Kultura

W sobotę inaugaracja nowego festiwalu poświęconego historii

2012-05-11, Autor: bs/inf. pras.
Koncert Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Wrocławskiej, która wraz z sopranistką Ewą Vesin wykona pod dyrekcją Marka Pijarowskiego najsłynniejsze bodaj dzieło należącego do najwybitniejszych polskich kompozytorów, zmarłego w 2010 roku Henryka Mikołaja Góreckiego. Koncert odbędzie się w sobotę 12 maja o godzinie 20. w Katedrze św. Marii Magdaleny i zainauguruje I Międzynarodowy Festiwal Historyczny we Wrocławiu „Anamneses”.

Reklama

„III Symfonia – „Symfonia pieśni żałosnych” jest dziełem uniwersalnym, rozpiętym między introwertycznym łkaniem, tłumionym krzykiem rozpaczy, przeżywanym w samotności bólem rozstania a świetlistą nadzieją, której źródeł trzeba szukać w niezmierzonej transcendencji, głębokim przeżyciu duchowym, religijnym namyśle. Osadzona w tradycji, odwołująca się do ludowego rodowodu, jest kompozycja Góreckiego jednocześnie utworem niezwykle współczesnym, dotykającym wrażliwego odbiorcę do żywego.

Autor nigdy nie zabiegał o prawykonania, nie układał się z decydentami muzycznego rynku, nie toczył politycznych gier, które mogły mu zapewnić rozgłos. Raczej unikał publicznych wystąpień, stawiał na osobisty kontakt z człowiekiem, wołał uczyć, czytać, słuchać, jeździć do Chochołowa. A nade wszystko – komponować. Może dlatego przez zgoła 60 lat był kompozytorem drugiego planu, samotnikiem i artystycznym outsiderem, żyjącym w cieniu sukcesów Witolda Lutosławskiego, medialnej sławy Krzysztofa Pendereckiego i brylującego w filmowym świecie Wojciecha Kilara. Kiedy więc na początku lat 90. świat anglosaski odkrył jego „Symfonię pieśni żałosnych”, a w domach polskich muzykologów i krytyków rozdzwoniły się telefony z prośbą o informację o artyście, zagraniczni rozmówcy często byli odsyłani z kwitkiem. Bo oprócz wąskiego grona specjalistów, większość odbiorców o Henryku Mikołaju Góreckim wiedziała tylko, że jest.

Dzieło obszerne, zamknięte w trzech częściach, przeznaczone jest na monumentalną obsadę. Symfoniczny zespół, choć pozbawiony instrumentów dętych, Górecki uzupełnił medium wokalnym – solowym głosem kobiecym, którego archetypiczne znaczenie i potężne możliwości ekspresyjne zawsze były dla niego ważne. Być może wiąże się to z towarzyszącą artyście tęsknotą za matką, która osierociła trzyletniego kompozytora. Nieprzypadkowo przecież to właśnie ów wszechobecny motyw matczynej miłości, treść przejmujących lamentów kobiet, składają się na główne przesłanie dzieła, zaś inwokacja do Marii w sposób szczególny dopełnia kontekst rodzinnej tragedii.


Ogniwo inicjalne – Lento, Sostenuto tranquillo ma cantabile – jest najdłuższe i trwa blisko 30 minut. Rozgrywany w powolnym tempie, surowy, ale kunsztownie skonstruowany kanon, wpisuje się w szeroką formę łukową, która osiąga kulminację w chwili wybrzmiewania partii sopranu. Materiał zakorzenionej w skali eolskiej części karmi się cytatami pieśni kurpiowskiej ze zbioru Władysława Skierkowskiego i wielkopostnym utworem Oto Jezus umiera ze Śpiewnika kościelnego ks. Jana Siedleckiego. Warstwę tekstową zaś tworzy Lament Świętokrzyski z Pieśni Łysogórskich z XV wieku, odwołujący się do pasyjnych wydarzeń, opisywanych z perspektywy bolejącej matki Chrystusa. Wymiar symboliczny, bo osadzony w kontekście II wojny światowej, ale i niezwykle ludzki, zyskuje tekst wykorzystany w część Lento e Largo, Tranquillissimo. Jest to wyryta na ścianie gestapowskiego więzienia „Palace” w Zakopanem inskrypcja, którą młodziutka Helena Wanda Błażusiakówna zacytowała prawdopodobnie z piosenki opiewającej bohaterskie czyny Jurka Bitschana, czternastoletniego obrońcy Lwowa w 1918 roku. Brzmiący burdon kwinty czystej, przywodzący na myśl muzykę Podhala, z jednej strony ocieplany jest tercjowymi współbrzmieniami w instrumentach smyczkowych, z drugiej miejscami niepokojącym zaśpiewem sopranu, wchodzącym w dysonansowe reakcje z warstwą orkiestrową.

O ile część środkowa, złożona z pięciu segmentów, posiada formę klarowną, ostatnia pieśń Lento, Cantabile Semplice posiada strukturę płynącej niespiesznie narracji, która układa się w „emocjonalne crescendo”, jak pisała Małgorzata Gąsiorowska. Od strony muzycznej ogniwo finalne zawiera tak bliskie Góreckiemu kołyszące motywy, podawane z namysłem w miarowym pulsie oraz obsesyjnie powracające współbrzmienia durowe, zestawiane z gęstą, niemal klasterową fakturą. Charakter ludowy ostatniej pieśni podkreśla XIX-wieczna melodia z opolskiego Kajze mi sie podzioł mój synocek miły, wyjęta ze zbioru Adolfa Dygacza, nadająca całości rys wzruszającej litanii.”

Wykonawcy:
Marek Pijarowski – dyrygent
Ewa Vesin – sopran
Marcin Markowicz – skrzypce
Maciej Młodawski – wiolonczela
Orkiestra Symfoniczna Filharmonii im. Witolda Lutosławskiego we Wrocławiu
Program: P. Thilloy – Lamentations I na skrzypce i wiolonczelę, H.M. Górecki – Symfonia pieśni żałosnych op. 36 na sopran i  orkiestrę

Koncert odbędzie się 12 maja, godz. 20., w Katedrze św. Marii Magdaleny, ul. Szewska 10. Wstęp wolny!

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 2801