Sport

Adrian Meronk: Czerpię radość z golfa [WYWIAD]

2017-02-18, Autor: Paweł Prochowski

Adrian Meronk jest jednym z najlepszych polskich golfistów, choć ze względu na swoje dwa metry wzrostu mógłby z powodzeniem rywalizować wśród koszykarzy lub siatkarzy. Po maturze wyjechał na studia do Stanów Zjednoczonych, poświęcił wszystko dla golfa i... nie wyszedł na tym najgorzej. Zawodnik w rozmowie z portalem tuWroclaw.com opowiada o początkach swojej kariery, kwallifikacjach do Igrzysk Olimpijskich oraz o nietypowych gościach na polu golfowym. Zapraszamy do lektury!

Reklama

Skąd akurat zainteresowanie golfem, nie jest to zbyt popularny sport w Polsce?
Od kiedy pamiętam, byłem bardzo blisko golfa. Moi rodzice często grają w golfa, a ja po raz pierwszy trzymałem kij w rękach w wieku 7 lat. Moja pasja rozwijała się przez lata, mimo że uprawiałem sporty drużynowe, takie jak siatkówka, piłka nożna czy koszykówka. Zdecydowałem się jednak na golfa, ponieważ lubię, kiedy na polu wszystko zależy ode mnie, nie muszą oglądać się na przykład na kolegów z zespołu, a za podjęte w trakcie gry decyzje, tylko ja ponoszę odpowiedzialność.

Zaczynałeś w bardzo młodym wieku, nie było problemów z połączeniem nauki z treningami?
Nie stanowiło to dla mnie żadnego problemu, ponieważ trenowałem po lekcjach. Traktowałem golfa jak zajęcie dodatkowe, tym bardziej że miałem status amatora i nie mogłem na grze zarabiać pieniędzy. Sprawiało mi to wiele frajdy, a początkowe sukcesy, mistrzostwo Polski seniorów czy reprezentowanie kraju, dawały mi wiele satysfakcji. Poważne granie zaczęło się dopiero na studiach.

A na studiach? Czy ze względu na coraz większe osiągnięcia miałeś łatwiej?
Zdecydowałem się na studia w Stanach Zjednoczonych na uczelni East Tennessee State University, ponieważ po maturze, postanowiłem postawić właśnie na golfa. Najlepsze możliwości rozwoju gwarantowała mi gra za oceanem. Byłem objęty prestiżowym programem stypendialnym dla najbardziej utalentowanych zawodników młodego pokolenia. Musiałem jednak łączyć grę z nauką, co stanowiło spore wyzwanie, ponieważ sportowcy nie mieli żadnej taryfy ulgowej. Cztery lata spędzone w USA dały mi bardzo wiele. Zależało mi na dyplomie wyższej uczelni, a amatorską karierę zakończyłem w czołowej dziesiątce na świecie (8. miejsce w WAGR – Światowy Ranking Golfistów-Amatorów - przyp. red.)

Czy pojawiały się w karierze jakieś inne dyscypliny? Ze względu na wzrost może siatkówka lub koszykówka?
Jak wspomniałem, do końca liceum uprawiałem sporty zespołowe. Zawsze lubiłem wszelkiego rodzaju aktywności. Nie potrafiłem usiedzieć w domu bez ruchu. Siatkówka jest mi szczególnie bliska, ponieważ ten sport uprawiał mój tata. Ja poszedłem jednak inną drogą, ale ta decyzja była jak najbardziej słuszna.

Po maturze przeniosłeś się na studia do Stanów, tam łatwiej rozwijać karierę golfisty?
W USA mogłem trenować pod okiem najlepszych trenerów i regularnie rywalizować ze światową czołówką. W trakcie sezonu NCAA turnieje odbywają się właściwie co dwa tygodnie, a ich poziom jest bardzo wysoki, porównywalny do zawodowego Challenge Tour w Europie (tzw. druga liga golfa – przyp. red.). Był to dla mnie bezcenny czas, tym bardziej że z roku na rok sukcesywnie podnosiłem swoje umiejętności. Nabyte doświadczenie pozwoliło mi spokojnie przejść w ubiegłym roku na zawodowstwo. Dla mnie osobiście przeskok nie był aż tak olbrzymi, mimo że golf zawodowy to zupełnie inna bajka niż amatorski. Byłem po prostu gotowy na kolejne wyzwanie.

Jak drogim sportem jest golf? Stereotypy mówią, że to raczej sport ekskluzywny, dla bogatych.
W Polsce nadal funkcjonuje stereotypowe myślenie nt. golfa, być może dlatego, że brakuje ogólnodostępnych pól golfowych. Wbrew pozorom, nie jest to drogi sport. Po jednorazowym zakupie sprzętu, na poziomie amatorskim może służyć przez wiele lat. Wystarczy wyrobić sobie "zieloną kartę", czyli tzw. golfowe prawo jazdy i można swobodnie korzystać z uroków rodzimych pól. Jednorazowe wejście to koszt ok. 80-100 zł., ale na greenie możemy spędzić nawet pięć godzin, ponieważ mniej więcej tyle trwa rozegranie jednej rundy. Dla porównania, dwutygodniowy wyjazd na narty jest droższy niż gra w golfa raz w tygodniu przez miesiąc.

