Nie przegap

Rolnicy paraliżują drogi, kierowcy są wściekli. Kto na to pozwala?

2024-02-21, Autor: Michał Gigołła

Rolnicy całkowcie zablokowali drogę ekspresową Wrocław - Poznań i zamierzają protestować na niej przez 10 dni. Wcześniej blokowali centrum Wrocławia, jego wschodnią obwodnicę i drogi krajowe przy wjeździe do miasta. Na przyszły tydzień - jeśli nie zostaną spełnione ich żądania - planują blokadę wszystkich wjazdów do Wrocławia. - Kto im na to pozwala - słyszymy coraz częstsze pytania kierowców. Nikt. Bo nikt pozwalać nie musi.

Reklama

Cierpliwość kierowców się skończyła. - Wszystko rozumiem, ale to co się dzieje, to jest przegięcie - pisze jedna z mieszkanek na forum trzebnickiej policji. We wtorek, wiedząc o strajku, wyjechała do pracy dwie godziny wcześniej niż zwykle. Nie zdążyła. - Ludzie oprócz pracy mają rodziny, dzieci, które rano muszą zawieźć do żłobka, przedszkola, szkoły. Instytucje te są otwarte przeważnie od 7. W jaki sposób mam ogarnąć rano dzieci, dojechać do pracy, a później na czas wrócić, żeby zdążyć dzieci odebrać przed zamknięciem placówek - pyta. Podobnych głosów są setki. 

Rolnikom na blokowanie dróg gdzie chcą i kiedy chcą pozwala polskie prawo. - Drogi krajowe są drogami publicznymi. Każdy może się po nich poruszać, każdy też może organizować na nich zgromadzenia - mówi Magda Szumiata z wrocławskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. To instytucja, która zarządza m.in. zablokowaną od wtorku drogą ekspresową Wrocław - Poznań. O zdanie na temat protestu na tej ważnej trasie nikt urzędników GDDKiA nie pytał, bo pytać nie musiał. - Na takie zgromadzenie nie jest potrzebna nasza zgoda. Organizator informuje o nim odpowiedni urząd gminy, a ten przekazuje wiadomość nam, jako zarządcy drogi - tłumaczy Szumiata.

Zgoda gminy także nie jest wymagana. - Organizator jedynie zawiadamia nas o proteście, a my przyjmujemy to do wiadomości. Zgromadzenia możemy zabronić tylko w ściśle określonych przypadkach - mówi portalowi TuWroclaw.com Marcin Golański, sekretarz gminy Czernica, którą na wiele dni sparaliżowała niedawno blokada wschodniej obwodnicy Wrocławia. Jakie to przypadki? Prawo pozwala gminie zakazać zgromadzenia jeśli jego cel narusza przepisy karne, jeśli zagrożone jest życie lub zdrowie ludzi albo mienie w znacznych rozmiarach, albo jeśli zgromadzenie ma się odbyć w miejscu i czasie, w których odbywają się inne zgromadzenia organizowane cyklicznie. - W tym przypadku żadna z tych przesłanek nie istneje - wyjaśnia sekretarz.

- To dla nas delikatna sprawa - podkreśla Marcin Golański. - Z jednej strony, mamy wśród mieszkańców rolników, którzy walczą w słusznej sprawie i także w naszym interesie. A z drugiej strony, wielu naszych mieszkańców z powodu blokad nie może dojechać do pracy w mieście - tłumaczy. - Ci drudzy często pytali nas, dlaczego po prostu nie rozwiążemy zgromadzeń i nie przerwiemy blokad. Nie możemy tego zrobić - informuje sekretarz. I wyjaśnia, że taka decyzja może zapaść, jeśli podczas zgromadzenia dojdzie do incydentów, z powodu których policja wyda organizatorom ostrzeżenia. Dopiero po braku reakcji protestujących na trzecie ostrzeżenie można rozwiązać zgromadzenie. - Podczas ostatnich blokad na wschodniej obwodnicy takie ostrzeżenie było jedno. Organizatorzy natychmiast dostosowali się do zaleceń policji. W takiej sytuacji mają prawo protestować dalej - zaznacza urzędnik.

- Żyjemy w wolnym i demokratycznym kraju. Wolność zgromadzeń wynika wprost z Konstytucji. Każdy może protestować jak chce i w jakiej sprawie chce. Przepisy w tej kwestii są bezlitosne, z korzyścią dla organizatorów protestów. Gmina nie może ich zabronić ze względu na czyjeś widzimisię, czy choćby dlatego że komuś nie podoba się forma - podkreśla Marcin Golański

Czernica i Długołęka znalazły jednak sposób na porozumienie z rolnikami strajkującymi na wschodniej obwodnicy. Jej blokadę udało się zawiesić do 27 lutego. - Rolnicy to przecież nasi mieszkańcy. Żyjemy w symbiozie. Nie było trudno znaleźć wspólny język. Wystarczy, że się rozmawia. Sam regularnie odwiedzam protestujących - mówi nam Wojciech Błoński, wójt Długołęki.

- Przyjechaliśmy do rolników z ofertą - zdradza kulisy Marcin Golański z Czernicy. - Protestującym zależy na rozgłosie, chcą by ludzie poznali ich postulaty. A my mamy swoje kontakty w mediach. Zaprosiliśmy więc do naszych rolników dziennikarzy radiowych i telewizyjnych. Przyjechali, pozwolili rolnikom przedstawić ich racje, po ludzku porozmawialiśmy. I to pomogło - opowiada sekretarz. I dodaje, że urząd wspiera też protestujących w inny sposób. - Na przykład pomagamy im od strony prawnej. Gdy ktoś narusza ich godności osobiste, mogą liczyć na pomoc naszego prawnika.

- W gminie potraktowali nas poważnie, to ustąpiliśmy - mówi rolnik Patrycjusz Wolny, koordynator protestu na wschodniej obwodnicy. - A w Brukseli i w Warszawie nikt nas nie słucha. 27 lutego będziemy protestować w Warszawie. Jeśli nas nie wysłuchają, następnego dnia blokujemy wszystkie wjazdy do Wrocławia. Nie wjedziecie do miasta - grozi.

Oceń publikację: + 1 + 27 - 1 - 18

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.