Kultura

„Teatr jako świątynia”. Orędzie na Międzynarodowy Dzień Teatru

2020-03-27, Autor: Michał Hernes

– Teatr ma do spełnienia rolę, szlachetną rolę mobilizowania ludzkości, aby przestała osuwać się w otchłań. Teatr ma zdolność wyniesienia sceny, przestrzeni, w której odbywa się spektakl, w sferę świętości – napisał pakistański artysta Szahid Nadim w orędziu z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru, który odbędzie się 27 marca. Wrocławski Teatr Pantomimy zachęca zaś wszystkich do dzielenia się swoimi teatralnymi wspomnieniami.

Reklama

Międzynarodowy Dzień Teatru został ustanowiony z inicjatywy Międzynarodowego Instytutu Teatralnego (ITI), by upamiętnić inaugurację Teatru Narodów – festiwalu, na którym spotkały się zespoły z obu stron „żelaznej kurtyny” (1957, Paryż). Od tego czasu Dzień Teatru jest obchodzony co roku przez ponad sto narodowych ośrodków ITI na całym świecie. W tym roku Międzynarodowy Dzień Teatru (27 marca) obchodzimy po raz 59.

Plany związane z tegorocznymi obchodami tego święta pokrzyżowała epidemia koronawirusa. Wrocławski Teatr Pantomimy przypomina jednak, że świętować można na różne sposoby. I wspólnie z portalem e-teatr.pl oraz Teatrem Polskim w Poznaniu od 1875 zachęcają wszystkich do podzielenia się swoimi teatralnymi wspomnieniami, historiami i pamiątkami.

– Pamiętacie swoje pierwsze spotkanie z WTP? Dajcie znać dodając hashtag #mójdzieńteatru – podkreślają pracownicy Wrocławskiego Teatru Pantomimy.

Taką bardzo osobistą historią jest orędzie, które w tym roku wygłosił pakistański artysta Szahid Nadim, który jest czołowym pakistańskim dramaturgiem i liderem znanego Teatru Adźoka (Ajoka Theatre). Urodził się w 1947 roku w Sopore w Kaszmirze. Gdy miał zaledwie rok, został uchodźcą. Jego rodzina musiała wyemigrować do nowo utworzonego Pakistanu po zakończeniu wojny indyjsko-pakistańskiej o Kaszmir w 1948 roku.

Artysta mieszka w Lahore w Pakistanie, gdzie uzyskał tytuł magistra psychologii na Uniwersytecie Pendżabskim. Swoją pierwszą sztukę napisał jeszcze jako student. Jego kariera dramaturga rozpoczęła się na dobre, kiedy jako wygnaniec polityczny w Londynie zaczął pisać sztuki dla dysydenckiej grupy teatralnej Adźoka, założonej przez pionierkę pakistańskiego teatru, a później jego żonę, Madiszę Gauhar. Jest autorem ponad 50 sztuk w językach pendżabskim i urdu oraz wielu adaptacji sztuk Bertolta Brechta.

"Praca w teatrze jest pełna wyzwań"

– Pochodzę z kraju, który jest w przeważającej części muzułmański i doświadczył kilku dyktatur wojskowych, strasznej ofensywy religijnych ekstremistów i trzech wojen z naszym sąsiadem, Indiami. Z Indiami dzielimy tysiące lat dziedzictwa i historii. Wciąż żyjemy w strachu, obawiając się otwartej wojny z naszym bratem-bliźniakiem, która może przerodzić się w konflikt nuklearny, ponieważ oba państwa dysponują arsenałem jądrowym – napisał Szahid Nadim w orędziu zatytułowanym „Teatr jako świątynia”, które rozesłał do mediów wrocławski Instytut Grotowskiego.

Jak dodaje, w pracy w teatrze nie brakuje wyzwań, które należy podjąć, sprzeczności, które należy obnażyć, i stanów rzeczy, które należy zakwestionować. – Moja grupa teatralna Adźoka i ja balansujemy na tej linie od ponad 36 lat. To bardzo trudna sztuka, która wymaga zachowania równowagi między rozrywką a edukacją, między poszukiwaniem, uczeniem się z przeszłości a przygotowaniem do przyszłości, między twórczą swobodą wypowiedzi a awanturniczymi konfrontacjami z władzą, między teatrem krytycznym a teatrem opłacalnym finansowo, między próbą dotarcia do mas a awangardowością. Można by rzec, że twórca teatralny musi być sztukmistrzem, magikiem – podkreśla Pakistańczyk.

