Nie przegap

Tusk prezydentem Wrocławia czy tylko Jagodna?

2023-11-17, Autor: Arkadiusz Franas

Gdy Jacek Sutryk ogłosił, że będzie ubiegał się o drugą kadencję, w jednych środowiskach zapanował niepokój, w innych radość. Ucieszyli się ci, którzy zamierzają też startować, bo lepszego celu do ataku w kampanii niż obecny prezydent nie można sobie wymarzyć. I gdy tenże ogłaszał chęć stworzenia paktu samorządowego, nie zauważył, że taki już istnieje. Tylko tym razem nie przeciw PiS, ale przeciw… Sutrykowi.

Reklama

Jacek Sutryk, ogłaszając oficjalnie chęć ponownego startu w wyborach na prezydenta Wrocławia, oznajmił, że planuje stworzyć pakt samorządowy, trochę na kształt paktu senackiego. Ten ostatni, warto przypomnieć, był porozumieniem między partiami opozycyjnymi, zawartym podczas ostatnich wyborów parlamentarnych. Celem było to, by wspólnie stawić czoła kandydatom PiS. Pojawiło się też pytanie, czy jest to samodzielny projekt prezydenta Wrocławia, czy też raczej wewnętrznej opozycji w PO, nazwanej Tak! Dla Polski! To grupa, która powstała, gdy do władz Platformy powrócił Donald Tusk. Ten comeback nieco przestraszył ludzi, którzy wiedzieli, że nie są ulubieńcami byłego premiera. Nieoficjalnie mówiono, że ojcem chrzestnym tej inicjatywy jest Grzegorz Schetyna, a jej liderem został Rafał Trzaskowski. Ten ostatni przecież już prawie został szefem PO, a tu taki powrót… A ponieważ większość wie, że Jacek Sutryk nie tworzy własnych projektów, a jest tylko ustawiany na pierwszej linii, gdy można dostać bęcki, więc należy przyjąć, że inspiracja paktu wyszła z tej grupy. To sygnał wysłany do Tuska, żeby nie próbował marginalizować tego środowiska, co już częściowo mu się udało podczas ostatnich wyborów. A nie jest tajemnicą, że teraz ma nastąpić ciąg dalszy. Bo jak wiadomo, Donald Tusk nie zapomina. Tylko w przeciwieństwie do Grzegorza „Zemszczę się” Schetyny likwiduje przeciwników powoli i na raty. No i jeszcze jedno. Ogłoszenie takiego projektu w chwili, gdy Donald Tuska zajęty jest intensywnym przejmowaniem władzy w kraju, jego inicjatorom raczej nie przysporzy sympatii lidera.

W realiach wrocławskich to właściwie sygnał „help!” wysłany przez Jacka Sutryka, ponieważ tutejsi działacze Platformy mówią wprost, że druga kadencja tego samorządowca mogłaby być katastrofą dla miasta i samej partii. Niektórzy nawet się śmieją, że przecież taki „pakiet samorządowy” to już Sutryk stworzył. To taki nieoficjalny związek samorządowców z całego kraju, którzy zatrudniają w różnych zarządach czy radach nadzorczych swoich miast kolegów z innych miejscowości. Uśmiechy jednak gasną, gdy działaczom PO przypomina się, że aktywnymi uczestnikami tej wymiany są też działacze Platformy jak na przykład Renata Granowska czy Sebastian Lorenc, będący w randze wiceprezydenta Wrocławia.

- Prezydent nadal cieszy się poparciem Nowej Lewicy i PO, a w opozycji do niego są Zieloni, Razem i Nowa PL, a także ruchy miejskie i bardzo duża część środowiska osiedlowego - ocenił ten pomysł w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, Robert Suligowski, kandydat Zielonych na prezydenta Wrocławia. – Jacek Sutryk przyjął taką formę sprawowania władzy, która dla tych środowisk jest nieakceptowalna. Nie ma więc co liczyć, że uda mu się zbudować porozumienie ponad podziałami, bo nie jest osobą, która przez 4,5 roku pokazała, że potrafi współpracować. Jest antytezą demokracji i powtarza metody działania PiS w polityce ogólnopolskiej.

