Nie przegap

Po co nam radni? Kto do piekła, kto do raju?

2024-01-05, Autor: Arkadiusz Franas

O ile losy prezydenta Jacka Sutryka wydają się być przesądzone, to trochę zapominamy, że za trzy miesiące czekają nas też wybory do rady miasta. Czy jest ona nam w ogóle potrzebna? Przecież zarówno poprzednik obecnego prezydenta, jak i obecnie urzędujący, zredukowali ją do roli maszynki do głosowania. A decyzje dotyczące losów miasta zapadały w gabinetach Rafała Dutkiewicza i Jacka Sutryka. Często jednoosobowe. Może zamiast rady miasta wystarczą nam media społecznościowe?

Reklama

Na początku to chyba powinienem przeprosić, że w moim tekście zamierzam odwoływać się do literatury klasycznej. Żyję nadzieją jednak, że Szanowni Państwo, wbrew twierdzeniom nowego rządu, nie mają problemu z przyswajaniem książek i nie jest to dla Szanownych nadmierne cierpienie. Co niestety już niedługo zapewne się zmieni. Nowe władze od edukacji już wyraźnie zapowiadają ograniczenie nauczania do minimum. Bo po co politykom mądre społeczeństwo? Tacy, co naczytają się są, za przeproszeniem, nadmiernie upierdliwi… Żeby nie być gołosłownym, proszę co powiedziała wiceminister, wiceministra, wiceministerka, wiceministrzyni (niepotrzebne skreślić) edukacji Katarzyna Lubnauer: "Chcemy odchudzić podstawę programową od 1 września nawet do 20 proc., czyli żeby zniknęło od 5 do 20 proc. treści w zależności od poszczególnych przedmiotów". I dodała, że nastąpi też ograniczenie liczby lektur. Do dwóch komiksów? Rozumiem, że Lewica, mająca sentyment do epoki PRL, będzie postulowała, by był to „Kapitan Żbik”, PSL obstawi „Kajko i Kokosza”, a Hołownia, jak pierwszy popkulturowy marszałek Sejmu - „Hanako, duch ze szkolnej toalety”.

Wróćmy na grunt lokalny. Jak się on ma w odniesieniu do jednego z najsłynniejszych poematów ludzkiej cywilizacji, czyli „Boskiej komedii” Dantego Alighieri?

Dla większości wrocławskich polityków stało się jasne, że Jacek Sutryk powinien trafić do piekła i to od razu do kręgu IX – miejsca, w którym cierpią katusze najwięksi grzesznicy. Teraz wygląda to tak, że nawet jeśli ktoś się wyłamie i  znów stanie po stronie obecnego prezydenta, to i on trafi do tego kręgu i będzie jak u Dantego: „Wszyscy co ze mną w ten loch się dostali,/ To siewcy schyzmy i zgorszenie świata;/ Tak połupani, że waśni wzniecali”.

A z radnych? Tu nie ma wątpliwości, że w ten rejon politycznego piekła, gdzie są „siewcy schizmy”, trafiają także ci, którzy do rady weszli z list PiS, a potem za pewne frukta zbliżyli się do Jacka Sutryka. Mowa o radnych: Sergiusz Kmiecik, Michał Piechel, Mirosław Lach czy Tomasz Motyka. Jaki pożytek mieli z nich mieszkańcy w tej kadencji? Bo prezydent i owszem. Zapewniali mu przez większość kadencji spokojną większość. Podobnie ma się sytuacja z radnym Michałem Górskim. Jego poglądy na temat Wrocławia tak falowały, że wyborcę ma prawo głowa boleć. Jeśli jakiś wyborca temu panu jeszcze zaufa, to jego sprawa, ale to chyba za piękne oczy, bo za co? Oczywiście, w demokracji piękne oczy zyskują, niestety, na znaczeniu…

Niewątpliwie w tym kręgu wylądowali też dwaj radni Lewicy - Czesław Cyrul i Dominik Kłosowski. Przez te ostatnie lata ludzie non stop się dziwili, jak to jest, że lewica znów nie staje po stronie mieszkańców, a idzie pod rękę z władzą. Oczywiście radni ci wykonywali ruchy pozorowane, jak na przykład sadzenie drzewek. Tylko, że wyglądało to trochę jak budowanie domku z klocków na wyburzonym osiedlu. Bo to przecież ci radni stali murem za prezydentem, który zezwalał na masowe wycinki starych drzew, gdy tak życzyli sobie deweloperzy.

Co z pozostałymi radnymi, którzy tkwią w klubie radnych Jacka Sutryka? Raptem pozostało ich siedmiu z niedawnych dziewiętnastu. Z piekła nie wyjdą, ale nie mam sumienia panów Bohdana Aniszczyka czy Jarosława Krauze trzymać w kręgu dziewiątym. Może pięterko wyżej? W ósmym „źli doradcy chodzą otuleni płomieniem”. A razem z nimi jeszcze niedawni „sutrykowcy”, którzy kilka tygodni temu wrócili na Platformy łono, czyli weszli do nowopowstałego klubu radnych PO : Marta Kozłowska, Agata Gwadera-Urlep czy Paweł Karpiński. Jeszcze niedawno chętnie wspierali prezydenta w jego akcjach politycznych, ustawiając się na zdjęciach jak najbliżej wodza. Teraz, czyli w zbliżającej się kampanii wyborczej, wystąpią przeciw niemu. Trudno będzie się odciąć, gdy na fotografii (i nie tylko) nie stało się z boku.

