Nie przegap

Prowincjał dominikanów o księdzu z Wrocławia, który porzucił katolicyzm: Jego zaufanie zostało użyte przeciw niemu

2023-04-20, Autor: Michał Gigołła

Prowincjał dominikanów, czyli zwierzchnik zakonu w Polsce, w liście otwartym przeprasza za Marcina Mogielskiego, byłego już dominikanina z Wrocławia, który w Wielką Sobotę zrzucił sutannę, porzucił wiarę katolicką i przeszedł na luteranizm. Podkreśla też jednak jego determinację w walce o prawdę. Wcześniej przez wiele lat były już zakonnik bezskutecznie domagał się ujawnienia seksualnych skandali w kościele, zadośćuczynienie ich ofiarom oraz otoczenie ich opieką. Walczył też ze skostniałą strukturą kościelną i modlił się, by biskupi "paśli owce, a nie siebie". Wreszcie nie wytrzymał i poddał się.

Reklama

- Z powodu decyzji o. Marcina Mogielskiego odczuwam podwójny, głęboki smutek. Ojciec Marcin nie tylko opuścił wspólnotę zakonną, w której żył niemal trzydzieści lat, głosząc Słowo Boże i sprawując sakramenty, ale również, co jest dla mnie jeszcze bardziej bolesne, zadeklarował odejście od wiary katolickiej - pisze prowincjał, ojciec Łukasz Wiśniewski OP.  - Nie mam prawa osądzać osobistych motywów wyboru dokonanego przez o. Marcina, ale jest mi niezmiernie przykro, że zdecydował się odejść od tego nauczania, które wcześniej głosił jako dominikański kaznodzieja. Przepraszam wszystkich, którzy zostali tym dotknięci, a szczególnie osoby prowadzone wcześniej przez o. Marcina na drodze sakramentalnej, które dzisiaj czują się tą sytuacją zdezorientowane i osłabione w swojej wierze - dodaje dalej.

Ksiądz z Wrocławia porzuca katolicyzm. Przeczytaj więcej

Dalej prowincjał przyznaje, że przed laty Marcin Mogielski sam doznał krzywd w kościele (jako ministrant był molestowany przez jednego z księży - przyp. red.). - Podchodzę z głębokim szacunkiem i współczuciem do cierpienia o. Marcina, który przed laty doznał krzywdy w środowisku kościelnym, czyli w miejscu, do którego przyszedł z ufnością i które powinno było mu zapewnić bezpieczeństwo(...). Ojciec Marcin przyszedł do wspólnoty Kościoła kierowany zaufaniem, które zostało następnie nadużyte i wykorzystane przeciw niemu. Bardzo współczuję o. Marcinowi i mam nadzieję, że jak najszybciej uda się zaprowadzić sprawiedliwość oraz przywrócić o. Marcinowi wewnętrzny pokój - przyznaje. - Chociaż o. Marcin podjął kroki bolesne dla wspólnoty Kościoła, zawsze w sercu będzie dla nas bratem i udzielimy mu pomocy na miarę naszych możliwości - zaznacza prowincjał.

- Osobista historia sprawiła, że o. Marcin wyjątkowo silnie odczuwał odpowiedzialność za osoby pokrzywdzone oraz z dużym oddaniem udzielał im wsparcia. Jestem mu wdzięczny za jego zaangażowanie w dochodzeniu sprawiedliwości dla osób skrzywdzonych w Kościele i w naszym Zakonie. Nie można żyć pełnią Ewangelii bez dochodzenia do prawdy we wszystkich przestrzeniach. Chrystus sam powiedział: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem (J 14, 6), a hasłem naszego Zakonu jest Prawda. Oznacza to, że otwarte rozmawianie o najtrudniejszych sytuacjach, na drodze wiary i miłości, może stać się drogą ewangelicznego uzdrowienia. Wtedy też możliwe staje się przywrócenie poczucia godności osobom skrzywdzonym - podkreśla zwierzchnik polskich dominikanów.

