PiS ukradł Wrocławiowi jednego posła. Skorzystać może Elżbieta Witek

Wybory w Polsce są równe i proporcjonalne - to jedno z podstawowych praw zapisanych w Konstytucji. To właśnie dlatego liczba posłów wybieranych do Sejmu w każdym z 41 okręgów wyborczych zależna jest od liczby mieszkańców. Wrocław i sąsiednie powiaty miały dotąd do dyspozycji 13 mandatów. Ale ponieważ liczba mieszkających tutaj osób znacznie wzrosła, Państwowa Komisja Wyborcza wyliczyła, że Wrocławiowi należy się dodatkowe - czternaste miejsce w Sejmie.

Dokument w tej sprawie jesienią ubiegłego roku trafił najpierw na biurko marszałek Sejmu Elżbiety Witek, a potem do zdominowanej przez posłów PiS komisji nadzwyczajnej do spraw zmian w kodyfikacji. Tutaj utknął na amen. Tymczasem czas na zmianę przepisów posłowie mieli tylko do połowy maja. Teraz jest już za późno, by mogły wejść w życie przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi.

Co to oznacza w praktyce? Z najnowszych symulacji wyborczych, przygotowanych na podstawie ostatnich sondaży, wynika że dodatkowy - czternasty mandat we Wrocławiu przypadłby z dużym prawdopodobieństwem któremuś z mniejszych ugrupowań opozycyjnych - Lewicy, Trzeciej Drodze albo Konfederacji. 

Ale posłów w Sejmie jest 460. Aby Wrocław zyskał mandat, ktorś musiałby stracić. Kto? Państwowa Komisja Wyborcza wyliczyła, że o jeden mandat mniej powinien przypaść w najbliższych wyborach okręgom legnickiemu (zmniejszenie z 12 do 11 posłów) oraz wałbrzyskiemu (z 8 do 7). Znów zaglądamy do symulacji - w obu tych okręgach największe szanse na ostatni (odpowiednio - dwunasty i ósmy) mandat mają obecnie kandydaci Prawa i Sprawiedliwości. Swój osobisty interes ma w tym Elżbieta Witek - marszałek Sejmu z PiS. Jest obecnie posłanką z okręgu legnickiego i zapewne będzie tutaj startowała także w nadchodzących wyborach. Zmiana liczby mandatów dla Legnicy mogła być jej być albo nie być w przyszłym parlamencie.