Kultura

"Wrocław widziany "z wysoka" potrafi być magiczny i zaskakujący" [ZDJĘCIA]

2018-11-29, Autor: Michał Hernes

Projekt „Wysoki Śląsk” powstał rok temu z połączenia dwóch pasji: fotografii i podróżowania. – Dzięki niemu kolekcjonujemy ujęcia "z wysoka" najciekawszych i często nieoczywistych miejsc we Wrocławiu oraz okolicy – mówią Tycjan Trzpioła i Kasia Makowska. – Uwagę odbiorców przyciągamy dzięki geometrii i kolorystyce. Wyróżnikiem naszych prac jest również lokalność - Dolny Śląsk to nasza mała ojczyzna, którą chcemy promować – dodali.

Reklama

– Tycjan, który jest profesjonalnym fotografem, dwa lata temu kupił sobie drona, częściowo dla zabawy, ale także dlatego, że fotografia dronowa coraz bardziej się rozwija – mówi Kasia Makowska. – Dużo podróżujemy i kiedy w zeszłym roku wybraliśmy się z dronem na weekendowy wypad, spontanicznie robiliśmy nim zdjęcia. Po powrocie do domu uznaliśmy, że nie ma sensu chować ich do szuflady. Opublikowaliśmy je na Facebooku, a nazwa projektu przyszła spontanicznie i naturalnie. Jak inaczej można mówić o Dolnym Śląsku widzianym z wysoka? Wysoki Śląsk wydał nam się idealny. W tym projekcie połączyliśmy nasze pasje do podróży i fotografii, a także miłość do naszej małej, dolnośląskiej ojczyzny – dodała.

Pocięte ręce i bezpieczeństwo

– Być może sporo osób się ze mną nie zgodzi, ale fotografia dronowa nie należy do łatwych – mówi Tycjan Trzpioła. – Nie wystarczy tylko wyciągnąć drona i lecieć. Trzeba na bieżąco sprawdzać pogodę – czy mamy odpowiedni wiatr i właściwie nasłonecznienie. Od tego zależy jakość zdjęć i to, czy się nie prześwietlą. Nie może być także zbyt pochmurnie, bo istnieje wtedy ryzyko, że zacznie padać śnieg lub deszcz. Gdyby tak się stało, trzeba wiedzieć, jak się zachować. Kluczowa jest także znajomość zasad i kwestii prawnych. Jestem licencjonowanym pilotem i wiem, jak ważne jest, by zadbać o bezpieczeństwo ludzi i móc przewiedzieć, czy ktoś nie pojawi się nagle w miejscu, w którym latamy. Ludzie są nieświadomi tego, jak działa dron i jakie powodują niebezpieczeństwo, również dla pilota – dodał.

– Bywa, że są ciekawi drona i do niego podchodzą. Dlatego jeździmy we dwójkę. Dzięki temu Tycjan może się skupić na robieniu zdjęć, a ja kręcę się dookoła i monitoruję sytuacje – wyjaśnia Makowska.

– Czasem można odnieść wrażenie, że „chowamy się” z dronem, ale po prostu szukamy odpowiedniego i bezpiecznego miejsca, gdzie znajduje się mało ludzi – tłumaczy Trzpioła. – Zdarzało się, że przy lądowaniu ktoś podchodził do drona i próbował go złapać, myśląc, że to zabawka. Dochodziło do tego, że miałem pocięte ręce, a to nic przyjemnego. Właśnie dlatego chcę na to zwrócić uwagę każdemu początkującemu pilotowi – przy tego rodzaju fotografii bezpieczeństwo jest najważniejsze – podkreśla.

– Patrząc na to okiem laika, najbardziej fascynuje mnie w tej fotografii, że trzeba mieć dużą podzielność uwagi i wyobraźnie – mówi Makowska. – Wyobraźmy sobie, że trzymamy w rękach kontroler, a dron, czyli nasz aparat, znajduje się daleko od nas. Gdy więc patrzymy się na obraz na wyświetlaczu, musimy wiedzieć, gdzie ten dron leci, a także sterować nim i łapać odpowiednią, ciekawą kompozycje, którą chcemy sfotografować. Ważne jest artystyczne wyczucie. Często jest tak, że miejsca, które z ziemi wydają się być bardzo nieciekawe, z drona są niesamowite. Przypomniało mi się np. zdjęcie trójkąta z drzew na polu. Jechaliśmy niedaleko Kątów Wrocławskich i Tycjan zaproponował, żebyśmy się tam zatrzymali. Widziałam w tym miejscu tylko pola, ale okazało się, ze z punktu widzenia drona naszym oczom ukazał się świetny trójkąt złożony z drzew. Inna sprawa, że często rozczarowują nas miejsca, które wydają się nam pewniakami, bo okazuje się, że konstrukcja, np. zamku, jest nieciekawa – powiedziała.

Geometria Wrocławia  

– W fotografii dronowej wyróżnia nas to, że staramy się szukać geometrii zarówno w przyrodzie, jak i w budynkach (oraz ich połączeniu) – podkreśla Trzpioła. – Nie chcemy powielać zdjęć, które zostały już zrobione. Ta dziedzina coraz bardziej się rozwija, pojawia się więc coraz więcej pilotów. Pytanie brzmi, jak wzbudzić ciekawość ludzi i ich zaintrygować? Właśnie do tego dążymy. Są we Wrocławiu miejsca, które znamy od dziecka, albo którymi codziennie się poruszamy. Nie znamy ich jednak z lotu ptaka. Wiele razy byłem zaskoczony, ile mają w sobie geometrii i nieznanych mi wcześniej kształtów – dodał.  

