Czas wolny

Krzysztof Krawczyk na Męskim Graniu we Wrocławiu. Menedżer: "Słysząc to, powtarzał jak nas kocha"

2022-07-25, Autor: Michał Gigołła

Żaden z koncertów dwudniowego Męskiego Grania we Wrocławiu nie porwał 10 tysięcy uczestników festiwalu do tańca tak bardzo, jak największe przeboje Krzysztofa Krawczyka, wspólnie z orkiestrą Wojciecha Urbańskiego wykonane m.in. przez Macieja Maleńczuka, Artura Rojka, Natalię Szroeder, Macieja Musiałowskiego, Grubsona czy króla. - To było przejmujące i wzruszające - mówi portalowi TuWroclaw.com Andrzej Kosmala, który przez 47 lat był menedżerem Krzysztofa Krawczyka. 

Reklama

Andrzeja Kosmalę spotkaliśmy w piątek na wrocławskich Partynicach. - Przyjechałem specjalnie na ten koncert, bo mimo że mojego mistrza już nie ma, staram się pilnować jego interesów tutaj na ziemi - mówił nam. - Widząc to, co działo się na Męskim Graniu, Krzysztof byłby szczęśliwy. Zawsze bardzo cieszyło go, gdy po jego przeboje sięgali młodsi i przedstawiali je na swój, współcześniejszy sposób - ocenia po koncercie w rozmowie z TuWroclaw.com.

Krzysztof Krawczyk i Męskie Granie? Mogłoby się wydawać, że zupełnie do siebie nie pasują...

Andrzej Kosmala: Propozycja Męskiego Grania, by przeboje Krzysztofa pojawiły się na festiwalu mocno mnie zaskoczyła. Koncerty w hołdzie Krzysztofowi organizowane były już niedługo po jego śmierci, choćby na Festiwalu w Opolu. Jesienią planowana jest ogólnopolska trasa Tribute to Krzysztof Krawczyk, jej częścią będzie też koncert we Wrocławiu. Ale Męskie Granie to już impreza nowego pokolenia, pokolenia które przyjdzie po nas, to zupełnie nowa publiczność. I raptem okazuje się, że piosenki, których wielu dotąd być może nawet nie znało, porywają cały ten tłum, tak jak wtedy, gdy to Krzysztof Krawczyk stał na scenie. To wielki moment. Tak się podtrzymuje legendę.

Był pan w tym tłumie. 

I nagrywałem wszystko komórką. Ale to nie to samo, co słyszeć wszystko na żywo. Inni też nagrywali. Na YouTube można znaleźć relacje z tego koncertu, ale one też nie oddają tego co przeżywaliśmy. Na szczęście wszystkie koncerty, a oprócz Wrocławia odbywają się też w ramach Męskiego Grania w Katowicach i Żywcu, są rejestrowane, jesienią ukaże się płyta z ich zapisem.

Któryś z piątkowych występów sprawił, że serce zabiło panu mocniej?

Cały czas biło mocno. Ale wzruszył mnie Artur Rojek z Myslovitz, bo wykonał we Wrocławiu utwór, który kompletnie nie jest znany. "Ostatni taniec" został napisany przez Rojka, zaśpiewał go razem z Krawczykiem w 2004 roku. Pamiętam, że dla Krzysztofa było to bardzo trudne. On, baryton, musiał dostosować się do Artura, śpiewającego bardzo specyficznie, wysoko. Krzysztof mocno męczył się w studiu, nagrywając tę piosenkę. Od tego czasu jej nie słyszałem. Aż tu Artur Rojek wrócił do niej teraz. Nie postawił na żaden z wielkich przebojów, ale na coś, co było dla niego osobiście ważne i co stworzył wspólnie z Krzysztofem.
Podobnie zresztą jak Maciej Maleńczuk, który zaczął piątkowy koncert we Wrocławiu. Zaśpiewał "Chciałem być" - piosenkę, która jest swoistym hymnem Krzysztofa Krawczyka, wybrzmiewała grana na skrzypcach, gdy jego ciało wyprowadzano z katedry. To jeden z największych przebojów Krzysztofa. Ale i chyba największy przebój Macieja Maleńczuka. Bo mało kto wie, że to właśnie Maleńczuk napisał słowa do tej piosenki. I teraz zaśpiewał ją dla Krzysztofa. Takie momenty na długo zostają w pamięci.

Ale koncert zaczął sam Krzysztof Krawczyk. "Dzwonię, by powiedzieć wam, jak bardzo was kocham" - rozbrzmiał jego głos na Partynicach.

Te słowa, to jedno z ostatnich nagrań głosu Krzysztofa. Zarejestrowaliśmy je w ramach akcji #hot16challenge, gdy mocno już schorowany Krzysztof wstał z łóżka, by zaśpiewać swoje podziękowanie dla pielęgniarek zaangażowanych w walkę z Covid-19. "Dzwonię, by powiedzieć wam, jak bardzo was kocham" - zaczął wtedy Krzysztof. Nie wiedziałem nawet, że producenci Męskiego Grania wrócą do tego nagrania. To "bardzo was kocham" Krzysztof na pewno powtórzyłby na zakończenie koncertu. Kto wie, może nawet powtarzał te słowa gdzieś tam z góry przez cały czas. Bo na pewno byłby dumny z tego co słyszał. I bardzo szczęśliwy. Zawsze cieszyło go, gdy po jego przeboje sięgali młodsi i przedstawiali je na swój, współcześniejszy sposób. Był artystą międzypokoleniowym, jednego dnia porywał tłumy studentów na juwenaliach, a następnego grał na senioraliach w domu spokojnej starości. I wszędzie witany był tak samo serdecznie. I dzięki takim wydarzeniom jak piątkowy koncert we Wrocławiu, jest wciąż tu z nami.

Zobacz zdjęcia:
MĘSKIE GRANIE WE WROCŁAWIU - dzień drugi (sobota)
MĘSKIE GRANIE WE WROCŁAWIU - dzień pierwszy (piątek)

Oceń publikację: + 1 + 8 - 1 - 4

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.