Nie przegap

Tusk i Kaczyński bawią się Wrocławiem

2024-02-23, Autor: Arkadiusz Franas

Wszystkie wioski i miasta już wiedzą kto będzie kandydował w wyborach. Poza Wrocławiem. Donald Tusk i Jarosław Kaczyński postanowili zrobić prezent Jackowi Sutrykowi? Prezydent swoją kampanię robi od 6 lat, a obaj wodzowie swoim kandydatom nie dali szans nawet na dwumiesięczną. Zresztą jeden z tak zwanych murowanych kandydatów już z tego powodu zrezygnował. A Morales z Wrocławia od kilku dni się cieszył, że ma błogosławieństwo Tuska. W czwartek stał po nie nawet u drzwi, ale go nie wpuścili.

Reklama

Kilka dni temu środowisko Jacka Sutryka wypuściło pogłoskę, że prezydent dostał telefon z Warszawy, że Platforma go poprze w wyborach. Nawet podali datę konferencji w stolicy, na której będzie to ogłoszone i już widzieli błyski fleszy. Minął zapowiadany termin, konferencji nie było…

Jacek Sutryk wybrał się do Warszawy w czwartek. Wyglądał jakby zgubił swoją wycieczkę szkolną, bo niby gdzieś tam pokazywał się ze swoimi kolegami samorządowcami, ale mało mówił, nerwowo podskakiwał i raczej stał z boku.

I nie wiadomo, czy w programie było jeszcze oglądanie starówki, zoo czy może Pragi, ale prezydenta to chyba kompletnie nie kręciło. Dlaczego? Otóż okazało się, że ten telefon, którym tak chwalili się jego współpracownicy, to chyba była pomyłka. Może jakieś koce chcieli sprzedać, garnki czy kapcie z wielbłąda. Tylko, że odbiór w Warszawie i tak jakoś ktoś źle zrozumiał.

Wczoraj w stolicy w godzinach wieczornych odbywało się posiedzenie Zarządu Krajowego PO, na którym dyskutowana była sprawa kandydata na prezydenta Wrocławia. Problem Jacka Sutryka polegał na tym, że na tym zarządzie był poseł Michał Jaros, którego wrocławska Platforma (z małymi wyjątkami) chce wystawić w wyborach. Natomiast prezydent stolicy Dolnego Śląska nie mógł brać udziału w posiedzeniu, bo do partii nie należy. Więcej, raczej nie ma dobrej opinii u większości działaczy skupionych w tym najważniejszym gremium Platformy. Jak większość Polaków słyszeli oni o niestosownych zachowaniach prezydenta i woleliby, żeby ich partię reprezentował ktoś nieskompromitowany i najlepiej z PO.

Zwłaszcza, że ostatnio partia Donalda Tuska nie ma dobrych wspomnień z hejterami, bo jak ujawnił portal Wirtualna Polska, PO zapłaciła 305 tys. złotych jednemu z przedsiębiorców za "analizy politologiczne”. Według ustaleń portalu, przedsiębiorca w tym czasie prowadził dwa konta, które promowały polityków Platformy oraz atakowały przeciwników partii. Jako Pablo Morales pisał na przykład o Szymonie Hołowni, którego Tusk przecież tak sprytnie wykorzystał, by odnieść październikowe zwycięstwo: "Pożyteczny idiota, narcyz, kłamca, manipulator, tchórz". O politykach PiS jeszcze gorzej.

Więc Tusk i jego najbliższe otoczenie może zrozumiało, że Morales II nie jest im potrzebny, bo jak wiadomo w hejtowaniu prezydent Sutryk ma niezłe doświadczenie. I nawet jeżeli teraz padnie na kolana, pocałuje premiera w pierścień i przysięgnie, że nigdy więcej nie tknie klawiatury, to gwarancji nie ma. Doświadczenie z błyskawicznym uniezależnieniem się od Rafała Dutkiewicza, który trochę nieopatrznie namaścił go na ten urząd pokazuje, że może być różnie po wyborach. Bo po pierwsze panowie Tusk i Dutkiewicz się znają i może była konsultacja. Po drugie, to druga i ostatnia kadencja, więc nie ma Jacek Sutryk nie musi dbać o wizerunek, czyli hulaj dusza piekła nie ma… A odwołanie prezydenta to dość skomplikowana procedura.

