Wrocławianka będzie ministrem w rządzie Tuska. Ale nie tym, którym chciała

O tym, że to Agnieszka Dziemianowicz - Bąk ma zostać ministrem edukacji mówiło się od momentu zwycięstwa demokratycznej opozycji w wyborach. Sama zainteresowana już przebierała nogami. - Nigdy nie ukrywałam, że to jest główny obszar moich zainteresowań. Od edukacji zależy przyszłość państwa, ale też teraźniejszość tych obywateli, którzy jeszcze ne mogą głosować, ale są pełnoprawnymi obywatelami. Dla Lewicy uczeń, uczennica, młody człowiek to nie jest przyszły człowiek albo przyszły obywatel, ale człowiek którym trzeba się zaopiekować, którego trzeba wykształcić, któremu trzeba dać szanse rozwojowe. Niezależnie od tego, czy pochodzi z mniejszego miasta, uboższej rodziny czy dużej metropolii - mówiła zaraz po wyborach Dziemianowicz - Bąk.

Ale Koalicja Obywatelska za nic w świecie nie była zainteresowana oddaniem resortu edukacji Lewicy. Choćby dlatego, że lada moment nauczyciele mają dostać obiecane podwyżki - partia Donalda Tuska chce być potem utożsamiana z tą decyzją. Dlatego, choć Lewica walczyła o Dziemanowicz - Bąk do ostatniej chwili, Donald Tusk się nie poddał. Nową minster edukacji ma zostać Barbara Nowacka z Koalicji Obywatelskiej (choć dawniej też związana z lewicą).

Agnieszka Dziemianowicz - Bąk nie zostanie jednak z niczym. W nowym rządzie ma zostać ministrem pracy i polityki społecznej. Lewica na otarcie łez dostanie też jeszcze jedno ministerstwo - nauki i szkolnictwa wyższego. Kto będzie nim kierował, jeszcze nie wiadomo.