ZOBACZ TEŻ: Ksiądz z Wrocławia porzuca katolicyzm: "Ktoś powiedział w Kościele prawdę, a ludziom szczęki opadły"

Ojciec Marcin Mogielski opuścił wrocławski klasztor dominkanów na początku kwietnia. Kilka dni później ogłosił, że zmienia wyznanie. - Po ciężkich latach domagania się od instytucji kościelnej stanięcia po stronie skrzywdzonych i wykluczonych, odkryłem, że ten system nie chce zmian. Moje ręce są za krótkie, a władza nade mną silna i skuteczna. Jestem nadal chrześcijaninem, ale w kościele Ewangelicko-Augsburskim, wreszcie u siebie, w bezpiecznym domu - napisał. 

Wcześniej internet obiegło jedno z ostatnich katolickich kazań ojca Marcina Mogielskiego. - Osoby skrzywdzone mają spotkać się z miłosierdziem, współczuciem i zadośćuczynieniem. Tylko tak Kościół może być wiarygodny, tylko tak może iść do ludzi i cokolwiek mówić. Bo w tym momencie traci całkowicie autorytet. I niepoważne są te wszystkie górnolotne słowa, które mówią ludziom jak mają żyć - mówił kapłan

Ale nie był to pierwszy raz, gdy dominkanin upomniał się o skrzywdzonych przez Kościół i domagał się reformy jego instytucji. Robił to konsekwentnie od wielu lat. Podkreślał, że w dzieciństwie - jako ministrant - sam był molestowany przez księdza. Upominał się także np. o uchodźców koczujących na białoruskiej granicy, o żyjących w związkach niesakramentalnych i ludzi o innych orientacjach seksualnych. -  To okropne, gdy ludzie, także kościelni hierarchowie, wycierają sobie Bogiem gęby, potępiając i wykluczając z Kościoła ludzi w imię Boga. Nikt nie ma prawa wykluczać nikogo z Kościoła. A jak dalej tak będziemy robić, za chwilę zostaną nam puste mury po świątyniach - mówił nam kilka dni przed opuszczeniem wrocławskiego klasztoru. - Ludzie nie odwrócili się od Boga, nie odrzucają Chrystusa. Odrzucają styl sprawowania władzy w tej instytucji. Jeżeli to ma być Kościół Chrystusowy, a taki jest mój Kościół, ludzie muszą być w nim kochani bezwarunkowo. Nie wolno nikogo z niego wyrzucać. Dzieci się z domu nie wyrzuca, a wszyscy jesteśmy bożymi dziećmi. Niestety, Kościół zamiast przytylać, wyklucza, obarcza, narzuca ludziom ciężary nie do uniesienia. A Kościół musi kochać. Jeśli tego nie robi, mija się z Panem Bogiem - podkreślał.

Były już dominikanin ma już nową pracę. Prowadzi gabinet psychoterapeutyczny. - Towarzyszę osobom i parom z doświadczeniem życiowych kryzysów, zachwianiem więzi, straty, żałoby, traumy, przemocy domowej,  choroby i wykluczenia. Specjalizuję się również w zakresie wspierania osób i par zmagających się z poszukiwaniem i odkrywaniem sensu i radości życia m.in. osób obarczonych religijnością neurotyczną i konfliktami wewnętrznymi wywołanymi restrykcyjną etyką seksualną i brakiem poczucia własnej wartości.Wspieram osoby i pary z doświadczeniem straty dziecka. Towarzyszę osobom terminalnie chorym i ich rodzinom- pisze o sobie.

Oceń publikację: + 1 + 23 - 1 - 12

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~FeliksKoneczny 2023-04-25
    13:29:13

    1 12

    Ten człowiek to obraz nędzy i rozpaczy. Należy mu współczuć tego, że był molestowany, ale jeszcze bardziej należy współczuć, bo właśnie odstąpił od Kościoła Katolickiego, który to jest Mistycznym Ciałem Jezusa Chrystusa - oderwał się od Pana Jezusa. Naraża się na utratę życia wiecznego. To niestety jest skutek posoborowego modernizmu, nie tak łatwo zachować w nim zdrową wiarę. Odtrutką jest Katolicka Tradycja i Msza Wszech Czasów z nauczaniem takim, jakie Kościół głosił zawsze, bez zabawy we wciąganie do Kościoła na siłę heretyków, sekciarzy, czy dewiantów. Zdrowy Kościół Katolicki jeszcze istnieje i bramy piekielne go nie przemogą.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.