Nie przegap

Krzysztof Maj: Premier z Bezpartyjnych Samorządowców? Jesteśmy i na to gotowi

2023-03-17, Autor: Arkadiusz Franas

Platforma nie rządzi już od ośmiu lat, a i jak rządziła to nic właściwie nie zrobiła w kierunku wzmocnienia samorządów. Ekipa PiS chociaż rozdaje te czeki, które może są tylko para pomocą, ale coś wnoszą. Oczywiście te pieniądze powinny być normalnie w kasie samorządowej, a nie kiedy pojawia się jakiś poseł, który w błysku fleszy przywiezie ten czek albo wręczą go w Warszawie. To jest nieco skandaliczne - mówi Krzysztof Maj, członek Zarządu Województwa Dolnośląskiego z Bezpartyjnych Samorządowców. 

Reklama

Z Krzysztofem Majem, członkiem Zarządu Województwa Dolnośląskiego z Bezpartyjnych Samorządowców rozmawia Arkadiusz Franas.

Panie marszałku, zanim zostanie Pan prezydentem Wrocławia, to trzeba jeszcze uporządkować Operę Wrocławską. Czy już zna Pan szczegóły tej głośniej imprezy z udziałem ministra Przemysława Czarnka?

Nie wiem jeszcze wszystkiego, ale wiem, że to była skandaliczna decyzja i nie powinno się to wydarzyć, by zorganizować imprezę na scenie. Oczywiście, Opera ma prawo i powinna wynajmować pomieszczenia na komercyjne wydarzenia, ale w sposób transparentny i z zachowaniem wszelkich zasad, zwłaszcza bezpieczeństwa. Historia zna przypadki pożarów wielu zabytkowych obiektów, do których doszło z powodów zaniedbań. A tu idzie o troskę nie tylko o obiekt, a przede wszystkim o ludzi. To wszystko wydarzyło się tuż po spektaklu, gdy stały dekoracje. Wokół pełno jest urządzeń do obsługi sceny. Tak nie można.

A czy od strony formalnej ta impreza została przygotowana prawidłowo?

Trwa kontrola, którą wysłaliśmy, aby nie opierać się na doniesieniach medialnych tylko poznać fakty. Początkowo pani dyrektor nie wpuściła naszych kontrolerów i poprosiła marszałka o ich przybycie później, bo akurat sprawdzają ją urzędnicy z ZUS. Było to trochę dziwne, bo nas interesowały inne dokumenty, ale potem pani dyrektor zmieniła swoje nastawienie i zobaczymy, jakie będą ustalenia kontroli.

Większość uważa, że pani dyrektor straciła stanowisko z powodu tej imprezy. To chyba jednak nie jest dokładnie tak?

Nie, nie… Impreza wydarzyła się w momencie, gdy już wiedzieliśmy, że chcemy odwołać panią dyrektor. Już kilka miesięcy temu mówiłem, że jeśli pani dyrektor nie zmieni swego nastawienia, nie wdroży procedur naprawczych w systemie organizacyjno-finansowym, to będziemy musieli się pożegnać. Niestety, trwała przy swoim. Jedyne, do czego udało nam się przekonać panią dyrektor, to rezygnacja z rozbudowy opery, która miała pochłonąć 470 milionów zł. I wróciliśmy do planu rozbudowy zaplecza, na które potrzebujemy około 160 milionów zł.

Na czym polega problem z Operą, która ma ustawiczne kłopoty po odejściu ze stanowiska dyrektor Ewa Michnik?

Po tych kilkunastu miesiącach mojej pracy tutaj, nie mam jeszcze pełnej diagnozy. Wiem natomiast, że musimy się skupić na uspokojeniu sytuacji i patrzeniu w przyszłość. Przede wszystkim ze względu na ludzi, którzy tam pracują. Docierają do mnie od nich sygnały, że wielu z nich bardzo to przeżywa. Dla nich to nie tylko miejsce pracy, ale coś więcej. Do tej pory byli dumni, że tam pracują i takie skandale przeżywają dość mocno.

Kiedy poznamy nowego dyrektora opery?

Chciałbym, aby to miało miejsca najpóźniej na początku kwietnia. Rozmawiałem z panem premierem Glińskim, że może teraz nie trzeba będzie robić konkursu, który bardzo by wydłużył procedurę. Może wspólnie, także w porozumieniu z zespołem, wyłonimy dyrektora, który szybko skompletuje skład zarządczy i w ten sposób uda nam się uratować nowy sezon od września. Ale przed wszystkim uspokoi sytuację w operze, a następnie zajmie się wspomnianą inwestycją.

To zmieńmy dziedzinę Pańskich zainteresowań, bo mocno Pan się zaangażował w kwestię przywrócenia we Wrocławiu wspólnego biletu na kolej i komunikację miejską. Czy ten wspólny bilet powróci dopiero gdy Pan zostanie prezydentem?

