PiS z ludźmi Rafała Dutkiewicza może odebrać władzę Jackowi Sutrykowi?

To Rafał Dutkiewicz był pomysłodawcą kandydatury Jacka Sutryka w wyborach prezydenta Wrocławia. Gdy Sutryk wybory wygrał, Dutkiewicz na kilka miesięcy wyjechał z Polski i unikał komentowania lokalnej polityki. Dziś między panami panuje "szorstka przyjaźń", a radni Nowej Nadziei - stowarzyszenia powołanego do życia przez Dutkiewicza - od kilku miesięcy nie wspierają już Jacka Sutryka. Są w opozycji, a w czwartek głosowali przeciw wotum zaufania dla prezydenta Wrocławia. - Chamskie pyskówki, obrażanie mieszkańców, masowe blokowanie i usuwanie komentarzy na prezydenckim profilu, to norma. Prezydent nie znosi jakiejkolwiek krytyki i przenosi swoje żale na działanie całego miasta – tłumaczyli radni.

- Skoro nie macie szczęścia do swoich kandydatów, chodźmy razem - zaproponował w czwartek radnym Nowej Nadziei Robert Grzechnik, radny Prawa i Sprawiedliwości. Propozycja padła podczas debaty nad wotum zaufania dla Jacka Sutryka. PiS i Nowa Nadzieja wspólnie głosowały przeciw prezydentowi. Zabrakło im jednego głosu, by głosowanie wygrać. Grzechnik zaproponował więc Nowej Nadziei wystawienie w nadchodzących wyborach wspólnego kandydata, który pokona Jacka Sutryka.

To realny scenariusz?

- Powiedziałem to pół żartem, pół serio. To między innymi obecni radni Nowej Nadziei sprawili, że Jacek Sutryk został prezydentem. Gdy obserwuję dziś jak go atakują, uważam to za hipokryzję. A skoro nie mają szczęścia do swoich kandydatów, zachęciłem ich do poparcia naszego - mówi portalowi TuWroclaw.com Robert Grzechnik. - Uważam że wystawienie wspólnego kandydata wcale nie jest niemożliwe. Myślę, że znalazłyby się takie osoby, które byłyby w stanie nas zjednoczyć, nie muszą to być polityczni działacze - przekonuje Grzechnik. Nazwisk podawać jednak nie chce. - Nie chciałbym ich spalić - tłumaczy.

- W tej chwili żadnego scenariusza nie można wykluczyć, polityka bywa dość dynamiczna - komentuje Michał Kurczewski, przewodniczący klubu PiS w radzie miejskiej. - Jednakże Nowa Nadzieja światopoglądowo prezentuje mocne skrzywienie w lewą stronę. Ich wizja miasta w zakresie komunikacji zbiorowej zapewne zazębia się z naszą perspektywą, natomiast na tym te punkty styczne raczej się kończą. W związku z tym dość trudno byłoby "posklejać" programowo takiego kandydata i w tym momencie jest to mało prawdopodobne - przyznaje. - Opowiadamy się za miastem równowagi w różnych aspektach, w szczególności w zakresie transportowym. Zapewne różne warianty będą rozważane w naszym środowisku i z góry kandydatury apolitycznej wykluczyć nie można - zastrzega.

Lecz w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz. Choć Prawo i Sprawiedliwość przyznaje, że daleko mu do Nowej Nadziei, wspólnego frontu z nią nie wyklucza. Za to działacze Nowej Nadziei, choć chcieliby aby Jacek Sutryk zakończył rządy we Wrocławiu na jednej kadencji, o wspólnym kandydacie z Prawem i Sprawidliwością nawet nie chcą słyszeć.

- Trudno traktować tę propozycję poważnie - nie pozostawia złudzeń Piotr Uhle, przewodniczący klubu Nowa Nadzieja w radzie miejskiej. - Nie będzie wspólnego kandydata Prawa i Sprawiedliwości i Nowej Nadziei. Jacka Sutryka trzeba pokonać. Ale trzeba to zrobić siłami, które mają ugruntowane standardy demokratyczne - stwierdza stanowczo.