Biznes

Co się stanie z przychodnią na Krętej? „Umowa kończy się w grudniu, a miasto piętrzy trudności”

2017-11-17, Autor: Bartosz Senderek

W przychodni Lek-Trans z ulicy Krętej leczy się około 15 tys. pacjentów. Placówka umowę na wynajem lokalu w obecnej lokalizacji ma ważną tylko do końca grudnia. Właściciele przychodni mają też podpisaną umowę ze spółką Wrocławskie Mieszkania na najem powierzchni w Hali Grafit, gdzie przychodnia miała przenieść się już jakiś czas temu. Nie przeniosła się, bo jak twierdzą właściciele, miasto ciągle rzuca im kłody pod nogi.

Reklama

Hala Grafit to kompleks handlowo-biurowy, który kilka lat temu powstał przy ul. Namysłowskiej. Obiekt został zbudowany z myślą o kupcach, którzy wcześniej handlowali m.in. na targowisku przy pl. Grunwaldzkim. Problem w tym, że zainteresowanie handlowców powierzchniami przy Namysłowskiej było znikome, a większość boksów przez długi czas stała pusta. Obecnie w hali znajdują się m.in. apteka, oddział MOPS zajmujący się przyznawaniem świadczenia 500+, biblioteka miejska oraz centra informatyczne urzędu miejskiego i sądu.

Część pierwszego piętra od prawie czterech lat zarezerwowana jest pod przychodnię, która do tej pory mieści się w zniszczonym budynku przy ulicy Krętej. Właściciel ośrodka zdrowia zapewnia, że z chęcią przeniósłby się do nowego obiektu, ale miejska spółka zarządzająca halą ciągle ustala nowe warunki, które ten musi spełnić, by móc zacząć prowadzić działalność w nowej lokalizacji.

– W momencie, gdy chcemy ludziom dać to, na co zasługują, czyli prawidłową opiekę lekarską, gdzie lekarz ma szacunek dla pacjenta, spotykamy się z problemami ze strony miasta. Nie odczuwam w tym przypadku wsparcia od mojego partnera (miasta – przyp. red.), a wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że nasz partner robi wszystko, by nie udało się doprowadzić tego projektu do końca – mówi Paweł Psarski, wiceprezes Lek-Transu.

Umowa na wynajem 745 m2 powierzchni w Hali Grafit została podpisana już w sierpniu 2013. Przedsiębiorca tłumaczy, że jego firma wraz z Wrocławskimi Mieszkaniami, które są właścicielem hali, ustaliły podział kosztów związanych z dostosowaniem pomieszczeń do świadczenia usług medycznych.

Zgodnie z harmonogramem prace adaptacyjne miały się zakończyć w lutym 2015. Nie zakończyły się do dziś, bo jak skarży się przedsiębiorca, miasto ciągle ustala nowe warunku. – Zarządca hali domagał się wykonywania dodatkowych prac, które nie były ujęte w pierwotnym projekcie budowlanym – zauważa inwestor. Jedną z takich miała być przebudowa instalacji przeciwpożarowej, której właściciel hali zażądał, mimo iż inwestor twierdzi, że taka zmiana nie była prawnie wymagana do uzyskania pozwolenia na użytkowanie obiektu. – Ta zmiana została przeze mnie zaakceptowana ze względu na to, że nie chcę walczyć z miastem, tylko rozpocząć działalność – zapewnia Paweł Psarski i dodaje, że wybrał już nawet firmę, która za 40 tys. zł miałaby dokonać przebudowy. – Niestety ten wariant jest dla właściciela hali nie do zaakceptowania. Wskazano mi wariant dużo, dużo droższy – ubolewa przedsiębiorca.

Wiceprezes Lek-Transu przyznaje, że jest w sytuacji patowej, bo wskazanych poprawek budowlanych na pewno nie uda mu się wykonać do końca grudnia, a tylko do tego czasu przychodnia ma ważną umowę na lokal przy ulicy Krętej, w którym obecnie działa. – Będziemy starali się jakoś wybrnąć z tej sytuacji, ale jak nie uda nam się nic wymyślić, będzie to oznaczało utratę ciągłości w leczeniu pacjentów. Możliwe, że nasi lekarze trafią na bruk – zapowiada.

Takiego obrotu sprawy nie rozumie Jerzy Płókarz ze Społecznej Krajowej Sieci Ratunkowej, organizacji zrzeszającej pacjentów. – Każde przedsięwzięcie medyczne dające opiekę mieszkańcom jest niezwykle cenne i rzucanie kłód pod nogi placówce zajmującej się m.in. opieką nad osobami starszymi dla mnie jest czymś zupełnie niezrozumiałym – komentuje. – To gospodarz miasta powinien chodzić za lekarzami i pytać czego im jeszcze potrzeba, żeby działali dla dobra mieszkańców – dodaje.

Rację przedsiębiorcy przyznała też wrocławska posłanka Prawa i Sprawiedliwości Mirosława Stachowiak-Różecka, która uważa, że Hala Grafit to jedna z bardziej spektakularnych kompromitacji ekipy sprawującej władzę we Wrocławiu. – Gdyby ta przychodnia rozpoczęła działalność zgodnie z planem, to już od kilku lat przedsiębiorca płaciłby czynsz. Z tego tytułu do budżetu spółki Wrocławskie Mieszkania wpływałby konkretne pieniądze, a tym samym zasilały budżet wrocławski. Mieszkańcy mieliby bardzo dobrą, komfortową przychodnię do swojej dyspozycji – mówiła podczas piątkowej konferencji prasowej parlamentarzystka. – W tej sprawie mamy do czynienia nie tylko z brakiem wsparcia ze strony miasta, ale piętrzeniem trudności – oceniła.

Oceń publikację: + 1 + 7 - 1 - 6

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.