Ale zarobki - patrząc na Tigera Woodsa - są już chyba znaczne?
Oczywiście, kiedy osiąga się taki poziom jak Tiger Woods czy Rory McIlroy można liczyć na niebotyczne sumy nie tylko poprzez wygrane w najbardziej prestiżowych turniejach, ale również poprzez kontrakty reklamowe. Wielu zawodowców może jednak tylko pomarzyć o takich zarobkach, tym bardziej jak jest się dopiero na początku zawodowej drogi.

Przeszedłeś niedawno na zawodowstwo, co się zmieniło w Twojej karierze, czym się różni golf amatorski od zawodowego?
Zasadnicza różnica polega na tym, że można otrzymywać nagrody pieniężne poprzez dobre pozycje w turniejach. Wcześniej były to jedynie nagrody rzeczowe, ale dla mnie pieniądze nie są najważniejsze. Golf to przede wszystkim moja pasja. Pomiędzy amatorstwem a zawodowstwem różnic jest wiele. Otoczka samych turniejów jest zdecydowanie na wyższym poziomie, towarzyszy im większe zainteresowanie kibiców i mediów. Zawodowy golf, szczególnie jeśli regularnie rywalizuje się w European Tour lub PGA Tour, to szczyt marzeń każdego gracza.

Lubisz podróżować?
Lubię poznawać nowe miejsca, ciekawych ludzi oraz szukać inspiracji na całym świecie. Dzięki grze w golfa, odwiedziłem niemal wszystkie kontynenty, co daje mi niesamowitą frajdę. Czerpię z tego sportu radość, podróże są jego nieodzownym elementem, ale dla mnie nie stanowi to żadnego problemu. Oczywiście, życie na walizkach nie jest łatwe, szczególnie przez ostatnie cztery lata tęskniłem za domem i przyjaciółmi w Polsce. Nie bez powodu moją bazą wypadową jest obecnie Wrocław oraz pole Toya G&CC, gdzie mam znakomite warunki do treningów.

Pytam, bo turnieje golfowe rozsiane są po całym świecie, podróże to chyba nieodzowna część Twojej kariery?
Podróże stanowią nieodzowną część mojego sportowego życia. Rywalizacja toczy się w wielu różnych miejscach, ale jestem już przyzwyczajony do takiego trybu funkcjonowania.

Jak wygląda codzienny trening czy przygotowanie do zawodów? Tylko na polu golfowym czy inne metody też wchodzą w grę?
Trening golfowy to nie tylko szlifowanie umiejętności na polu czy driving range'u, czyli strzelnicy golfowej. Równie ważne są regularne wizyty na siłowni, rozciąganie czy trening mentalny. W trakcie gry bardzo wiele rozgrywa się w głowach zawodników. Trzeba mieć mocno psychikę i nie poddawać się po nieudanych zagraniach. Każdą porażkę należy jak najszybciej przekuć w sukces.

Czy golfista też musi trzymać ścisłą dietę? Czy tylko powinien?
Stereotyp starszego pana z brzuszkiem już dawno odszedł do lamusa. Tiger Woods był prekursorem golfisty-atlety. Zawodnicy przywiązują dużą wagę do zdrowego odżywiania, dbają o formę i kondycję. Pięciogodzinny spacer po polu może dać się we znaki, a trzeba pamiętać, że podczas uderzeń należy także zachować maksymalną koncentrację.

Jak wygląda Twój rok - ile razy w roku występujesz w zawodach?
W każdym sezonie rozgrywam kilkadziesiąt mniejszych lub większych turniejów. W ubiegłym roku wziąłem udział w 20 zawodach o stawkę. Trenuję codziennie, poza przerwą zimową, która trwa około miesiąca. Sezon jest długi i intensywny, dlatego trzeba umiejętnie dysponować siłami oraz mądrze planować starty.

Jednym z Twoich marzeń jest występ na Igrzyskach Olimpijskich. Jaką drogę musiałbyś przejść, by zaprezentować się w Tokio? Jako jeden z najlepszych polskich golfistów masz łatwiejszą ścieżkę?
Jest to jedno z moich sportowych marzeń. Bardzo chciałbym reprezentować Polskę podczas igrzysk, byłoby to dla mnie niesamowite wyróżnienie. W turnieju mogą wziąć udział wyłącznie zawodowcy, dlatego występ w Rio de Janeiro był dla mnie niemożliwy, ponieważ jeszcze byłem amatorem. Droga do Tokio będzie jednak bardzo długa i wyboista. O kwalifikacji zadecydują punkty rankingowe zdobyte w zawodowym rankingu OWGR. Im lepiej będę grał, tym moje szanse będą rosły. Na około dwa lata przed igrzyskami, każdy turniej będzie niejako walką o olimpijską kwalifikację.

Jakie spotkały Cię największe przygody podczas rozgrywek? Zagranie z trudnego miejsca, a może wbicie piłki za pierwszym uderzeniem?
Hole in one to niesamowite uczucie, którego nie da się porównać z niczym innym. Przygodę mrożącą krew w żyłach przeżyłem jednak w trakcie jednego z turniejów w Australii. Na polu golfowym można było spotkać... krokodyle. I nie było to niczym nadzwyczajnym dla organizatorów, mimo że niektórych zawodników ich obecność wprawiła w osłupienie. Na szczęście, zwierzęta nie zrobiły nikomu krzywdy, ale wszyscy golfiści starali się omijać je szerokim łukiem.

PAWEŁ PROCHOWSKI

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1297