i kolekcji”. – Skoro jednak dyrektor uważa, że to spór polityczny, to na pewno najlepiej wie, jak go traktuje i o co mu chodzi w sprawie Bartoszewskiego – powiedział zwolniony pracownik.

Ossolineum zaprasza do czytelni

W związku z „licznymi zarzutami o chęć ukrycia spuścizny prof. Władysława Bartoszewskiego w Ossolineum” pracownicy tej instytucji zachęcają do zapoznania się z księgozbiorem, który profesor przekazał Zakładowi. – Cieszył się przy tym, że znalazł się on w gościnnych murach ZNiO – czytamy w oświadczeniu pracowników, którzy zapraszają do czytelni oraz zamówienia jednej z 6307 książek i czasopism z jego kolekcji. Szczegóły znajdują się tutaj.

Czy Adolf Juzwenko powinien zrezygnować z funkcji dyrektora Ossolineum?




Oddanych głosów: 1110

Oceń publikację: + 1 + 9 - 1 - 17

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (5):
  • ~wprxceo1265 2021-02-24
    20:42:34

    32 2

    Historia zapewne pokaże, czy aby faktycznie nie był 7ydowskim dywersantem w POLIN?!

  • ~znany_nieznany 2021-02-25
    12:12:52

    3 35

    Skąd się bierze w tym narodzie tyle skrywanego i nieuświadomionego antysemityzmu? A swoją drogą...chwalenie się, że można skorzystać z księgozbioru Władysława Bartoszewskiego nie jest chyba czymś szczególnym, w końcu to tylko (albo aż) książki, niekoniecznie autorstwa wspomnianego darczyńcy. A chowanie pamiątek z zawstydzeniem, unikanie postaci Władysława Bartoszewskiego, marginalizowanie dorobku i spychanie na boczny tor polskiej tradycji w pomaganiu innym, słabszym, wyrazem której to tradycji była postawa Władysława Bartoszewskiego jest po prostu nieuzasadnione...i smutne, bardzo smutne... Pomijam już fakt, że schowanie do magazynu dorobku Bartoszewskiego, który był (jest jeszcze) obecny w ramach wątku biograficznego w Muzeum Pana Tadeusza, staje się wyrazem dezaprobaty dla dorobku pokolenia międzywojennego, starań milionów Polaków by Polska stała się w efekcie krajem tolerancyjnym, otwartym i prawdziwie wolnym na tle innych narodów europejskich.

  • ~wprxceo1265 2021-02-25
    21:11:24

    33 4

    Zasadnicze pytanie brzmi: kim naprawdę był ten Pan? Gdy zna się historię - to zna się również podstawowe fakty o takiej osobie!
    Bartoszewski Władysław – pochodzenie: chłopskie oraz (coraz więcej faktów na to wskazuje, że) żydowskie. Był wrogiem polskości. Kolaborował z Niemcami, którzy wypuścili go z obozu Auschwitz (sic!). Był członkiem masonerii, senatorem, piewcą tematyki żydowskiej. Był też ministrem spraw zagranicznych w postkomunistycznym rządzie Oleksego Józefa. Od bardzo długiego czasu związany z redakcją kato-lewackiego „Tygodnika Powszechnego”[ksywka: '7ydownik powszechny'], jak i filosemicką elitką PEN-Clubu (od 1972), gdy został sekretarzem generalnym tejże organizacji. Był członkiem 'Klubu Krzywego Koła' [założonego głównie przez żydów; byli w nim m.in.: Lipski Jan Józef (którego ostatnio $pec-$łużby 'utopiły'), Ossowski Stanisław, Jasienica Paweł, Słonimski Antoni, Olszewski Jan, Steinsbergowa Aniela, Małachowski Aleksander, Michnik Adam). „Wsławił się” oszczerczym i niechlubnym „donosem na Polskę” w Knesecie - mówił wtedy m.in. o antysemickich „ciemniakach” na polskiej prowincji „zapominając” o antypolskich i polakożerczych wypowiedziach „jaśnie oświeconych” premierów Begina i Szamira. M.in. za to został Honorowym Obywatelem Izraela (bo nie za zasługi... dla Polski?!). Był członkiem rady programowej „Otwarta Rzeczpospolita”, stowarzyszenia przeciwników tzw. antysemityzmu i ksenofobii (czyli budowania POLIN, gdzie tubylcy mają niewolniczy status), które zrzesza ok. 300 członków głównie pochodzenia żydowskiego, finansowo wspieranej przez antypolską Fundację Batorego. Był odznaczony za żydokomuny Orderem Orła Białego. WAŻNE: nigdy NIE był profesorem, nie miał nawet matury! Jego ojciec zmienił nazwisko z „Bartosiak” na „Bartoszewski”, przenosząc się ze wsi Żaby do Warszawy, zaś dziadek „profesora” był lokajem - stąd być może brało się usilne zacieranie śladów przeszłości.

