Wiadomości

38-letni wrocławianin groził Ukraince. Nazwał ją „ukraińską szmatą”, ale zapewnia, że nie jest rasistą

2017-11-30, Autor: Bartosz Senderek

W czwartek przed wrocławskim sądem rozpoczął się proces Sebastiana N. oskarżonego o znieważenie i próbę zastraszenia młodej Ukrainki. Według zeznań poszkodowanej 38-letni wrocławianin, w ostatnim czasie mieszkający i pracujący w Niemczech miał awanturować się o to, że kobieta niezbyt dobrze posługuje się językiem polskim. Miał też zamachnąć się na nią szklaną butelką z piwem. Oskarżony do zarzutów się przyznał i od razu usłyszał wyrok.

Reklama

Do zdarzenia doszło na początku kwietnia tego roku w jednym ze sklepów spożywczych na wrocławskim Tarnogaju. Będący pod wpływem alkoholu oskarżony, jeszcze przed wejściem do minimarketu miał wdać się w dyskusję ze stojącą nieopodal grupą Ukraińców. Następnie razem ze swoją dziewczyną weszli do sklepu. – Zamówił wódkę i kanapkę dla swojej dziewczyny – mówiła przed sądem poszkodowana. – Kiedy usłyszał, że obsługująca go koleżanka mówi z akcentem, zaczął krzyczeć: „jak jesteś w Polsce to mów po polsku” – relacjonowała zdarzenie dziewczyna.

Później agresja słowna miała przenieść się na 26-latkę, która przygotowywała posiłek. – Podszedł do mnie i zaczął mówić brzydkie słowa – mówiła przed sądem poszkodowana. Sebastian N. miał ją nazwać m.in. „ukraińską szmatą”, używał też wulgaryzmów i wykrzykiwał, że przyjeżdżający do Polski imigranci powinni mówić po polsku. W pewnym momencie zagroził kobiecie śmiercią. – Mówił, że mnie zabije, kiedy będę szła do domu – zeznała i dodała, że 38-latek wziął do ręki butelkę piwa i zamachnął się nią. Obie pracownice sklepu schowały się wówczas pod ladą, a mężczyznę ze sklepu wyprowadziła jego dziewczyna. Mężczyzna do sklepu wrócił jeszcze następnego dnia i znów wszczął awanturę. Miał wtedy mówić m.in., że dziewczyna „ma się wnosić z tego kraju”. Ostatecznie uspokoił go inny z klientów, a zapłakana 26-latka schroniła się na zapleczu.

Oskarżony, który przed zdarzeniem był częstym klientem sklepu, mówił, że jego zachowanie tego dnia miało związek ze zbyt dużą ilością spożytego alkoholu. – Nie pamiętam, o czym rozmawialiśmy. W trakcie tej rozmowy wyzywałem tę dziewczynę, nie pamiętam, jakimi słowami, ale nieładnie – przyznał podczas przesłuchania. – To nie było na serio – przekonywał sąd. – Nie mam nic do Ukraińców, tylko do tej dziewczyny konkretnie. Nie groziłem jej z tego powodu, że jest Ukrainką, wyzywałem ją i groziłem dlatego, że mnie zdenerwowała – tłumaczył, choć nie potrafił podać powodu swojego zdenerwowania. Oskarżony przekonywał sąd, że nie jest rasistą. – Mam w rodzinie jednego Ukraińca, mam z nim dobre relacje – zeznał i przyznał, że popełnił błąd, za który mimo zakazu zbliżania się do pokrzywdzonej już ją przeprosił. – Miesiąc po tym zdarzeniu przyszedł do mnie, przepraszał i przyznał, że zrobił źle. Wtedy już był trzeźwy – przyznała dziewczyna.

Sebastian N. złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Prosił sąd tylko o to, by była to kara w zawieszeniu. – Może to być wysoka kara, tylko taka, żebym w jej trakcie mógł normalnie pracować – argumentował swoją prośbę. Sędzia Wiesław Rodziewicz przychylił się do wniosku oskarżonego i wymierzył mu karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Sebastian N. ma też wypłacić nawiązkę na rzecz poszkodowanej oraz powstrzymać się od spożywania alkoholu przez okres warunkowego zawieszenia kary.

Oceń publikację: + 1 + 19 - 1 - 9

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.