Wrocław: Chwilę przed końcem wakacji kolejni nauczyciele rzucają pracę

Dyrektorzy szkół rozkładają ręce - gdy tylko jakimś cudem uda im się znaleźć kogoś chętnego do pracy w oświacie, zaraz na ich biurku ląduje kolejna rezygnacja. Im bliżej roku szkolnego, tym wakatów we Wrocławiu więcej. - Ze wściekłością słucham słów ministra Czarna, że problemu nie ma. To kłamstwo. Mamy prawdziwą katastrofę - słyszymy od jednego z dyrektorów na wrocławskim Psim Polu.

Dyrektorzy wymieniają się nauczycielami. Gdy mają na przykład komplet polonistów, starają się tak układać plany lekcji, by jednego dnia w tygodniu część z nich miała wolne i mogła uczyć w innej szkole. Ta szkoła z kolei odwzajemnia się nauczycielami biologii. Ale w ten sposób nie da się załatać aż 700 wakatów.

Tylko w środę we Wrocławiu pojawiło się 16 nowych wakatów, we wtorek - aż 60. Niezmiennie potrzebni są przede wszystkim matematycy i nauczyciele języka angielskiego. - To przedmioty, których nauczyciele najłatwiej znajdą chętnych na korepetycje. Zarabiają na nich nawet ponad 100 złotych za godzinę. Gdy słyszą ile mogę zaproponować im w szkole, śmieją mi się prosto w twarz - opowiada nam dyrektorka. Dramatycznie brakuje też wychowawców przedszkolnych. W całym Wrocławiu "na już" potrzebnych jest ich aż 150.

Anglistów potrzeba prawie stu. Szukają ich m.in. SP nr 6 z ul. Gorlickiej, SP nr 37 z Sarbinowskiej, SP nr 50 z Czeskiej, SP nr 71 z Podwala, SP nr 84 z Górnickiego, Zespół Szkolno - Przedszkolny nr 16 z Wietrznej czy Technikum nr 5 ze Skwierzyńskiej. 

W SP nr 50 przy Czeskiej brakuje też matematyka. Nauczyciela tego przedmiotu potrzebują pilnie także Elektroniczne Zakłady Naukowe z Braniborskiej, Zespół Szkolno - Przedszkolny nr 4 z Sołtysowickiej, Zespół Szkolno - Przedszkolny nr 22 z Dembowskiego, Zespół Szkół nr 9 z Krajewskiego i SP nr 90 z Orzechowej.

Ani jednej oferty we Wrocławiu nie ma tylko dla nauczycieli przyrody.