Wiadomości

Śmiertelny pożar w strzelnicy na Dworcu Świebodzkim. Właściciel: Usłyszałem serię strzałów, zrobiło się czarno

2022-03-21, Autor: Marcin Kruk

W procesie w sprawie głośnego tragicznego pożaru strzelnicy na Dworcu Świebodzkim zeznawał dziś oskarżony właściciel firmy. Chociaż biegli uznali, że pożar spowodowało nagromadzenie łatwopalnych pyłów prochowych i użycie łatwopalnego wyposażenia, Dariusz H. z obrońcami przekonywał, że materiały były niepalne. Oskarżony opowiedział w szczegółach, jak doszło do pożaru, w wyniku którego śmierć poniósł mężczyzna.

Reklama

Właściciel komercyjnej strzelnicy Pro Gun Dariusz H. zeznawał w poniedziałek, 21 marca, przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu. Przypomnijmy, że w mieszczącej się w podziemiach Dworca Świebodzkiego strzelnicy 14 listopada 2019 r. wybuchł pożar. Przebywający wówczas w lokalu 24-letni mężczyzna nie zdołał wydostać się i zmarł w wyniku zatrucia tlenkiem węgla i uduszenia. Siedem z jedenastu przebywających wtedy w strzelnicy osób zostało poparzonych w stopniu od 1 do 4.

Prokuratura oskarżyła Dariusza H. m.in. o to, że pożar wybuchł przez wadliwą eksploatację i niewłaściwe urządzenie pomieszczeń i straty w mieniu PKP (od których wynajmował pomieszczenia) w wysokości 68,5 tys. zł. Pierwsza rozprawa odbyła się 13 września 2021 r. Dariusz H. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień. Zeznawał wtedy natomiast biegły sądowy, który przekazał, że do pożaru przyczyniły się zalegające na podłodze składniki łatwopalnego pyłu prochowego oraz łatwopalna pianka poliuretanowa, którą wyłożone były ściany. Do wybuchu pożaru miało dojść, gdy karabin typu AK po zacięciu się wystrzelił serię w podłogę.

Podczas rozprawy 21 marca 2022 r. obrońcy oskarżonego przekonywali, że Dariusz H. przygotowując pomieszczenia strzelnicy zwracał szczególną uwagę, by używane materiały były niepalne lub trudnopalne. Oskarżony wyjaśniał, że każdego dnia, gdy było strzelanie sprzątane były łuski, podłoga była zamiatana oraz - wraz ze ścianami i sufitem - polewana obficie wodą. Dariusz H. zwrócił uwagę, że jako pierwszy spośród znajomych z branży miał specjalistyczny odkurzacz do strzelnicy. Wentylację natomiast, wg słów oskarżonego, zaprojektował sąsiad jednego z instruktorów, zajmujący się zawodowo takimi systemami. Regulamin strzelnicy został zaakceptowany przez Centrum Zarządzania Kryzysowego, a z pomieszczenia kontrolowali lub trenowali strzelanie także funkcjonariusze ABW i policji, którzy nie zgłaszali uwag dotyczących jej urządzenia.

pobrane (5)

Dariusz H. podczas rozprawy szczegółowo opowiedział o wydarzeniach z 14 listopada. W tamtym dniu do strzelnicy przyjechał między godz. 15 a 16. Wkrótce zaczęli pojawiać się instruktorzy oraz klienci. Instruktor Jakub z grupą znajomych rozpoczynał pierwsze strzelania karabinkiem tantal. W tym czasie kolega oskarżonego, Patryk, przywiózł i wnosił amunicję. Gdy oskarżony przyjmował ją od Patryka, w pewnym momencie usłyszał serię 4 lub 5 strzałów. - Wszedłem tam, zapytałem “co jest?” Kuba powiedział “nic, zaciął się”. Później wybuchł pożar. Od razu zrobiło się czarno, nie było widać światła - opowiadał łamiącym się głosem Dariusz H. - Szarpałem się z drzwiami, mimo że były otwarte, bo Patryk wnosił amunicję. Jak wybiegliśmy, zapytałem czy wszyscy? Okazało się, że nie. Ktoś zaczął krzyczeć. Zbiegłem na dół, ktoś ze mną. Zobaczyłem kogoś na ziemi, mężczyznę, wyciągnąłem go. Potem zajęli się nim albo Marcin, albo Kuba. Zbiegłem, chyba straciłem przytomność. Gdy się ocknąłem, ktoś szarpał mnie za nogę. W środku już było bardzo gorąco. Ktoś krzyczał, żebym nie wchodził, że amunicja… - mówił oskarżony. Jak tłumaczył Dariusz H. jego wspomnienia są porwane. Ktoś do niego zadzwonił lub on do kogoś: - Gdyby nie ta rozmowa, to bym się tam zastrzelił. Ta tragedia, to co się tam stało, mnie przerosło - mówił Dariusz H. przed sądem. Ze szpitala rodzina zawiozła go do szpitala psychiatrycznego.

W dalszej części swoich zeznań oskarżony przekonywał, że tantal, karabinek z rodziny AK, nie był w żaden sposób modyfikowany. - Jest to broń bardzo niezawodna, nie można było przewidzieć, że się zatnie - wyjaśniał.

Oskarżony zgodził się na zadawanie pytań przez swoich obrońców i sędziego. Prowadzący sprawę sędzia Łukasz Franckiewicz przypomniał, że świadkowie na poprzedniej rozprawie zeznawali, iż wykładzina, którą wyłożona była strzelnica miała wygląda starej wykładziny dywanowej: - Dlaczego więc to się zapaliło, skoro oskarżony przekonuje, że wszystko było niepalne lub trudnopalne? - pytał Franckiewicz, a oskarżony odpowiadał, że nie wie i zaznaczał, że wraz z kolegą próbował wcześniej bezskutecznie podpalić kawałek gąbki do wyłożenia ścian.

Sędzia zdecydował o dopuszczeniu uzupełniającej opinii biegłych o matach użytych w strzelnicy. Biegli będą zeznawać na kolejnej rozprawie, która odbędzie się pod koniec kwietnia.

Oceń publikację: + 1 + 9 - 1 - 3

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.