Sacrum i profanum

Artysta zwraca uwagę na to, że w jego ojczyźnie istnieje wyraźny podział na sacrum i profanum. Jak wyjaśnia, w obszarze profanum nie można kwestionować religii, a w obszarze sacrum nie ma miejsca na otwartą debatę ani nowe idee. – Konserwatywny establishment lokuje sztukę i kulturę poza granicami swoich „świętych gier”. W związku z tym artyści w obszarze sztuk performatywnych funkcjonują w warunkach, które przypominają bieg z przeszkodami. W pierwszej kolejności muszą dowieść, że są nie tylko dobrymi muzułmanami i uległymi obywatelami, ale też spróbować wykazać, że taniec, muzyka i teatr są w islamie „dozwolone”. Z tej przyczyny wielu pobożnych muzułmanów odczuwa niechęć do sztuk performatywnych, mimo iż elementy tańca, muzyki i teatru wpisane są w ich codzienność. Na początku naszej działalności natknęliśmy się na subkulturę, która dawała szansę połączenia na tej samej scenie sacrum i profanum – napisał Nadim.

Życie i walka Bulli Szaha

Zespół Adźoka został powołany do życia przez grupę młodych artystów w okresie dyktatury wojskowej w latach osiemdziesiątych. Rzucili oni wyzwanie reżimowi, tworząc społecznie i politycznie odważny teatr kontestacji. – Odkryli, że ich uczucia, gniew, udręka, zostały zdumiewająco trafnie wyrażone przez sufickiego barda, który żył około 300 lat temu – wielkiego poetę Bullę Szaha. Jego poezja dała im możliwość wykonywania politycznie eksplozywnych gestów, rzucenia wyzwania skorumpowanej władzy i fanatycznym przywódcom religijnym. Władze mogły nas ocenzurować lub wygnać, ale nie mogły postąpić w ten sposób z powszechnie szanowanym i popularnym poetą, jakim jest Bulla Szah – opowiada artysta.

Jak dodaje, pakistańscy twórcy teatralni odkryli, że jego życie było równie dramatyczne i radykalne jak jego poezja, która sprowadziła na niego fatwy i wygnanie. Nadim napisał wówczas sztukę Bulla, opowiadającą o życiu i walce Bulli Szaha. Bulla, który jest otaczany w Azji Południowej powszechną miłością, należał do grupy pendżabskich poetów sufickich, którzy w swojej poezji i działaniach śmiało podważali autorytet cesarzy i duchownych-demagogów.

– Pisali w języku ludu o aspiracjach mas. W muzyce i tańcu znaleźli narzędzie umożliwiające nawiązanie bezpośredniej relacji człowieka z Bogiem, z pogardą pomijając wyzyskujących masy pośredników religijnych. Sprzeciwiali się podziałom ze względu na płeć i klasę, przyglądając się naszej planecie z podziwem jako manifestacji Wszechmogącego. Rada Artystyczna w Lahore odrzuciła przedłożony scenariusz, argumentując, że nie jest to sztuka, a jedynie biografia. Jednak po wystawieniu spektaklu w alternatywnym miejscu, w Instytucie Goethego, widzowie zrozumieli i docenili symbolikę życia i poezji ludowego poety. Mogli w pełni utożsamić się z jego życiem i epoką, a zarazem dostrzec podobieństwa do własnego życia i czasów współczesnych – wspomina artysta.

I dodaje, że tego dnia, w 2001 roku, narodził się nowy rodzaj teatru. W spektaklu twórcy połączyli religijną muzykę qawwali, suficki taniec dhamal, inspirującą recytację poezji, a nawet medytacyjną recytację zikr. Jak wspomina, przybywszy do miasta, by wziąć udział w konferencji w Pendżabie, grupa sikhów wpadła obejrzeć sztukę. – Po spektaklu weszli oni na scenę, płacząc, obejmowali aktorów i całowali ich. Po raz pierwszy od podziału Indii w 1947 roku, w wyniku którego Pendżab został rozerwany na dwie części, sikhowie dzielili scenę z zamieszkującymi Pendżab muzułmanami. Sufici łączą ponad religijnymi i wspólnotowymi podziałami, więc Bulla Szah był im tak samo drogi jak muzułmanom – napisał w Nadim.

Indyjska odyseja

Po tej premierze Bulla Szah wyruszył w swoją indyjską odyseję. Po prezentacjach w indyjskiej części Pendżabu, Bulla był prezentowany w całych Indiach nawet w okresach największych napięć między dwoma krajami i w miejscach, gdzie publiczność nie znała ani jednego słowa po pendżabsku.

