Wyjście przez sklep z pamiątkami: nie ważne, czy dobre – ważne czy się sprzeda

Z piątkowych propozycji na Nowych Horyzontach wybrałem „Wyjście przez sklep z pamiątkami”. Nosi on znamiona dokumentu o streetarcie utrzymanego w komediowej konwencji, a reżyserem jest Banksy, powszechnie znany i poważany streetartowiec.

Faktycznym bohaterem jest nieporadny z pozoru Francuz, który przyjechał do stanów, założył tam rodzinę i początkowo prowadził lumpeks, ale (uwaga ważne) wg konwencji - kupuję tanie kiczowate ciuchy a sprzedaję je drogo jako "artystyczne" fatałaszki. Pewnego dnia wpadała mu do ręki kamera i już się od niej odczepić nie mógł - kręcił wszystko co popadnie.



Zbieg okoliczności naprowadził go na człowieka, który zajmował się "streetartem", od tego momentu nasz bohater kręcił pod pozorem stworzenia dokumentu tylko i wyłącznie ludzi, którzy malują, kleją, performują na miejskich ścianach, ulicznych chodnikach, mostach itp. (u nas zwiemy ich graficiarzami).
W pewnym momencie trafił na Bankseyego, którego sztuką się zachwycił... I tyle o fabule.

Film podważa jakiekolwiek zasady i teorie, które wg krytyków i znawców tematu, rządzą tym co należy uznać za wielkie lub dobre... wręcz przeciwnie - pokazuje, że dzisiaj wartościowe jest to co kupią ludzie.
Pokazuje również jak beznadziejni potrafią być konsumenci współczesnej sztuki - wystarczy, że jest o kimś głośno to kupują go w ciemno, brakuje im własnego gustu, który przeważnie kształtują media.
Można w nim zauważyć jak wykorzystując proste narzędzia markingowe kupić tłumy (rekomendacje innych, znanych twórców).
Sporo w nim prezentacji naprawdę ciekawych ulicznych realizacji, w szczególności Banksyego.