Wrocławski artysta poleca swoją „piłkarską jedenastkę" książek

– Nigdy w życiu nie udało mi się czytać jednej książki naraz. Dlatego też postanowiłem polecić jedenaście książek, solidaryzując się również ze sportowcami, którzy w tym momencie również siedzą na ławce rezerwowych i czkają na rozwój wypadków na boisku – mówi Filip Zawada, poeta, muzyk i fotograf.  

W jego książkowej jedenastce na bramce stanął C.G. Jung z „Czerwoną księgą”. – Fantastyczny portal pomiędzy realnością, a … no właśnie. Realnością? – pyta artysta.

W męskiej obronie od prawej stoją:

- Manil Suri z „Wisznu umiera”, czyli książką o tym – jak wyjaśnia Zawada – "co widzimy, ale nie chcemy uwierzyć".

- Wojtek Bonowicz i „Dziennik końca świata”. – Witamina B popijana nalewką. Pyszne – zapewnia poeta.

- Alain Mabanckou, „Zwierzenia jeżozwierza”, czyli „zagadka podwójności istnienia”.

- Knut Hamsun, „Błogosławieństwo ziemi”. – Jeżeli robisz co musisz, dowiesz się kim jesteś – zapewnia Zawada.

W linii pomocy ustawił „cztery dziewczyny wyrywające serca z miłości”. Od lewej są to:

- Małgorzata Rejmer i „Błoto słodsze niż miód”. – Gorzka herbata po lekturze już nigdy nie będzie smakować tak samo – podkreśla muzyk.

- Yoko Ogawa i „Ukochane równanie profesora”, czyli „80 minut pamięci do zapamiętania na całe życie”.

- Agnieszka Dauksza, „Jaremianka”. Jak podkreśla fotograf, to utwór „o sztuce jako filozofii przeżycia”.

- Ilona Wiśniewska, „Lud”, czyli baśń o strachu.

W ataku Zawada ustawił:

Charlesa Bukowskiego i „Z obłędu odsiać słowo, wers, drogę”. „Poezja bez politycznej poprawności” – wyjaśnia poeta.

- Susan Sontag w rozmowie z Jonathanem Cottem, „Myśl to forma odczuwania”.  To książka „o życiu w słowach i pojęciach”.