– A mimo to trwała w zachwycie od początku do końca przedstawienia. Podczas gdy drzwi do politycznego dialogu i dyplomatycznego porozumienia zatrzaskiwały się jedne po drugich, drzwi sal teatralnych i serca indyjskiej publiczności pozostawały szeroko otwarte. W 2004 roku, podczas tournée Adźoki w indyjskim Pendżabie, po bardzo ciepło przyjętym spektaklu granym przed kilkoma tysiącami wiejskich widzów, do aktora, wcielającego się w rolę wielkiego sufiego, podszedł staruszek, któremu towarzyszył młody chłopak. „Mój wnuk jest bardzo chory, czy mógłbyś go pobłogosławić?”. Zaskoczony tą prośbą, aktor odpowiedział: „Babadźi, nie jestem Bullą Szahem, jestem tylko aktorem grającym rolę Bulli”. Staruszek zaczął szlochać i rzekł: „Proszę, pobłogosław mojego wnuka, wiem, że jeśli to zrobisz, on wyzdrowieje”. Zasugerowaliśmy aktora, żeby spełnił życzenie staruszka. Bulla pobłogosławił młodego chłopca. Staruszek był zadowolony. Zanim odszedł, wypowiedział te oto słowa: „Synu, nie jesteś aktorem, jesteś ponownym wcieleniem Bulli Szaha, jego awatarem”. Nagle objawiła nam się zupełnie nowa koncepcja aktorstwa i teatru, w której aktor staje się wcieleniem portretowanej przez siebie postaci – czytamy w orędziu.
 
Artysta podkreśla, że przez 18 lat występów gościnnych dostrzegli podobne reakcje najwyraźniej prostodusznych widzów, dla których spektakl był nie tylko rozrywką czy intelektualnie stymulującym doświadczeniem, lale także duchowym spotkaniem. – Aktor grający rolę sufickiego mistrza tak głęboko wcielił się w postać, że sam stał się sufickim poetą i opublikował dwa zbiory wierszy. Inni aktorzy przyznali, że gdy spektakl się rozpoczyna, mają wrażenie, że duch Bulli Szaha jest wśród nich, a scena wydaje się przechodzić w wyższy wymiar. Pisząc o przedstawieniu, pewien indyjski uczony sięgnął po tytuł: Kiedy teatr staje się świątynią – wspomina artysta.

Teatr jako budowanie mostów

Nadim nie ukrywa, że jest osobą świecką i jego zainteresowanie sufizmem ma głównie wymiar kulturowy. Bardziej interesują go performatywne i artystyczne aspekty twórczości i biografii sufickich poetów z Pendżabu, ale jego widzowie mogą nie być bigotami ani ekstremistami, mogą żywić szczere religijne przekonania. – Sięgając po historie podobne do biografii Bulli Szaha, a obfitują w nie wszystkie kultury, przerzucamy most między nami, twórcami teatru, a niewykształconą, lecz entuzjastyczną publicznością. Możemy razem odkrywać duchowe wymiary teatru i budować mosty między przeszłością a teraźniejszością, które wiodą ku przyszłości będącej przeznaczeniem wszystkich społeczności, wierzących i niewierzących, aktorów, starców i ich wnuków – mów artysta.

Powodem, dla którego postanowił podzielić się historią Bulli Szaha i ich poszukiwań w obszarze pewnego typu teatru sufickiego, jest to, że podczas występów na scenie dają się czasem ponieść naszej filozofii teatru, ich0 roli zwiastuna zmian społecznych, i pozostawiają w tyle znaczną część mas.

Teatr a wyzwania współczesności

– Koncentrując się na wyzwaniach współczesności, pozbawiamy się szansy przeżycia głęboko poruszającego duchowego doświadczenia, które może dostarczyć teatr. W dzisiejszym świecie nasilającej się bigoterii, nienawiści i przemocy narody zdają się zwracać przeciw narodom, wierni walczą z wiernymi, a wspólnoty zioną nienawiścią do wspólnot... A tymczasem dzieci umierają z niedożywienia, matki odchodzą z tego świata podczas porodu z braku odpowiedniej opieki medycznej, a ideologie nienawiści mają się znakomicie – napisał w orędziu.

– Nasza planeta zmierza do kulminacyjnego punktu katastrofy klimatycznej – słychać już tętent kopyt koni Czterech Jeźdźców Apokalipsy. Musimy uzupełnić naszą duchową siłę; musimy zwalczać apatię, bezwład, pesymizm, chciwość i brak poszanowania dla świata, w którym żyjemy, dla planety, która jest naszym domem. Teatr ma do spełnienia rolę, szlachetną rolę mobilizowania ludzkości, aby przestała osuwać się w otchłań. Teatr ma zdolność wyniesienia sceny, przestrzeni, w której odbywa się spektakl, w sferę świętości – podkreśla Nadim.

