Kultura
„Zjemy wasze dzieci. Z cebulą”, czyli kto się boi „tęczowej zarazy”? [KOMENTARZ]
"Zjemy wasze dzieci. Z cebulą"
– To opowieść o byciu innym w Polsce po wydarzeniach w Białymstoku, po słowach o „tęczowej zarazie”, „indoktrynacji LGBT” i „ideologii gender”. Opowieść o ludziach z ich lękami, marzeniami, strachem i złością – podkreślają twórcy spektaklu „Zjemy wasze dzieci. Z cebulą”, który można zobaczyć w Instytucie Grotowskiego w ramach przeglądu „Miesiąc na faktach”.
"Czego „lobby LGBT” chce od dzieci? Czy wszyscy geje chodzą na parady? Gdzie w tym wszystkim są osoby bi? Dlaczego 66% pytanych zadeklarowało, że geje i lesbijki nie powinni publicznie pokazywać swojej orientacji? Kto kogo powinien się bać? I wreszcie: czy w Polsce potrafimy jeszcze ze sobą rozmawiać?" – tego typu pytania padają w spektaklu dokumentalnym „Zjemy wasze dzieci. Z cebulą”, stworzonym na podstawie rozmów z osobami nieheteronormatywnymi i pokazywanym w Instytucie Grotowskiego w ramach przeglądu "Miesiąc na faktach".
Zobacz także
W trakcie jego oglądania przypomniały mi się słowa pisarki Hannah Arendt, która – chcąc zrozumieć mroczne czasy Holokaustu, próbowała pogodzić się z rzeczywistością i pokochać świat, na który człowiek przybywa od razu jako obcy i, proporcjonalnie do swojej wyjątkowości, nadal pozostaje w nim kimś obcym. Pisarka dodała, że zrozumienie to proces trwający bez końca i tylko ono może nam pozwolić poczuć się na tym świecie jak u siebie.
Wierzyła też, że nasze pozytywne działania zmieniają ten świat w naturalną ojczyznę człowieka. Arendt twierdziła, że te działania są uzależnione „od różnorodności, obecności i działania bliźniego, ponieważ nikt nie może wybaczyć samemu sobie, nikt nie poczuwa się związany z obietnicą daną tylko sobie”. Jej zdaniem aby miało to miejsce, należy doceniać tę różnorodność i dzielić świat z innymi, ustalić swe miejsce w nim dzięki przyjaźni.
O tym, że nie jest to takie proste, ale że jest nadzieja, przypominał mi spektakl „Zjemy wasze dzieci. Z cebulą”. – To opowieść o ludziach z ich lękami, marzeniami, strachem i złością – podkreślają twórcy przedstawienia. Jego wielka siła tkwi w dokumentalnym charakterze tego przedsięwzięcia – autorzy zapewniają, że poza piosenkami i wierszem żadne padające w nim słowo nie zostało zmyślone.
Takie autentyczne głosy są bardzo potrzebne w ponowoczesnej erze cynicznych polityków, a także uzdrowicieli osobowości i specjalistów od problemów tożsamości, o których pisał Zbigniew Bauman. Dzięki temu autorom przedstawienia udało się uniknąć pułapki nadmiernej psychologizacji problemów, a przede wszystkim – fałszowania doświadczeń bohaterów. Jednym i drugim spektakl zawdzięcza swoją wielkość. Opowiada on o wrażliwych ludziach, pokazując zarówno ich chwile wielkości, jak i słabości. To poruszający spektakl, który unika emocjonalnego szantażu czy sentymentalizmu. Co prawda jest pełen gniewu, ale miłość wygrywa w nim z nienawiścią.
„Zjemy wasze dzieci. Z cebulą” zaimponowało mi rzetelnością, uczciwością i szczerością. Bohaterowie spektaklu spierają się między sobą, przedstawiają różne punkty widzenia i opowiadają o swoich najbardziej intymnych przeżyciach bądź przygodach. Twórcy bez skrępowania spisali ich opowieści i refleksje.