  • ~wprxceo1265 2021-02-26
    07:56:30

    32 3

    A) Nie wspomniałem w poprzednim poście, że przypisuje się p. Bartoszewskiemu podpisanie tzw. 'Deklaracji Terezińskiej". Gwoli wyjaśnienia tej sprawy podaję to, co mi udało się wyjaśnić.
    Akt wymuszania przez Żydów gigantycznych haraczy, zwany dla niepoznaki JUST, który zatwierdził senat i kongres USA, przy haniebnej akceptacji Prezydenta RP i Rządu PIS, wskazuje grupę państw do obrabowania – „covered countries”. Ta grupa została zdefiniowana jako uczestnicy konferencji w Terezinie w 2009 roku. Na zakończenie konferencji w dniu 30.06.2009 r. uczestniczy podpisali podobno tzw. Deklarację Terezińską, w której zobowiązywali się do restytucji mienia żydowskiego, ochrony żydowskiego dziedzictwa, wsparcia dla ofiar holocaustu, działalności edukacyjnej i naukowej w tym zakresie. Czy Polska podpisała tę deklarację?
    Bardzo ciekawe, że ustalenie tak prostej rzeczy napotyka na niemałe przeszkody. Podstawową przeszkodą jest dezinformacja polegająca na podawaniu w różnych miejscach sprzecznych informacji. Są źródła, które podają, że Polska podpisała deklarację, niektóre dopowiadają, że podpis złożył Władysław Bartoszewski, oraz takie, które podają coś przeciwnego, że Polska nie podpisała tej deklaracji. Można znaleźć wiele wypowiedzi różnych poważnych osób na ten temat, ale one nie podają, skąd posiadły wiedzę o tym, co twierdzą na ten temat i nie przedstawiają żadnych dokumentów.
    Chlubny wyjątek stanowi tutaj dr Zbigniew Kękuś, który przedstawia dokument w tej sprawie. Wystosował już kilka lat temu kilka pytań do ministra Władysława Bartoszewskiego i w 2011 r. otrzymał oficjalną odpowiedź z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Biura Prezesa Rady Ministrów ds. Dialogu Międzynarodowego, podpisaną przez ówczesnego dyrektora Krzysztofa Miszczaka. Dyrektor Miszczak w swojej odpowiedzi zaprzecza informacjom, jakoby min. Władysław Bartoszewski w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej podpisał Deklarację Terezinską, a nawet dodaje, że żaden z uczestników konferencji tej deklaracji nie podpisał.

  • ~wprxceo1265 2021-02-26
    08:00:41

    33 1

    B) Mamy zatem do czynienia z piętrową dezinformacją. Cóż to za deklaracja, której nikt nie podpisuje? Cóż to za podpis min. Bartoszewskiego, którego nie ma na dokumencie? Cóż to za zobowiązanie Polski, którego nie można wykazać? Cóż to za polskie media, w tym rządowe, które okłamują Polaków, że Polska coś podpisała? A może kłamał na piśmie dyrektor Krzysztof Miszczak z Biura Prezesa Rady Ministrów oraz fałszywie informują źródła, które twierdzą, że Polska nie podpisała? Nie wiem.
    Dwa pytania: Czy Polska podpisała, czy nie? Czy to ma jakiekolwiek znaczenie?
    Czy brak podpisu pod Deklaracją Terezińską cokolwiek zmienia w sprawie gangsterskiej polityki USA i wymuszania na Polsce zgody na ograbienie nas przez organizacje żydowskie? Moim zdaniem to nie ma znaczenia.
    Od kilkudziesięciu lat USA wywołują wojny, dokonują przewrotów i grabieży w krajach na całym globie, tam gdzie rządzący tym imperium dobra widzą swój strategiczny interes. Czynią to bez pisemnej zgody napadanych państw. Mamy jeszcze na świeżo w pamięci haniebny akt agresji i bombardowania przez USA, Wielką Brytanię i Francję suwerennego państwa Syrii, co było również wielokrotnym aktem gwałtu na prawie międzynarodowym. Żaden podpis Assada nie był potrzebny. USA oficjalnie popiera zbrodnicze działania Izraela, które są niczym innym jak państwowym terroryzmem, również łamiącym wielokrotnie międzynarodowe prawo. Ofiary tego żydowskiego terroryzmu nic nie podpisywały. Łamiąc zasady cywilizowanego prawa USA uchwaliły teraz haniebną ustawę 447. Podpis Władysława Bartoszewskiego lub jego brak nie ma najmniejszego wpływu na fakt, że poruszamy się w obszarze międzynarodowego bandytyzmu i bezprawia. Dlaczego USA miałyby nagle przejmować się takim mikro formalizmem, jak podpis jakiegoś polskiego pseudo profesora?
    Jeśli popatrzymy na ducha uchwalonej ustawy 447 (roszczenia 'holocaust industry' względem Polski: 300 mld $ plus odsetki), jest nim żydowski duch pazerności i międzynarodowej gangsterki. Jeśli przyjrzymy się literze prawa, JUST Act of 2017 o numerze 447 nie wspomina słowem o Deklaracji Terezińskiej, bo „covered countries” do łupienia są zdefiniowane jako uczestnicy konferencji w 2009 r. W tym literalnym ujęciu właściwym pytaniem jest zatem, czy Polska brała udział w 2009 Holocaust Era Assets Conference, a nie czy Polska podpisała jakąś deklarację.
    Rozwiązaniem tej pozornej łamigłówki są słowa ks. prof. Tadeusza Guza, który wyjaśnia, że zachodnie prawo bazuje obecnie na gruncie ideologicznym opracowanym przez urodzonego w Pradze żydowskiego prawnika Hansa Kelsena (od 1940 r. mieszkał w USA). Dokonał on oderwania prawa od rzeczywistości i jego całkowitej relatywizacji, dzięki czemu obiektywna prawda i obiektywna sprawiedliwość zostały zastąpione aktami prawnymi legitymizującymi bezprawne działania państw lub określonych grup interesu. Ustawa 447 jest właśnie takim aktem prawnym.
    Jako ciekawostkę tylko dodam, o czym wspomina ks. prof. Tadeusz Guz w swoim wykładzie, że Hans Kelsen z konieczności zachowania wewnętrznej spójności swojej ideologii prawa pozytywistycznego zdjął winę z Niemców za mordowanie Żydów w czasie II wojny światowej, ponieważ nie dopatrzył się w tym złamania prawa.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1354