I dodaje, że w Azji Południowej artyści przed wejściem na scenę dotykają podłogi scenicznej z czcią, zgodnie z dawną tradycją pochodzącą z czasów, gdy kultura i duchowość były ze sobą ściśle splecione. – Czas odzyskać tę symbiotyczną więź między artystą a widzem, między przeszłością a przyszłością. Twórczość teatralna może być uświeconym aktem, a aktorzy mogą stać się awatarami postaci, w które się wcielają. Teatr przenosi sztukę aktorską w wyższy, duchowy wymiar. Teatr ma potencjał, by stać się świątynią, a świątynia ‒ przestrzenią przedstawienia – dodał artysta.

„Martwię się o ludzi teatru”

– Teatr w Polsce jest wciąż artystycznie wspaniały i wciąż różnorodny, i chyba teraz nie mam nic więcej do powiedzenia na ten temat. Widzowie wciąż obdarzają nas uwagą i współtworzą sztukę swoją obecnością - nawet teraz, kiedy teatry są zamknięte, jesteśmy jakoś razem w tym braku – napisała w orędziu reżyserka Weronika Szczawińska. I dodała, że nie martwi się, zwłaszcza teraz, o przyszłość teatru jako sztuki.

– Kiedy będziemy mogli wrócić do naszych miejsc pracy, kiedy wrócimy tam jako publiczność, i z publicznością, będziemy wiedzieli, co robić. Będziemy wiedzieli, czy po pandemii trzeba mówić o pandemii, czy o czymś zupełnie innym. Na pewno znowu się o to pokłócimy - i dobrze. Nie ma sensu o tym debatować teraz. Swoje przyszłe obowiązki rozpoznamy, kiedy przyjdzie na to czas – podkreśla artystka, dodając, że do tego czasu nasze obowiązki są zupełnie inne.

Szczawińska martwi się nie o przyszłość teatru jako sztuki, ale o tworzących go ludzi. I dodaje, że mają tylko jeden obowiązek – solidarności ze wszystkimi pracownikami struktur teatralnych w Polsce. – I chyba każdy i każda z nas powinna sobie odpowiedzieć na to pytanie: co dla mnie w tym momencie ta solidarność oznacza? Co mogę zrobić, co jest w realnym zasięgu - moim, mojej wspólnoty twórczej, współtworzonej lub zarządzanej przeze mnie instytucji? – pyta reżyserka, apelując, by dochować zobowiązań, ale też zrobić więcej. Jak podkreśla, to nie czas na minimum przyzwoitości, tylko na maksimum troski.

– Dbajmy o kontynuację poczynionych już planów - jeśli od tego zależeć ma dobrostan ludzi. Pomyślmy o materialnym zabezpieczeniu osób, które są od nas zawodowo zależne. Wywierajmy presję w sprawie ubezpieczeń zdrowotnych wolnych strzelców. Zwracajmy uwagę na osoby w szczególnie trudnej sytuacji - freelancerów, debiutantów, ludzi tworzących teatry poza głównym nurtem. Budujmy sieci współpracy – napisała w orędziu. I dodaje, że teraz, bardziej niż kiedykolwiek, ludzie teatru muszą się dzielić: scenami, pieniędzmi, uwagą widowni.

– W tym roku Międzynarodowy Dzień Teatru przypadł na czas osobliwy i smutny, ponieważ nie możemy się dziś spotkać w teatrze. Dlatego tak ważne jest, byśmy pamiętali o tym, czego na co dzień uczy nas sztuka teatralna. Jak pozwala przekraczać granice, jak uczy oswajać trudne emocje i rozumieć je, co pozwala pokonać uprzedzenia i stereotypy, a  w końcu jak staje się przestrzenią dla budowania kolejnej wspólnoty, będącej częścią sieci komunikacyjnej, w której w mikro- i makroskali jesteśmy odpowiedzialni za siebie nawzajem oraz za otaczający nas świat. Z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru, życzymy Państwu, byśmy jak najszybciej mogli spotkać się w teatrze – napisali dyrekcja i zespół Ośrodka Kultury i Sztuki we Wrocławiu.

Oceń publikację: + 1 + 4 - 1 - 7

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~~~Zet 2020-03-27
    10:31:34

    44 0

    "Teatr ma do spełnienia rolę, szlachetną rolę mobilizowania ludzkości, aby przestała osuwać się w otchłań". Cel - piękny!
    Niestety, "teatr" aktywnie bierze udział w "tsunami barbarzyńców", w post-modernistycznej dekonstrukcji społeczeństwa!

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1286