Kultura
Wystawa o "legendarnej polskiej gościnności" [ZDJĘCIA]
– Dzisiejsza polska gościnność boli. Boli wszystkich, którym odmówiono pomocy: dyskryminowanym, bitym, zaszczuwanym. Boli jako reakcja na niegodne zachowania współobywateli wobec drugiego człowieka – mówi Karolina Jaklewicz, kuratorka wystawy „Polska gościnność”, którą można oglądać w Muzeum Współczesnym.
– Legendarna polska gościnność – szlachecka oznaka honoru, przyjmowanie pod dach każdego podróżnego, dodatkowe nakrycie przy wigilijnym stole, radość ze spotkania z przybyszem, kultura wspólnego biesiadowania, gotowość niesienia pomocy potrzebującym. Powiązana z osławioną wolnością wyznania i akceptacją mniejszości religijnych – mówi kuratorka wystawy „Polska gościnność”. I cytuje socjologa Jana Sowę, który napisał, że „Polska to ciało okaleczone i z tego powodu niemogące znaleźć sobie miejsca we współczesnym świecie. Okaleczone przez XX wiek brakiem jakichkolwiek mniejszości i zatrważającą homogenicznością kulturową”.
Zobacz także
– W ostatnich latach naszą narodową cechę, którą się tak chlubimy, mogliśmy zweryfikować wielokrotnie – w stosunku do uchodźców, mniejszości etnicznych, osób o odmiennych orientacjach seksualnych czy innych wykluczonych – podkreśla Karolina Jaklewicz.
Kuratorka twierdzi, że polska gościnność to jeden z narodowych mitów, ale dodaje, że „mit budujący fałszywy obraz jest niebezpieczny, wypacza bowiem rzeczywistość, stając się pożywką dla ideologii”. Jej zdaniem może być także wzmacniający – o ile jest źródłem konstruktywnych działań. – Artystki i artyści zaproszeni do MWW konfrontują mit polskiej gościnności z aktualnym stanem rzeczy. Czy polska gościnność stała się pustym hasłem? Obietnicą bez pokrycia? – pyta Jaklewicz.
– Uciekają z brutalnego, ogarniętego wojnami świata i pukają do naszych drzwi – uchodźcy. Dla ludzi za drzwiami – obcy i nieproszeni goście, którzy budzą niepokój i strach – napisał Zygmunt Bauman. – Ich znakiem rozpoznawczym jest inny kolor skóry i inny język – podkreśla Jaklewicz. – Przymusowi emigranci, wygnańcy, wysiedleńcy i tułacze to wyzwanie dla polskiej gościnności. Bo nie chodzi o kilkudniowe wspólne świętowanie, ale o bezterminowe społeczne współżycie. Bo trzeba liczyć się z rezygnacją z części własnego komfortu, z poczucia bezpieczeństwa. Lęk stał się głównym czynnikiem determinującym światopogląd. A przecież my też wielokrotnie byliśmy uchodźcami, uciekaliśmy przed wojną i represjami, byliśmy zmuszeni emigrować za chlebem… – dodaje.
Jak podkreśla, temat uchodźców stał się kluczowy w debacie publicznej. – Paradoksalnie otwartość na nich staje się dziś najpoważniejszym miernikiem solidarności i gościnności, bo są to przybysze mało oczekiwani, z piętnem inności, potencjalnie władni zmienić naszą rzeczywistość – tłumaczy kuratorka. – Siłą Europy zawsze była otwartość i ciekawość innych kultur, a my, Polacy, potrafiliśmy czerpać z tej różnorodności. Dziś ogarnia nas strach przed Innym. Boimy się utraty ładu i spokoju, stabilizacji i naszej kulturowej tożsamości. Jak słaba jednak musi być kultura, którą tak łatwo „podbić”, jak powierzchowna, skoro tak prosto ją zakwestionować? – pyta.
– Polska gościnność musi też mierzyć się z antysemityzmem, regularnie powracającym do debaty publicznej. Masowy wyjazd z Polski znacznej części inteligencji narodowości żydowskiej w 1968 roku spowodował bolesny deficyt. Jedna z podstawowych społecznych traum to brak Żydów, wygnanych i wymazanych z historii i naszej świadomości przez drugą wojnę światową oraz późniejsze erupcje wrogości. Dziś ta niechęć i uprzedzenia powracają na fali atakowania nowego „wewnętrznego” wroga, jakim stało się środowisko LGBT – tłumaczy kuratorka.
– Demokratyczne rządy zobligowane są do ochrony mniejszości, w tym mniejszości seksualnych. Ignacy Karpowicz w powieści „Miłość” pisze, że trzeba kochać i być kochanym, aby zrobić coś dobrego. Tymczasem: „Prawo do kochania i kochania się niektórym z nas zostało odebrane, a przez to ograniczono nam prawo do bycia dobrym”. A przecież żadna władza, religia czy żadne społeczeństwo nie ma moralnego prawa do reglamentowania dobra – dodała Jaklewicz.
– Artystki i artyści na wystawie w MWW dotykają więc czułego punktu. Dzisiejsza polska gościnność boli. Boli wszystkich, którym odmówiono pomocy: dyskryminowanym, bitym, zaszczuwanym. Boli słowem i czynem. Boli jako reakcja na niegodne zachowania współobywateli wobec drugiego człowieka – powiedziała.
Wystawę „Polska gościnność” można oglądać w Muzeum Współczesnym do 2 marca przyszłego roku.
Tagi: Polska gościnność, muzeum współczesne, muzeum, wystawa, sztuka, Dorota Nieznalska, wycinki w termosie, małgorzata konieczna, legendarna polska gościnność, karolina jaklewicz, Muzeum Współczesne Wrocław
Zobacz także
Komentarze (0):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
Alert TuWrocław
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!
Wyślij alert