W przedstawieniu padło zdanie, że nic – żaden artykuł czy materiał wideo – nie jest w stanie oddać tego, co działu się na marszu w Białymstoku. Mimo to jest to spektakl bardzo potrzebny; to skłaniająca do refleksji i emocjonalna podróż – prawdziwy rollercoaster emocji: gniewu i smutku, ale też śmiechu i radości. To opowieść o ludziach, dla których bycie osobami nieheteronormatywnymi jest równie naturalne i nieuniknione jak dla innych „bycie patriotą” czy „bycie katolikiem”.
W trakcie oglądania spektaklu przypomniała mi się refleksja Hannah Arendt o tym, że kochać świat to znaczy być za niego odpowiedzialnym, także za to, czego nie zrobiliśmy; odpowiedzialność to cena- pisała Arendt- tego, że „nie żyjemy sami wśród innych ludzi i że umiejętność działania, która jest w najwyższym stopniu umiejętnością polityczną, może się realizować tylko w jednej z licznych i różnych form społeczności ludzkiej”. Arendt wierzyła w wewnętrzne wartości właściwe wszystkim ludziom i w miłość jako odpowiedź na pojawienie się każdego przybysza mogącego odnowić wspólny świat. Jej zdaniem „potencjalne zbawienie świata tkwi w samym fakcie, że ludzkość się odnawia stale i na wieczność”.
Dzięki bohaterom „Zjemy wasze dzieci. Z cebulą”, w których znakomicie wcielili się młodzi i utalentowani aktorzy, dostrzegłem promyk nadziei. Ten spektakl to dla mnie wycieczka na zewnątrz, w krainę uczuć i myśli innych ludzi, a dzięki takim podróżom rozwijam swoją osobowość (parafrazując przepiękną refleksję, której autorem jest psycholog George Herbert Mead). Duża w tym zasługa nie tylko bohaterów i aktorów, ale też wrażliwych, empatycznych i utalentowanych twórców.
„Zjemy wasze dzieci. Z cebulą” to spektakl dokumentalny autorstwa Doroty Bator, Grzegorza Grecasa, Ady Tabisz i Roberta Traczyka. Występują w nim: Marta Bartczak, Katarzyna Janek, Anka Kieca, Janek Niemczyk, Paweł Pacyna, Małgorzata Polakowska i Krzysztof Satała. Dramaturgami i autorami przeprowadzonych na potrzeby spektaklu wywiadów są: Piotr Adamczyk, Dorota Bator, Grzegorz Grecas, Tomasz Jeznach, Ada Tabisz i Robert Traczyk.
CZYTAJ TEŻ: PRZEJMUJĄCY OBRAZ POL(S)KI STRAJKUJĄCEJ [RECENZJA. ZDJĘCIA]
CZYTAJ TEŻ: "TEATR DOKUMENTALNY TO CZASEM MROŻĄCE KREW W ŻYŁACH HISTORIE [WYWIAD]
Tagi: teatr, Instytut Grotowskiego, Jakub Tabisz, krzysztof kopka, miesiąc na faktach, Teatr na faktach, spektakle, mniejszości seksualne, aktywizm, kobiecy aktywizm
Zobacz także
Komentarze (2):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
Alert TuWrocław
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!
Wyślij alertSonda
Czy obowiązujący od ponad miesiąca zakaz wstępu na wały powinien zostać zniesiony?
Oddanych głosów: 850
~Zet 2020-02-24
15:01:32
Amerykańska prasa donosi, że są i takie satanistyczno-pedofilskie seksty, podpięte pod ruchy gender-marksistowskie, które faktycznie zjadają dzieci (ich organy). Zaś amerykańska NAMBLA, założona przez pedofilnego waginosceptyka, chce tylko depenalizacji pedofilii. Coraz liczniejsze są przypadki celowego wychowywania dzieci na osoby trans, czy też nieheteronormatywne (vide: Desmond "Amazing"Napoles, Heather Barwick, etc. - zob. jakże trafny felieton: https://wprawo.pl/kadry-decyduja-o-wszystkim-kacik-kom-kultury-11/), a wszystko po to, by rodzice zgarnęli kasę.
Można jakieś niebezpieczeństwo wyśmiać, ale czy to znaczy, że ono zniknie?! To mało celowe postepowanie.
~wprxceo1265 2021-02-27
20:48:46
Uwaga! Waginisceptyczni - grożą kanibalizmem! To czyn karalny! Gdzie jest prokuratura? Czyżby dalej gnębiła ex-ks. J. Międlara!