Wiadomości

Śmierć podczas zatrzymania na Grabiszyńskiej. Nowe fakty w sprawie Mateusza Gerrietza

2022-08-01, Autor: klim

W nocy z 14 na 15 maja doszło do interwencji policji, podczas której zmarł Mateusz  Gerrietz. Dotychczas tożsamość mężczyzny nie była znana, lecz jego matka zdecydowała się na ujawnienie danych. Na jaw wyszły nowe fakty, a reprezentujący kobietę mecenas Radosz Pawlikowski zaapelował o interwencję prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobro.

Reklama


Mateusz został zatrzymany przez przechodniów przy ul. Grabiszyńskiej w nocy z 14 na 15 maja. Mężczyźni byli przekonani, że chce on ukraść zaparkowany tam samochód i 20 minut trzymali go leżącego na plecach na chodniku. Później na miejscu pojawili się nieumundurowani funkcjonariusze i karetka. 

W trakcie konfrontacji z policją Mateusz zasłabł. Okazało się, że podczas zastosowania środków przymusu bezpośredniego doszło do zatrzymania akcji serca. Mężczyznę zabrała karetka i ze szpitala przekazano informację o zgonie. Sprawa jednak budzi szereg kontrowersji i wiele rzeczy zostało niewyjaśnionych.

– Czuję się, jakbym umarła razem z nim – mówiła na początku konferencji roztrzęsiona pani Dorota. Matka Mateusza chciała opowiedzieć, jaki był jej syn i pokazać, że nie jest to kolejna anonimowa sprawa.

– Ten człowiek przedstawiał zerową wartość dla społeczeństwa, ale módlmy się, żeby wrócił do siebie – miał powiedzieć policjant do świadków po tym, jak spod klubu Firlej odjechała karetka. Miał również powiedzieć, że "Będzie z nim jak z Igorem Stachowiakiem".

Mecenas Radosz Pawlikowski złożył również wniosek do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry o objęcie specjalnym nadzorem tej sprawy. Wątpliwości budzi pominięcie kilku istotnych kwestii przez funkcjonariuszy podczas badania sprawy. 

– Po śmierci Mateusza skupiono się nie na policjantach biorących w tym udział, ale na mężczyznach dokonujących obywatelskiego zatrzymania. Nie pobrano, a przynajmniej nie ma żadnych dokumentów, które by to potwierdziły, żadnych próbek krwi do analizy funkcjonariuszy, nie zabezpieczono ich odzieży i nie dokonano oględzin ich ciał na okoliczność obecności substancji mogących zaszkodzić ofierze. A jeśli pobrano, to gdzie są te protokoły? – powiedział Pawlikowski.

Mecenas poinformował, że policjanci zostali jedynie przebadani alkomatem i to na posterunku, na którym na co dzień pracują. Ponieważ Mateusz był również obywatelem Niemiec, Pawlikowski złożył też zawiadomienie do Prokuratury Generalnej w Berlinie, by badała ona postępowanie przygotowawcze prokuratury w naszym kraju.

– Bardzo proszę znajomych Mateusza o kontakt ze mną. Chciałabym wiedzieć jak wyglądały jego ostatnie chwile, ostatnie dni jego życia są dla nas niejasne. Ale chciałabym też odzyskać jego rzeczy. Pisał dużo tekstów, które oddawał czy sprzedawał różnym artystom, te teksty są śpiewane na dużych scenach. Chciałabym mieć takie rękopisy – apeluje za pomocą mediów matka Mateusza.

– Chciałabym też dodać, że nawet gdyby policjanci nie zrobili tego celowo, to i tak przyczynili się do śmierci mojego syna, co jest absolutnie niedopuszczalne. Policjanci nie mogą nadużywać swojej władzy i własnoręcznie wykonywać wyroku – mówiła kobieta.

Jest to piąta taka sytuacja w przeciągu roku, w której po interwencji policjantów na terenie Dolnego Śląska, dochodzi do zgonu ofiary. 

 

Oceń publikację: + 1 + 26 - 1 - 20

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.