Pan redaktor chyba mnie nie lubi i często mnie lokuje na tym stołku… Powiem tak, ostatnio w urzędzie marszałkowskim powołaliśmy departament aglomeracji. Razem z aglomeracją wrocławską na Dolnym Śląsku mamy takie cztery, bo zauważamy, że są przedsięwzięcia czy projekty, które wykraczają ponad poziom gminny, a nie zawsze samorządy potrafią znaleźć nić porozumienia. Być może potrzebny jest mediator, ktoś kto postara się pogodzić interesy wszystkich zaangażowanych podmiotów. I tak sobie wyobrażam, że właśnie taką rolę będziemy musieli spełnić w relacji kolei z wrocławskim ratuszem. Przecież takie rozwiązania aglomeracyjne już działają gdzie indziej, na przykład w Warszawie, gdzie od kilku lat takie biletowe połącznie kolei z komunikacją miejską tam zostało przyjęte i jest bardzo dobrze odbierane przez pasażerów. Jakoś urzędnicy się porozumieli. A nakłady Warszawy na ten projekt są o wiele większe niż te proponowane u nas. Jeżeli miasto Wrocław podtrzyma tę propozycję, którą złożyło w grudniu, to jesteśmy blisko zamknięcia tematu. Tak też wynika z pewnej rozmowy zakulisowej, którą udało mi się przeprowadzić.

Z panem prezydentem?

Zakulisową, panie redaktorze…

Broni się Pan przed potwierdzeniem chęci kandydowania na prezydenta Wrocławia, ale to przecież Pańscy koledzy z Bezpartyjnych Samorządowców mówią o tym wprost: to nasz człowiek na to stanowisko.

Mówią, że byłbym dobrym kandydatem, pozwolę sobie doprecyzować, co mnie oczywiście nobilituje. Natomiast mam w zwyczaju, zarówno jak byłem dyrektorem Europejskiej Stolicy Kultury, jak i teraz, gdy jestem członkiem Zarządu Województwa Dolnośląskiego, skupiać się na bieżących zadaniach. Gdy zacznie zbliżać się czas wyborów, zajmę się wyborami. Przypomnę, że po drodze są jeszcze wybory parlamentarne.

Na pewno do tego wrócimy, bo tu faktycznie pojawia się jeszcze jedna perspektywa. Jednak coraz częściej bierze Pan udział w debatach o funkcjonowaniu miasta. I widać, że powoli rodzi się w Panu, jeśli jeszcze nie program wyborczy, to coraz dokładniejsze przekonanie o tym, w którym kierunku Wrocław powinien pójść.

Po pierwsze, by jak najrzadziej pokazywać podział Wrocław i Dolny Śląsk, o czym już wspominałem kilka miesięcy temu. Dla mnie Wrocław to po prostu część całego regionu i o tym zawsze należy pamiętać. Jedno bez drugiego nie istnieje. Ta symbioza jest niezbędna. Dlatego tak chętnie wypowiadam się na wrocławskie tematy. Poza tym ja tu przecież mieszkam. I jak każdy z nas coraz więcej obszarów rozpoznaję.

Dobrze, żeby Pan czuł się lepiej, załóżmy że to jeszcze political fiction: Krzysztof Maj zostaje prezydentem Wrocławia i pierwsza rzecz, którą się zajmuje, to..

Transport zbiorowy. Od lat rozmawiamy o tramwaju na Jagodno. I jeżeli okazuje się, że wszystko przeszkadza w realizacji tego projektu, bo tam są tory i jakieś drogi „nie tak się krzyżują”, to znajdźmy wreszcie inne, dobre rozwiązanie. Na przykład elektryczne hybrydowe trolejbusy. Zapełnią buspasy, które ludzi denerwują, bo rzadko coś tam jeździ, a oni stojąc w korku patrzą na pustą przestrzeń obok. Damy przez to ludziom prawdziwą alternatywę transportu zbiorowego. Pewnie pojawi się zarzut, że to kolejny kłopot, bo trakcja trolejbusu będzie się krzyżowała z tramwajową, ale trolejbus nie będzie kolidował z tramwajami - mówię bowiem o rozwiązaniu hybrydowym. Gdy będzie mógł, będzie się ładował, a tam, gdzie pojawi się kolizja, to opuści pantograf i pojedzie jak autobus elektryczny. Musimy szukać rozwiązań, a nie mnożyć przeszkody.

A kolej miejska? Wreszcie przypomniano sobie o Dworcu Świebodzkim.

