Nie przegap

„Odnowiony” Jacek Sutryk: po wyborach radni zagłosują, jak chcę, bo mam umowę

2024-04-12, Autor: Arkadiusz Franas

Bogdan Zdrojewski był nieco łaskawszy niż wyrocznia delficka i wyznaczył Jackowi Sutrykowi tylko siedem prac, które ten musi wykonać, by ewentualnie zyskać łaskawość wrocławian. Herkules teoretycznie miał gorzej, bo za wymordowanie własnej rodziny miał ich dwanaście. Teoretycznie. Łatwiej mitycznemu osiłkowi było pokonać lwa nemejskiego, niż Sutrykowi powiedzieć przepraszam. Podobno gdzieś przez zęby to powiedział. I to ma zmienić nastawienie wrocławian przez kilka lat obrażanych i lekceważonych? Cesarz Henryk IV, by odzyskać łaskawość papieża chociaż trzy dni pokutował zimą pod murami zamku w worku i boso.

Reklama

Kilka dni temu napisałem, że prezydentura Jacka Sutryka polegała i polega na robieniu ludzi w konia. Współpracowników i mieszkańców. Teraz, podczas rozpaczliwej kampanii przed II turą, nic się nie zmieniło, choć sam bohater i jego otoczenie udają przemianę. W chwili, gdy piszę te słowa przeczytałem, że podczas spotkania z kilkoma mieszkańcami Jacek Sutryk ogłosił, że rezygnuje z zasiadania w radach nadzorczych, w których zarabiał krocie. A czy dodał, że nie ma innego wyjścia? Nawet jak wygra. I wcale nie ze względu na trefny dyplom z Collegium Humanum. Zgodnie z przepisami, wchodzącymi w życie od nowej kadencji samorządu terytorialnego, prezydenci miast nie będą mogli już zasiadać w radach nadzorczych.

 

 

Mniej więcej w tym samym czasie, gdy Bogdan Zdrojewski publikował wspomniane siedem wskazań dla obecnego prezydenta Wrocławia (m.in. o przepraszaniu, empatii, radach nadzorczych dla radnych, zmianach w polityce miejskiej, również personalnych) Jacek Sutryk w studiu TVP Wrocław pokazał, że się nie zmieni, bo nie musi, bo ma umowę.

- Jeśli wygram, w radzie miejskiej będę miał poparcie klubu radnych Koalicja Obywatelska, bez względu na to, co poszczególni jego członkowie mówili w kampanii wyborczej – powiedział z pełnym przekonaniem. - To wynika z umowy zawartej z Michałem Jarosem.

 Czyli panie i panowie w kampanii sobie pogadali, a w przypadku wygranej Jacka Sutryka, znów będą tańczyć jak im szef zagra?! To zaczyna wyglądać jak klasyczny toksyczny związek… Zwłaszcza, że ci co mają głosować jakoś specjalnie nie zaprotestowali. Słychać było pojedyncze głosy. Raczej falseciki niż jakąś basową arię typu „Ten zegar stary…”. No i warto dopowiedzieć, że taka umowa faktycznie istnieje. Podpisało ją PO, nie KO. Mowa tam bodajże o trzech wiceprezydentach dla Platformy. Tylko wcale nie podpisał jej Michał Jaros…

 Ale… Z tym samymi radnymi zamierza pracować pani prezydent Izabela Bodnar. O umowie nie słyszałem, także o straszeniu jej zapisami, że będą musieli… Tu sprawa, w tym samym studiu telewizyjnym, była postawiona na zasadzie większej dobrowolności. I myślę, że KO też spokojnie może liczyć na trzech wiceprezydentów, ponieważ jak wiadomo pani poseł Trzeciej Drogi swoich radnych w radzie miejskiej nie ma.

Cały ten kończący się pierwszy tydzień przed II turą wygląda trochę nietypowo i przy tym określeniu pozostańmy. Jacek Sutryk za wszelką cenę próbuje pokazać, że z wilka zmienia się w owcę. Ale jaki wilk jest każdy widzi. Każde jego kolejne wystąpienie staje się coraz bardziej groteskowe. Jak to z radami nadzorczymi czy wymuszonym przepraszam. Bo tak naprawdę nie dość, że mało kto je usłyszał, to tak de facto nikt chyba nie wie właściwie za co i w jakiej kolejności. No i jeszcze znamienny fakt. Gdy jeszcze kilka tygodni temu prezydent biegał od studniówki do balu seniora, to tam było widać tłumy. Gdy fatalnie wypadł w I turze, to na tych spotkaniach pustki. Nikt specjalnie nie garnie się do fotek. Smutno tak jakoś. Brak wiary w mówiącym i słuchających.

