Wiadomości

Sutryk, sex and rock’n’roll

2024-02-09, Autor: Arkadiusz Franas

Ja się pytam, gdzie jest Rzecznik Praw Dziecka, jeśli nie prokurator. Przez ratusz prawie każdego dnia przewijają się dziesiątki dzieci, które przychodzą pogłaskać kota prezydenta. Teraz okazało się, że jeśli taki maluch lekko zabłądzi i wejdzie nie w te drzwi ratuszowe co trzeba, to może natrafić na sceny jak pani Mariola kręci pornola. Pytanie czy za którymś rogiem nie czai się diler? Tak jak Jacek Sutryk na każdej studniówce.

 

 

Reklama

- Jeszcze jeden Sutryk dzisiaj, choć poranek świta… - tak podobno wrocławscy licealiści śpiewali żegnając się po tegorocznych studniówkach. Piszę podobno, ponieważ ostatnio nie bywam, a gdy ja miałem taki bal, to był jeszcze schyłkowy PRL. Ale nawet sekretarze partii, o naturalnych skłonnościach do indoktrynacji, dawali nam się bawić w spokoju i nie przychodzili na takie imprezy. Prezydent Jacek Sutryk nie odpuszcza. I „daje się zapraszać” na studniówki. Nie sprawdzałem dokładnie na ilu był, ale odwiedził wiele szkół.  Czy uczniowie się cieszą? Bardzo… Przecież jak wiadomo po to jest studniówka, by spotkać się z prezydentem miasta. Zwłaszcza w przededniu wyborów. Na to ci młodzi ludzie czekali całe życie, często non stop pytając rodziców: kiedy wreszcie Go spotkam. Nawet św. Mikołaj cieszył się u dorastających wrocławskich dzieci mniejszym zainteresowaniem.

- Przecież prezydent przybywa na zaproszenie dyrektorów szkół - odrzekną ci, co uwielbiają prezydenta pracując z nim. Oczywiście. Niewielu znam takich podwładnych, którzy nie zechcieliby zaprosić szefa. Zwłaszcza, że czasami magistrat „przypomina” im o tej uprzejmości. A dyrektorzy to pracownicy gminy. I tak są szczęśliwi, że nie muszą biegać do szafy w ratuszu, by niczym Jarząbek Wacław, trener drugiej klasy śpiewać „łubu dubu”. To zostanie wprowadzone podczas ewentualnej drugiej kadencji Jacka Sutryka. Wtedy już z pełnym jarząbkowym pakietem: „Czasem aż oczy bolą patrzeć, jak się przemęcza, dla naszego miasta, prezydent Sutryk Jacek, naszego miasta tęcza. Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie – to wilki”.  Teraz po pochwały przychodzi sam i wystarczy bukiet kwiatów oraz dyplom okolicznościowy, wręczony prezydentowi podczas studniówki. I symboliczna lampka na początek zabawy. Na koniec, lekko zmęczona młodzież sama już tylko wspomina swojego „bohatera”, trawestując ową ułańską pieśń.

A propos wizyt w ratuszu. Gdyby jednak Państwo zdecydowali, że Jacek Sutryk musi zostać, to trzeba będzie wprowadzić dodatkowy regulamin poruszania się po pomieszczeniach miejskich budynków. Pierwsza zasada: nie zbaczamy na boki. Prosto do wodza. W innym przypadku trzeba uważać na co człowiek się natknie, ponieważ prezydent Jacek Sutryk to ludzki człowiek i „ nie zauważa” jak pracownicy dorabiają do urzędniczej pensji. I wtedy człowiek niby idzie do ratusza, który ma zarządzać prawie milionowym miastem, a tu nagle otwiera drzwi i widzi komis samochodowy. Prowadzony przez szefa kierowców prezydenta.

W innym gabinecie powstają filmy dla dorosłych. Tak przy okazji. Gdy redaktor Marcin Torz, po otrzymaniu cynku od jakiegoś pracownika urzędu, zapowiadał, że ujawni jak powstaje porno w magistracie, niektórzy roili sobie zupełnie inne postacie na tych filmach niż zobaczyli… Choć pani Mariola też prezentowała się okazale… Nie wiem tylko, czy to dobre słowo w kontekście tego rodzaju produkcji.

To jest naprawdę otwarte miasto. Czy słyszeli Państwo, żeby gdzieś w Europie działy się takie rzeczy pod bokiem prezydenta miasta?!

Ale z drugiej strony zaczynają się rodzić obawy. Przecież, jak często donosi nam prezydent i jego służby, do Jacka Sutryka licznie zaglądają dzieci. Ktoś mi kiedyś wytłumaczył, że nazywa się to lekcjami obywatelskimi. Może… Choć na zdjęciach widać, że maluchy głównie wodzą oczami za kotem. Tylko, że dzieci to przecież żywe organizmy. I któremuś małoletniemu organizmowi lub którejś małoletniej organiszczyni (tak może być?) zechce się za potrzebą. Jak to dziecko, biegnie przed siebie, chwyta za pierwszą klamką, a tu pani z trzeciorzędnymi cechami płciowymi na wierzchu sapie do mikrofonu. Mały obywatel może być lekko zaskoczony taką lekcją. Duży zresztą chyba też. Zwłaszcza jak przyszedł po kartę seniora. Już prawie zapomniał o takich sprawach, a tu coś takiego! - Chyba promocja do tej karty - pomyśli jak nic. 

Czy ktoś nam zagwarantuje, że w tak „dobrze zorganizowanym” magistracie nie czekają na obywateli inne niespodzianki? Wrocławianie już w mediach społecznościowych powoli kombinują i pytają: w którym wydziale jest dobry samogon, biały proszek to wydział zdrowia czy cudzoziemców, masaże tajskie zapewne w MPK, usługi pogrzebowe w zoo? A jak agencja nieruchomości to obowiązkowo tylko w aquaparku. I tak dalej, i tym podobne.

Nie wiem, może ja za dużo widziałem i jeszcze niezłą mam pamięć, ale jakoś zaskoczony tym wszystkim nie jestem. Przecież kadencja Jacka Sutryka od początku miała wymiar rockandrollowy. Te wszystkie potyczki z mieszkańcami w mediach społecznościowych. Te wulgaryzmy i czasami podejrzanie bełkotliwy ton. Bo jak widać przy innych okazjach, wcale wtedy nie chodziło o konieczność odwiedzenia logopedy. A po co prezydent zapraszał do ratusza? Niedawno przypominałem.

Ty Jula Matula! Jak nabierzesz odwagi wyjść z internetu i ujawnić spod fejka to zapraszam do ratusza. Wtedy razem z moim bratem z tobą „potańczymy”.

Tu nie ma żadnego przypadku. Jest to po prostu konsekwentny ciąg wydarzeń. Ciąg, który można najkrócej opisać tak. U Hezjoda w eposie kosmogonicznym „Theogonia” na początku był chaos, ale potem świat się poukładał, natomiast we wrocławskim ratuszu na początku tej kadencji też był chaos, ale na koniec zrobił się bu…ałagan publiczny.

Oceń publikację: + 1 + 47 - 1 - 51

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.