Dokładnie. Należy dobrze zinwentaryzować wszystkie tory w mieście, które wybudowano jeszcze przed II wojną światową. Zobaczyć ile ich jest i w jakim są stanie. W urzędzie marszałkowskim właśnie pracujemy nad tym, by przywrócić pasażerom Dworzec Świebodzki. Ale tych wyzwań jest więcej. Z zazdrością trochę patrzę na Łódź, która połączyła swoje stacje tunelem podziemnym. Może przymierzmy się do takiego spięcia naszych dwóch największych dworców: Głównego ze Świebodzkim? Łódź pokazała nam, że to realne rozwiązanie. A da nam kolejny argument za lepszym połączeniem kolei z komunikacją miejską, co na pewno pozwoli na ograniczenie ruchu samochodowego. Bez nakazów i zakazów ludzie sami wybiorą transport publiczny zamiast tkwić w korkach. To jest konkretne rozwiązanie dla wszystkich, miejscowych i przyjezdnych. Nie można prowadzić polityki pod hasłem Wrocław dla wrocławian i ograniczać możliwości wjazdu ludziom spoza miasta. Do niczego dobrego to nie prowadzi. Ale spięcie kolei regionalnej i aglomeracyjnej doskonale się sprawdziło w Berlinie czy Hamburgu. Mamy gotowe wzorce, tylko z nich czerpać, a nie próbować działać metodami zakazu czy utrudniania życia jakiejś grupy ludzi.

Nie będzie Pan walczył z kierowcami?

Powtarzam, szukajmy rozwiązań. Kierowcom trzeba pokazać, że korzystanie z innych środków transportu bardziej im się opłaca. Nie można tylko namalować buspas, którym autobus jeździ raz na piętnaście minut, a kierowcy przez to stoją jeszcze w większych korkach. W centrum wszystkie auta się nie zmieszczą, ale samymi ograniczeniami nic się nie zyska. Musi być alternatywa. Wróćmy do tego słynnego Jagodna. Tam blisko jest przystanek kolejowy Wrocław Iwiny, gdyby go zintegrować z transportem miejskim, to zaręczam, że część ludzi z tego rejonu miasta nie wsiadłoby do auta.

Z Pańskich wypowiedzi wynika jasno, że obecny prezydent Wrocławia nie realizuje takiej polityki. Czy w takim razie na tej kadencji powinny się zakończyć się rządy Jacka Sutryka?

Są różne głosy w tej sprawie. Pojawiają się przecież też pogłoski, że pan prezydent będzie chciał startować do parlamentu. Myślę, że taka dyskusja nabierze większego sensu, gdy wiosną, pewnie późną, zostaną ogłoszone listy kandydatów do Sejmu czy Senatu. Pana rolą jest pytać o sens tej prezydentury, ja natomiast uważam, że lepiej skupić się na zadaniach, które mógłby zrealizować nawet Jacek Sutryk, jeśli co chwilę nie będzie zmieniał zdania.

A można jeszcze mieć nadzieję, że nie będzie?

Taką próbą może być właśnie kwestia wspomnianego biletu. Jeśli Jacek Sutryk doprowadzi do jego realizacji, to wyśle sygnał, że jednak potrafi ustąpić i zrobić coś dla dobra ludzi.

I nie żal byłoby Panu porzucić na przykład pomysł, który Pan przed chwilą przedstawił na rozwój komunikacji w mieście?

Pytanie, czy Jacek Sutryk nie chciałby posłuchać czyjejś rady i zrealizować czyjś pomysł. Zresztą przecież robi tak, bo wszystkie te większe inwestycje, które realizuje, to są projekty jego poprzednika, prezydenta Rafała Dutkiewicza. Mowa o tramwajach na Nowy Dwór i Popowice.

Niejednokrotnie jednak słyszałem, że nie wszystko Panu się podoba w tej prezydenturze. To o co ma Pan żal do swego byłego kolegi z pracy, bo obaj Panowie przecież byliście w ekipie wspomnianego Rafał Dutkiewicza?

To, o co większość - że przestał rozmawiać z ludźmi. Jak to słynne blokowanie w mediach społecznościowych, czy usuwanie negatywnych komentarzy. To nie wygląda dobrze. Człowiek, który boi się krytyki nie wzbudza zaufania.

Przywróćmy zatem chronologię, o której tu już co nieco wspominaliśmy. Temat Pańskiej walki o prezydenturę Wrocławia za kilka miesięcy może być nieaktualny, ponieważ może zostać Pan posłem. Bezpartyjni Samorządowcy zgłosili gotowość startu do Sejmu i do Senatu.

