Wiadomości

Wrocławskie Boże Narodzenie jest najlepsze

2022-12-23, Autor: Arkadiusz Franas

Nigdzie więcej na świecie na wigilijnym stole nie spotykają się barszcz czerwony, zupa grzybowa, makiełki, kutia, moczka, kisiel owsiany, fasola z cebulą, pierogi ze śledziem… No chyba, że w Chicago. Pewnie dlatego Teatr Nasz z Michałowic śpiewa o naszym regionie „To jest nasza Ameryka”.

Reklama

Czyli nie będzie o polityce? W wigilię Wigilii? Radni pod choinkę zafundowali nam ogromną podwyżkę za śmieci, więc dlaczego dodatkowo mam Państwu psuć humor?

Zgodnie z tradycją Boże Narodzenie to czas radosny i spróbujmy przy tym pozostać. Mam oczywiście pełną świadomość, że laicyzacja postępuje. Czasami wydaje mi się nawet, że proces wyjałowienia cywilizacji, spopularyzowany przez panów Karola Marka i Włodzimierza Lenina, osiąga sukces w momencie, gdy wielu wydawało się, że ich punkt widzenia zbankrutował. A tu…

Dwa krótkie przykłady. Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski kilka dni temu podzielił się taką refleksją: „Ostatnio dostałem kartkę świąteczną od jednego z samorządów z życzeniami: „Wesołych Świąt Zimowych”. Przecież to nie są żadne Święta Zimowe. To są święta chrześcijańskie. Jeśli ktoś ich nie obchodzi, to trudno”. I dodaje: „Trzeba wrócić do istoty Świąt Bożego Narodzenia. Jeśli sprowadzimy świętowanie do porządków domowych, świecidełek i komercji, mogą być naprawdę męczące. Tymczasem nawet skromne święta, ale przeżyte religijnie, w duchu pojednania z Bogiem i drugim człowiekiem, z otwartością na bliźniego – dają radość”.

I jeden wpis z portalu społecznościowego. Cały czas się zastanawiam, czy ktoś to napisał na serio, czy jednak ma to być jakaś drobna prowokacja:

„Żadnego Bożego Narodzenia nie było. Był Jul/Yule. Święto przesilenia zimowego różnie nazywane w pogańskich kulturach. Potem przyszli dziadersi w kieckach i przywłaszczyli sobie to święto wraz z całą symboliką. Jednak światło wyznacza pory roku wciąż tak samo. Jeszcze. Zatem niech się Wam darzy. Essa!”.

Chciałbym w takim domu zobaczyć kolację wigilijną… Ale jeśli to było szczere wyznanie, to może nie ma co potępiać…

Wywodzę się z rodziny, gdzie wujek lata temu, gdy nie było Inter City i samochód stanowił dobro niezwykle luksusowe, potrafił o pierwszej w nocy z drugiego końca Polski dotrzeć na kolację wigilijną by spotkać się z rodziną. Wracam więc do tych tradycyjnych Świąt. Nota bene, wujek trasę niecałych 500 kilometrów pokonał w kilkanaście godzin, z trzema przesiadkami i na koniec 5 kilometrów przez zaspy. Niewtajemniczonym, czyli młodszym, wyjaśniam, że zaspa to warstwa śniegu na drodze o grubości często ponad metr.

Na czym polega niezwykłość i wyjątkowość wrocławskich, a właściwie dolnośląskich Wigilii? Kilkanaście lat temu dokładnie wyjaśniła mi to pewna pani, która do naszego miasta dotarła z rodziną w 1945 roku.

-Wie pan, myśmy wtedy zrozumieli, że tu zjechał cały świat. Ja jestem z centralnej Polski i gdy 24 grudnia w kamienicy zrobiliśmy wspólne spotkanie, to dla mnie słowo kutia brzmiało równie obco jak wurst – wspominała. – I po kilku latach na moim stole wigilijnym na stałe zagościła kutia, jak i barszcz czerwony, czego u moich dziadków nigdy się nie jadło. Tylko wurst zostawiliśmy na dzień następny – dodała ze śmiechem.

Wyjaśnię Państwu, że wurst czyli kiełbasa pojawiała się na stole wigilijnym u ewangelików w Breslau.

I jeszcze jedno wspomnienie z wrocławskiej Wigilii 1945 roku, które opisano w świątecznym wydaniu „Pioniera”, uznawanego za pierwszą po wojnie wrocławską gazetę: „Tu Warszawiak gromadzi około siebie rodzinę, tam samotny jeszcze Lwowiak tęskni do błądzącej po świecie rodziny, Krakowianin rozpoczął łamanie opłatka, a tam dalej Stanisławowianin, który niedawno tu repatriował, szczęśliwy z rodziną przygarnął do siebie na wigilię samotnego Wołyniaka, Poznaniacy zaprosili samotnego akademika z Wilna. I tak wymieszała się tu cała Polska. [...] Błądzi wigilijny płomień wśród polskich rodzin, rozjaśnia oblicza, budzi wspomnienia niedawnej koszmarnej przeszłości, tęsknoty za bliskimi i sieje radość, że złe mija, że się jest już u siebie w wolnej ojczyźnie”. Faktycznie, tu zjechał się cały świat, a przede wszystkim Polska sprzed 1939 roku.

Więc korzystajmy z tej naszej najbogatszej na świecie Wigilii, zanim ktoś nie wpadnie na pomysł pierwszych kolacji zdalnych… Bo zawsze znajdzie się jakieś wytłumaczenie, by nie pokonać nie tylko 500, ale i 50 czy 5 kilometrów, choć każdy ma samochód, a kraj poprzecinany autostradami. I zanim ktoś, w ramach walki o niewykluczanie tych, co sami się wykluczają, ustawowo nie zmieni ich w Święta Zimowe.

Zanim to się stanie, jedno przypomnienie, które niech też będzie życzeniami dla Państwa. Słowa te napisał Jan Kasprowicz, niegdyś student wrocławskiego uniwersytetu:

Przy wigilijnym stole
Łamiąc opłatek święty,
Pomnijcie, że dzień ten radosny
W miłości jest poczęty

Oceń publikację: + 1 + 11 - 1 - 3

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.