– Moje ulubione zdjęcie przedstawia wesołe miasteczko na placu Społecznym, które również codziennie mijamy – wyznała Makowska. – Na pierwszy rzut oka wygląda ono niespecjalnie – ot, stoi tam parę zabawek. Patrząc na nie z góry, okazuje się, że to niesamowity, magiczny wręcz widok. Kocham też wszystkie zdjęcia z Odry, szczególnie gdy uda nam się „złapać” kajaki. Jedno z naszych zdjęć przedstawia ośmioosobowy kajak, który wygląda rewelacyjnie! – powiedziała.

– W okolicach mostu Milenijnego znajduje się wiadukt kolejowy. Pewnego dnia postanowiłem przejechać się tam o poranku. Zamiast jednak skupić się, tak jak większość osób, na moście, wybrałem wiadukt, którego kolor i geometria mnie urzekły. To moje ulubione zdjęcie właśnie ze względu na element zaskoczenia – wyznał Trzpioła.

– Warto także wspomnieć o Porcie Miejskim – podkreśla Makowska. – Od lat mieszkam we Wrocławiu, ale nie wiedziałam, że jest tu takie miejsce. Zrobiliśmy tam zdjęcia i urzekły nas magiczne żółte żurawie na czarnym tle.

Kwadraty i szachownice

– Większość osób nie wie o ich istnieniu – dodał Trzpioła. – Takie odkrycia biorą się z mojego braku oczekiwań. Po prostu ruszam na poszukiwania w powietrzu, nie nastawiając się na nic konkretnego. Piękno można odnaleźć w miejscu monotonnym fotograficznie. Dużo naszych fotografii wzięło się właśnie z tego, że zatrzymałem się gdzieś, licząc, że znajdę tam coś ciekawego. Z przypadku może narodzić się coś, co mnie zaintryguje.

– Dla porównania zdarza się, że robimy zdjęcia fajnego miejsca o bardzo ciekawym kształcie, np. Panoramy Racławickiej. Problemem jest jednak znajdująca się obok współczesna zabudowa, np. Galeria Dominikańska i inne nowoczesne budynki, które zakłócają piękno urok starszej zabudowy – mówi Makowska.

– Z perspektywy fotograficznej Wrocław jest coraz bardziej zatłoczony – dodał Trzpioła.  

– Architektonicznie naszym nowym ciekawym odkryciem są Nowe Żerniki i osiedle Wuwa 2. Przyglądamy mu się z zapartym tchem ze względu na ideologiczne podejście architektów do tego osiedla – powiedziała Makowska. – Jesteśmy ciekawi, czy uda im się stworzyć funkcjonalną i odpowiednio zagospodarowaną dla życia społecznego przestrzeń. Niestety, coraz częściej budynki i osiedla powstają jedno na drugim. Na szczęście deweloperzy starają się zachować ciekawą formę galerii handlowych i miejsc użytku. Ovo rewelacyjnie wygląda z góry. Bardzo ciekawą formę ma też Wroclavia. W porównaniu do starszych galerii handlowych można dostrzec progres – dodała.

– Miałem okazję fotografować osiedla, które są dość ciasne. Patrząc na nie z góry, starałem się znaleźć geometrię i kolorystykę, która trochę odczarowuje te miejsca, np. za sprawą bardzo kolorowych placów zabaw  – opowiada Trzpioła. – Nawet w szarych blokowiskach można dostrzec coś ciekawego, wesołego i innego. Przykładowo na Brochowie znajduje się labirynt, pośrodku którego jest zdjęcie drzewo w kształcie kwadratu. Z ziemi nie jesteśmy w stanie tego dostrzec. Podobnie urzekło mnie skrzyżowanie znajdujące się niedaleko Urzędu Wojewódzkiego – geometria tej ulicy robi wieczorową porą bardzo duże wrażenie. Wciąż szukamy nowych miejsc – podkreślił.

– Trudno jednak dostać się na lotnisko – mówi Makowska. – Żeby zrobić tam zdjęcie, trzeba mieć dużo specjalnych pozwoleń, ale wiemy z doświadczenia naszego kolegi, Wojtka Radwańskiego, że w Katowicach mu się to udało. Być może któregoś dnia skontaktujemy się bezpośrednio z lotniskiem – dodała.  

– Mam z Wojtkiem małą rywalizację i postanowiliśmy, że będziemy szukać kwadratów, trójkątów i kół – wyznał Trzpioła.

– Wszystkie kamienice wokół wrocławskiego rynku są zbudowane na planie kwadratu z pustym wirydarzem i bardzo ciekawie układają się w geometrię. Na placu Targowym i pod Dworcem Głównym dostrzegliśmy ciekawe szachownice, na których można by rozegrać partyjkę szachów – zauważyła Makowska.

Wystawę „Wysoki Śląsk” można oglądać do czwartku, 29 listopada, w przestrzeni Recepcji, przy ul. Ruskiej 46a (galeria neony). Wstęp wolny.
 

Zobacz galerię

Oceń publikację: + 1 + 8 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1333