Prawda, jesteśmy na to przygotowani. Bezpartyjni Samorządowcy są potrzebni w parlamencie. A faktycznie PiS to zrobił sprytnie z kalendarzem wyborczym i do niektórych samorządowców dopiero dociera ta informacja. Wybory parlamentarne odbędą się jesienią, potem przez wiele tygodni mogą trwać zawirowania przy budowie rządu. I może być już styczeń. A wybory samorządowe w kwietniu i nie będzie już czasu na odpowiednią kampanię, więc wygrają ci, co promowali się przy kampanii parlamentarnej.

Stąd Państwa pomysł na start w tych wyborach?

To był jeden z powodów. A drugi to ten, że nikt się o samorządy nie upomina. Poprzednie ekipy, spod znaku PO i PSL, dokładały zadań obcinając kompetencje samorządom. PiS to kontynuuje, nawet mocniej od poprzedników. Więc my musimy się upomnieć o zauważenie samorządu. Bo nie ma ważniejszej i lepszej władzy niż ta lokalna.

Myślę, że tu ludzie z PO bardzo by się z Panem nie zgodzili, a zwłaszcza pewien twór w ich strukturach, który nie wiadomo, czy jest tam opozycją czy tylko odłamem…

Platforma nie rządzi już od ośmiu lat, a i jak rządziła to nic właściwie nie zrobiła w kierunku wzmocnienia samorządów. Ekipa PiS chociaż rozdaje te czeki, które może są tylko para pomocą, ale coś wnoszą. Oczywiście te pieniądze powinny być normalnie w kasie samorządowej, a nie kiedy pojawia się jakiś poseł, który w błysku fleszy przywiezie ten czek albo wręczą go w Warszawie. To jest nieco skandaliczne. Więc jeszcze raz podkreślę, od czasu reformy samorządowej pod koniec lat 90. ubiegłego wieku nie było w parlamencie ugrupowania, która upomniałaby się o interes samorządu.

Paradoksalnie wasz sukces może zaszkodzić waszym samorządom, które w przypadku wygranej będziecie Państwo musieli opuścić. Czy już wiadomo w jakim składzie Państwo wystartują?

Nie zajmujemy się personaliami na tym etapie. Obecnie spróbujemy zjednoczyć jak największe grono samorządowców, którzy chętnie z nami rozmawiają. Byłem na przykład ostatnio na wschodzie Polski, który uchodzi za matecznik PiS. To już nie jest takie proste. Ludzie tam podkreślają, że wcale im się nie podobają te podróże z czekami, za które powinni zrobić to czy tamto. Samorządowcy chcą i tam większej autonomii i chętnie podejmują z nami dyskusje programowe. A jak ustalimy program, pojawią się konkretne nazwiska. My jesteśmy realistami i nie zakładamy zdobycia 30 procent głosów w wyborach. Wiemy natomiast, że możemy osiągnąć wysoki wynik mając trochę mniejszą reprezentację, co udowodniliśmy właśnie na poziomie samorządu. Na przykład w Lubuskim czy na Dolny Śląsku.

Wspomniane doświadczenie pokazuje, że na poziomie samorządowym możecie współpracować z każdym. Czy to będzie aktualne także w skali ogólnopolskiej?

Oczywiście. Ważny jest cel tej współpracy. Udaję nam się rozwijać dwa wspomniane województwa, uda nam się to tym bardziej, gdy w grę będzie wchodziła Polska. Problemy światopoglądowe zostawimy ludzkim sumieniom, nas interesują problemy systemowe: służba zdrowia, szkolnictwo, komunikacja, kultura i wszystko to, co potrzebne jest człowiekowi w jego codziennym funkcjonowaniu.

Nie boi się Pan, że już za kilka miesięcy zostanie Pan posłem?

Czy zostanę posłem, o tym zdecydują wyborcy, a najlepszą kampanią będzie dla mnie rzetelne wykonywanie zadań, które stają przede mną na obecnym stanowisku. Na tym głównie się skupiam.

To na koniec inne political fiction, które przyszło mi do głowy jak tak rozmawiamy o doświadczeniach samorządowych Bezpartyjnych Samorządowców. Na Dolnym Śląsku w sejmiku jest tylko kilku radnych z BS, ale to wasz człowiek jest marszałkiem. A gdyby, w wyniku budowania koalicji po wyborach parlamentarnych, gdy wejdziecie do Sejmu, pojawiła się propozycja objęcia funkcji premiera? Bo bez was taka koalicja na przykład nie mogłaby powstać. Mają Państwo kandydata?

Zaręczam, że jeśli taka propozycja się pojawi będziemy mieli godnego kandydata, który sprosta temu zadaniu. Ale czy uważa Pan, że duzi gracze do tego dopuszczą? Nie wierzę. Chociaż… No tak, ale jeśli coś takiego wydarzyło się na Dolnym Śląsku, to może Pan tak myśleć…

 

 

 

 

 

 

 

 

Oceń publikację: + 1 + 11 - 1 - 27

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.