Na sygnale

Śmierć w fosie: kobieta sama weszła do wody, a jej towarzysz był w szoku

2012-11-19, Autor: tm
Wrocławska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie tajemniczego utonięcia w miejskiej fosie w styczniu 2012 roku. Badano, czy doszło do nieumyślnego spowodowania śmierci mieszkanki Świdnicy Agnieszki K. oraz nieudzielenia jej pomocy przez Bartłomieja M. Śledczy nie stwierdzili jednak znamion przestępstwa - kobieta sama weszła do wody, a jej towarzysz kilkukrotnie próbował wezwać policję.

Reklama

Przypomnijmy, w drugiej połowie stycznia bieżącego roku do wrocławskiej fosy miejskiej wpadła mieszkanka Świdnicy. Strażacy przez prawie tydzień szukali jej ciała.

Jak powiedział wtedy policji jej znajomy, do wypadku doszło w nocy, podczas powrotu z imprezy w Rynku.

Po prawie roku prokuratura zdecydowała się umorzyć śledztwo. Jak informują jej pracownicy, w toku śledztwa ustalono, że Agnieszka K. wraz z Bartłomiejem M. w sobotę 21 stycznia w godzinach nocnych wyszli z jednego z wrocławskich klubów.

- Przechodząc w pobliżu fosy Agnieszka K. weszła do wody. Bartłomiej M. próbował namówić ją do wyjścia z wody, na co ona nie reagowała, a następnie kilkakrotnie podjął próbę telefonicznego wezwania policji. Następnie Bartłomiej M. będąc w szoku udał się do swoich rodziców, z którymi razem powiadomili o zdarzeniu policję - informuje Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

Zwłoki Agnieszki K. znaleziono w fosie dopiero 27 stycznia.


Zgodnie z informacjami podanymi przez prokuraturę, zebrany w sprawie materiał dowodowy, a w szczególności wynik sądowo – lekarskich oględzin ciała i sekcji zwłok Agnieszki K. wykluczył udział osób trzecich w  spowodowaniu śmierci kobiety. Przyczyną zgonu było utonięcie.

- Z  kolei analiza zachowania Bartłomieja M. nie pozwoliła na uznanie, aby wyczerpał swoim zachowaniem znamiona przestępstwa z art. 162 par. 1 kk w  rozumieniu nieudzielenia człowiekowi w położeniu bezpośrednio zagrażającym jego życiu, przy założeniu możliwości jej udzielenia bez  narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - wyjaśnia Małgorzata Klaus.

Jak tłumaczą pracownicy prokuratury, aby móc pociągnąć sprawcę do odpowiedzialności, musiałby on mieć świadomość, że inna osoba znajduje się w położeniu zagrażającym jej życiu i uchylić się od udzielenia jej pomocy.

- Zgodnie z przyjętym orzecznictwem w kontekście odpowiedzialności karnej nie podlega wartościowaniu wybór sposobu niesienia pomocy, a jedynie całkowite jej zaniechanie. Tymczasem Bartłomiej M. w związku z zaistniałym zdarzeniem celem udzielenie pomocy Agnieszce  czterokrotnie podjął próby nawiązania kontaktu telefonicznego z numerem alarmowym 112 celem powiadomienia organów ścigania o mającym miejsce zdarzeniu, o którym następnie poinformował rodziców i funkcjonariuszy Policji, wraz z którymi udał się na miejsce zdarzenia - dodaje Małgorzata Klaus.

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (3):
  • ~Czesio 2012-11-19
    11:19:17

    0 0

    Nie rozumiem tylko co to znaczy że podjął próbe nawiązania kontaktu telefonicznego z numerem alarmowym. Jeśli podjął to co się nie udało? 4 razy nie mógł się dodzwonić na nr alarmowy? Czy to wina systemu, czy po prostu tylko "próbował"? A jeśli systemu, że nikt nie odbierał, to czy jest ktoś odpowiedzialny za to? Przecież tu jest mowa o śmierci człowieka.

  • ~ 2012-11-19
    12:16:36

    0 0

    stała w wodzie i ogłuchła?

  • ~wropro 2012-11-19
    12:53:27

    0 0

    Numer 112 to fikcja - działa jak chce, kilkakrotnie próbowałem w nocy się dodzwonić i nic (3x3 po 3 min i sam się rozłącza - nawet nie próbujcie), proponuje stare numery 99x.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.