Dolnośląscy aptekarze proszą o ochronę przed antyszczepionkowcami

Aptekarze skarżą się, że z agresją werbalną stykają się prawie codziennie. Niezadowolonym klientom aptek notorycznie nie podoba się m.in. to, że wchodząc do apteki, muszą zakładać na twarz maseczki ochronne, a apteki to przecież miejsca, w których bardzo łatwo zarazić się nie tylko COVID-19, ale też i grypą czy innymi chorobami infekcyjnymi.

– Ludzie nie pamiętają o tym, że zostało to wprowadzone nie tylko po to, aby chronić personel apteki, farmaceutów, ale po to, aby chronić pacjentów – komentuje Marcin Repelewicz, prezes Dolnośląskiej Izby Aptekarskiej.

Niestety coraz częściej pretensje do aptekarzy nie kończą się na słowach. W pierwszej połowie grudnia w Zgorzelcu doszło do fizycznego ataku na pracownika apteki. – Aptekarz został brutalnie pobity tylko za to, że poprosił o założenie maseczki – tłumaczy Repelewicz i dodaje, że podobne sytuacje miały miejsce też m.in. w Bydgoszczy i Warszawie.

Dolnośląska Izba Aptekarska ma też coraz więcej zgłoszeń dotyczących grożenia i wyzywania pracowników aptek, w których urządzono punkty szczepień przeciwko COVID-19. – Są to zachowanie nieakceptowalne i niezgodne z prawem, które niestety się nasilają – komentuje prezes DIA

Dolnośląscy aptekarze zaapelowali do rządzących, by wzorem innych zawodów medycznych (lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych) objąć pracowników aptek specjalną ochroną. – Chcielibyśmy, żeby wykonywanie naszego zawodu było bezpieczne i żebyśmy mogli bezpiecznie zapewniać pomoc i dostęp do leków pacjentom. Apteki, jako najłatwiej dostępne miejsce w ochronie zdrowia są często pierwszym ogniwem, które jest wybierane przez pacjentów do kontaktu, porady, pomocy – tłumaczy Marcin Repelewicz.