To dlaczego nie ma jeszcze oficjalnego namaszczenia posła Michała Jarosa, który ma pomysł na kampanię, umie ją robić i ma za sobą niezłą armię zwolenników? Czy tylko dlatego, że Donald Tusk go nie poparł w wyborach na szefa regionu PO, a on i tak wygrał? Historia pokazuje, że takich „niepokornych” premier niezbyt lubi. A może, jak to kiedyś zasugerował jeden z wrocławskich polityków, PO zechce „poprosić” Sutryka o całkowitą rezygnację ze startu, by Jaros miał czyste przedpole i w pierwszej rundzie znokautuje PiS.

No chyba, że to zagrywka w stylu PO i jest ten trzeci. Mało prawdopodobne, choć słyszałem nazwisko, ale wykluczyć nie można. Tylko wtedy trzeba by było aż dwóch namówić do rezygnacji. I proszę mnie nie pytać, czy o którymś z tych panów pisałem na początku, gdy wspomniałem, że ktoś z grona murowanych kandydatów już dał sobie spokój. Po pierwsze wcale nie wspomniałem, że mowa o tej stronie politycznej…

Na pewno z poważnej walki o prezydenturę zrezygnowało wrocławskie Prawo i Sprawiedliwość. To już od dawna była słabo poukładana organizacja, a teraz, po przegranych wyborach parlamentarnych, już prawie totalny rozkład i chaos. Jakieś wojenki o miejsca na listach, czasami nawet nie wiadomo kto decyduje. Wielu działaczy nie wie, czy na nich się znajdzie lub na jakim miejscu. Jeden z nich, nawet mnie się spytał: redaktorze, a ja to jeszcze jestem w tej partii? Tak się u nich porobiło. Jak donoszą wróbelki i gołębie z pl. Solidarności, podobno dość mocno w cały proces opanowania chaosu zaangażowany jest teraz były wojewoda, a obecnie poseł Paweł Hreniak.

To kto kandydatem na prezydenta? Czy ja już udzieliłem odpowiedzi… Nie wykluczałbym i tego rozwiązania. Wiem, że na początku było wielu chętnych, teraz nie wiadomo, czy nie trzeba będzie brać z łapanki, bo jakoś tak nikt już się nie kwapi. Niewkluczone, tu moja wyobraźnie trochę szaleje, że z braku innych opcji zrozpaczony Jarosław Kaczyński albo sam wystartuje, albo poprosi „osieroconego” Jacka Sutryka: chodź do nas, no chodź… A ponieważ obecny prezydent Wrocławia tak bardzo kocha swoją robotę i tę władzę, że może się skusi. I jeszcze prezesowi odda te cieple kapcie z wielbłąda, co je przywiózł z Warszawy.

Szanowni wyborcy, w każdej odmianie płciowej, głosowanie 7 kwietnia. Za kilkanaście dni miną wszystkie terminy zgłoszeń. Jak obaj wodzowie to jeszcze odrobinę prześpią, bo przeciągają na maksa, to niewykluczone, że w walce o fotel prezydenta Wrocławia zmierzą się dwaj politycy, którzy jako jedyni od tygodni prowadzą kampanię wyborczą: Robert Suligowski z Zielonych i Jerzy Michalak z Bezpartyjnych Samorządowców. No i może wreszcie, przez przypadek troszeczkę, skończy nam się ten męczący duopol, notoryczny pojedynek dwóch kolosów na coraz bardziej glinianych nogach? Wiem jedno. Byłyby to wtedy najbardziej wrocławskie wybory jakie wydarzyły się w tym mieście po 1945 roku. No dobrze, jest grubo po północy, rozmarzyłem się…

 

Oceń publikację: + 1 + 45 - 1 - 21

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.