Co z pozostałymi radnymi? Jeśli chodzi o tych, co utworzyli wspomniany klub PO, a wcześniej byli u prezydenta, to każdy z nich może sobie spokojnie te wersy zapisać wyraźnie: „Późna do skruchy była ma ochota,/ Aż na piotrową wezwany stolicę,/ Dopierom poznał kłamliwość żywota”. Ale dobra wiadomość jest taka, że już jesteśmy w dantejskim czyśćcu.

W nim de facto lokują się prawie wszyscy pozostali radni, z nielicznymi wyjątkami. Oczywiście pewnie na różnych tarasach i niekoniecznie na tym, co „nawróceni” samorządowcy z PO. Największą grupę, zarówno z PiS czy z Nowa PL, ulokowałbym na tym, który mistrz Alighieri zatytułował „Lenistwo”. Ale ta dolegliwość najtrudniejsza jest do udowodnienia, więc pominę nazwiska. Radni ci sami niech sobie odpowiedzą, czy może to być o nich: „On, który zawsze był moją opieką:/ »Obróć się«, rzecze, »obaczysz mar dwoje,/ Co opieszałość wyrzutami sieką«”.

Jakoś tak walczyli o sprawy mieszkańców, że nie za bardzo było słychać. Wiem, że radny w „maszynce do głosowania” bywa bezradny, ale zaraz i o tych, co wiedzą jak na to zaradzić. I to co podkreślam bardzo wyraźnie - bez względu na opcję polityczną.

Opuszczamy czyściec, z którego droga prowadzi prosto do raju. Trochę się wahałem, czy któryś z naszych przedstawicieli w lokalnym parlamencie zasługuje, by odnieść do niego te słowa : „Wtem mi się nagle dziw ukazał nowy,/ Który na oczy parł się z tak widoczną/ Chęcią, że w ustach zapomniałem mowy”.

Aż tak to nie, ale w Radzie Miejskiej Wrocławia znalazłem czwórkę, która w tych ostatnich latach wyrastała ponad przeciętność. Choć ich działania musiały być bezskuteczne, bo władza ratuszowa dobrze czuje się w piekle i do tych czeluści żaden głos rozsądku nie ma szans dotrzeć. Natomiast słyszeli mieszkańcy. Zarówno ostre komentarze radnego PiS Andrzeja Kilijanka czy Roberta Grzechnika (kiedyś klub PiS, teraz niezrzeszony, związał się z Konfederacją), jak i bardzo konkretne propozycje padające z ust byłej już radnej (została posłanką) Jolanty Niezgodzkiej i Piotra Uhle z Nowa PL. Ten ostatni nie szczędził również wyrazistych ocen, diagnozując nie tylko kondycję magistrackiej władzy jak i cały wspomniany system demokracji lokalnej

- Wydaje mi się, że to jest w ogóle esencja dramatu, w którym jesteśmy w Wrocławiu, że od kondycji, humoru, nastawienia jednej osoby zależy życie setek tysięcy ludzi w stolicy Dolnego Śląska - ocenił Piotr Uhle.

Najciekawsze jest to, że gdyby ta czwórka spotkała się na poziomie parlamentarnym, to by wisieli u swych gardeł. Używam tu oczywiście przenośni, gdyż do czynienia mamy z ludźmi nader kulturalnymi. Tak wiele ich różni w kwestiach światopoglądowych, że na poziomie samorządu lokalnego pewnie też nie są w stanie współpracować, bo co na to powiedzą liderzy, ale ich pomysły pragmatyczne czasami bywają zbieżne. Zresztą oba ugrupowania - PiS i Nowa PL - udowodniły na poziomie sejmiku województwa, że próbować warto. Przecież w pewnym momencie przedstawiciele Nowa PL po cichutku (bo co liderzy powiedzą!) wspierali działania koalicji PiS-Bezpartyjni Samorządowcy. Na pewno województwo na tym nie straciło.

No i pytanie, które musiało paść: czy w raju można być bezradnym? Taki mamy ustrój. I nie znam polityka, który zaproponuje zmianę systemu wyborczego i ograniczy wybory bezpośrednie, by uniknąć wygrywania na „piękne oczy”. Co więcej, pojawiają się pierwsze sygnały, w którą stronę to może pójść. Ostatnio na pewnym z portali przeczytałem, że w dobie rosnącego sporu pomiędzy prezydentem RP i większością rządzącą, nasilają się głosy o skróceniu kadencji prezydenta w drodze referendum: „ W Nowy Rok w serwisie X pojawiła się seria wpisów o referendum ws. odwołania prezydenta Dudy. Krytyczne wobec głowy państwa posty cieszyły się dużą popularnością. Niektóre generowały kilkusettysięczne zasięgi”.

Zamiast wyborów zasięgi w internecie? Nie idźmy tą drogą. Wtedy nie tylko we wrocławskim „raju” będzie pustka.

 

Oceń publikację: + 1 + 17 - 1 - 15

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.