Jak obserwuję te obrazki wyborcze, to przed oczami pojawia mi się dość znany rysunek, na którym wilk przemawia do owiec obiecując im: a po wyborach zostanę wegetarianinem… I gdy słyszę, że któryś z polityków PO twierdzi, że jeszcze nie wie kogo poprze, bo może Jacek Sutryk zastosuje się do rad Bogdana Zdrojewskiego, to widzę, że w kieszeni ma kalkulator i tabelę z przelicznikiem brutto/netto. Bo jak się traciło zaufanie przez ponad 5 lat, to nie ma takiej magii, która spowoduje, że odzyska je się w 5 dni. Nawet najlepszy terapeuta nic tu nie przyspieszy, choć Bogdan Zdrojewski z jakiegoś powodu takim stara się być. Może też trochę dla siebie, bo znowu mu nie powiódł się polityczny plan. Ale w 5 dni za to można wynegocjować podwyżkę, stanowisko… Muszę doprecyzować, nie piszę tego na pewno w kontekście byłego prezydenta Wrocławia.

Inaczej też wygląda ta kampania w wykonaniu Izabeli Bodnar, która chyba zbroi się na drugi tydzień, ponieważ wie, że i tak czas działa na jej korzyść. A zwłaszcza kolejne wystąpienia Jacka Sutryka. Należy też się spodziewać, że za kilkadziesiąt godzin pojawią się nowi ludzie w otoczeniu pani poseł, którzy albo będą stanowili jej stałe zaplecze, gdy obejmie władzę, albo będą dużym wzmocnieniem przed finalną walką. Niewątpliwie będą to w większości nazwiska powszechnie znane, związane z naszym miastem.

W przeciwieństwie do Jacka Sutryka, który może liczyć głównie na poparcie obcych. Zwłaszcza z syndykatu samorządowego od kilku lat nawzajem się żywiącego. Oni tak łatwo nie odpuszczą, choć będą musieli inaczej kombinować, ponieważ jak już wspomniałem z rad nadzorczych nici, a były to najbardziej dojne krowy pod tą szerokością geograficzną. Dadzą radę… No i widać, że głównym motywem ostatnich dni ekipy Sutryka będzie grzebanie w śmieciach, czyli w aferze, w którą zamieszany jest mąż kandydatki. Już dało się zauważyć, że coraz intensywnej o tym wspominają różni przyjaciele wrocławskiego ratusza. Ich problem polega na tym, że jednak nie do końca ktokolwiek z wyborców rozumie o co tam chodzi. I dlaczego jedna z nitek prowadzi do… wrocławskiego ratusza.

A i jeszcze będzie debata o debacie, które to debaty z każdymi kolejnymi wyborami stają się coraz bardziej kabaretową formą kampanii. W skrócie sprawa wygląda tak. Ekipa Jacka Sutryka bardzo chce dyskusji, ale w skromnej formule, choć debat unikała przed pierwszą turą. Izabela Bodnar też chce, ale w formie open, czyli przychodzą dziennikarze z różnych mediów i zadają pytania, ponieważ ma złe wspomnienia z jedynej debaty, na której przed 7 kwietnia pojawił się prezydent i wyglądało jakby nauczył się odpowiedzi na pamięć. No i do debaty panią poseł Bodnar namawia bardzo senator Barbara Zdrojewska, która jak ognia unikała debaty, gdy sama startowała, choć zapraszał ją do niej jej kontrkandydat.

Nie wiem, może mnie trochę oślepia to wiosenne słoneczko, ale odnoszę wrażenie, że przepychanki trwają, a Wrocław chyba już wie kogo chce na prezydenta. Tylko politycy jeszcze kombinują. Precyzyjnie wyjaśniłem dlaczego?

Oceń publikację: + 1 + 108 - 1 - 23

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~marek1976 2024-04-15
    09:53:13

    4 0

    ja mam tylko jedno pytanie: jezeli Pan Prezydent, Jaca, swój chłop, człowiek "łata", społecznik tak pragnie spotkań i dyskusji dlaczego na ostatniej prostej kampanii nie zdejmie bana ponad 2000 wrocławian, ktorych w ciągu 5 lat zesłał do cyfrowego karceru na swoim profilu facebookowym??? To jest przecież całkiem pokaźne środowisko, które chciało przecież dyskutować i nadal chce, to w przytłaczającej wiekszości ludzie, którzy pisali komentarze w dobrej wierze, bynajmniej nie złośliwie. "Zbanowani przez Jacka Sutryka" mogliby "uwolnieni" zapełnić połowę placu Wolności! na fotach do fejsa wyglądałoby to rewelacyjnie, a przede wszystkim byłoby to autentyczne, demokratyczne, pluralistyczne czy jak tam to jeszcze nazywacie..

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.