We wrocławskim PiS myślą podobnie. No może poza ostatnią obserwacją…

Do uwag „Zielonego” kandydata trzeba dodać, że i Nowa Lewica nie jest taka jednomyślna. Większość działaczy tej partii nie jest przekonana do Jacka Sutryka. Oczywiście poza dwoma radnymi, zapatrzonymi w prezydenta, i jego zastępcą, który dzięki awansowi może podróżować po świecie „w celach politycznych” na koszt wrocławskiego podatnika. Owo niezadowolenie z rządów Sutryka okazywała na przykład dość często posłanka Aleksandra Dziemianowicz-Bąk. Nie jest wykluczone, że także z tego powodu musiała tym razem startować w wyborach do Sejmu nie ze swojego miasta, a  z okręgu gdyńsko-słupskiego.

Wobec powyższego w Platformie trwają intensywne poszukiwania odpowiedniego kandydata. Naturalną propozycją wydaje się szef regionalnych struktur partii, poseł Michał Jaros. W 2018 roku był już przez chwilę kandydatem na ten urząd, wtedy Nowoczesnej, do której wstąpił, gdy musiał uciekać z PO po walce z frakcją schetynowców. Nowoczesna jednak później zmieniła zdanie i poparła Jacka Sutryka, który jak wiadomo bardzo szybko potraktował tę partię per noga i nawet udział w programie „Wybacz mi” Sutrykowi nie pomoże, by działacze tego ugrupowania, teraz działający pod szyldem Nowa PL, ponownie mu zaufali. Chociaż to jest tylko polityka i jeśli Roman Giertych został teraz kolegą Tuska i Czarzastego, to… No, nie. Przecież wtedy Piotr Uhle, szef klubu radnych Nowa PL, musiałby zapisać się do Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna lub wyemigrować. Za pokutę i ze wstydu.

Kto inny mógłby być jeszcze kandydatem PO? Jeśli nie Michał Jaros, to osoba, do której poseł ma dużą słabość. Tylko proszę powstrzymać śmiałość myśli. Dość często do niedawna wspominał w tym kontekście, kandydowania oczywiście, o związanej też z Nowa PL prof. Patrycji Matusz. Pani profesor wolałaby bym napisał prorektorka, ale to moja klawiatura i będzie: prorektor Uniwersytetu Wrocławskiego. Niewątpliwie, przy bardzo liberalnych (aż po horyzont) poglądach pani profesor, mogłaby się stać dobrą kandydatką… paktu samorządowego. W opozycji zarówno do PiS, jak i Jacka Sutryka.

Kto jeszcze? Wspomina się o kilku innych nazwiskach, ale jest to najważniejsze. Kilkanaście dni temu we Wrocławiu padły takie słowa:

Tramwaj na Jagodno, na Wojszyce musi powstać! Rozmawiałem o tym przed chwilą z prezydentem Jackiem Sutrykiem. Jeśli wszystko pójdzie tak, jak musi pójść, to mamy szybką ścieżkę rozwiązania tego problemu ze strony przyszłego rządu. To mogę obiecać – powiedział Donald Tusk podczas spotkania z mieszkańcami.

Jacek Sutryk przez lata kręcił, że nie da się, że trudno, że przeszkody, a tu proszę. Przyjechał Tusk. Porozmawiał z nieogarniętym urzędnikiem i już - „musi powstać!”. Czy w takim razie Wrocław potrzebuje lepszego prezydenta?! Nawet już wie, gdzie Wojszyce czy Jagodno. Gdyby się bardzo wzbraniał, to może go Państwo z tych terenów choć do rady osiedla wezmą? Szkoda takiego potencjału.

Bez względu na to, na kogo PO postawi, a PiS nawet jeśli po raz enty wskaże kompletnie nierokującą Mirosławę Stachowiak-Różecką, to Sutryk może nie wejść do drugiej tury.

Oczywiście zakładając, że PO, z brakiem poparcia dla Sutryka, nie zmieni zdania w myśl twierdzenia Janusza Korwin-Mikke: „Jak ludzie z PO mówią, że coś zrobią, to mówią”.

Ale w tej chwili, gdy słucha się różnych opinii, to linia partii jest zgodna z konstatacją wspomnianego Roberta Suligowskiego:

„Czytam komentarze czytelników „Gazety Wyborczej” o Jacku Sutryku. Potwierdza się, że to po prostu najgorszy prezydent Wrocławia po 1989 r. Pora się pakować. Kot może zostać. Ogarniemy”.

Czyli pakt samorządowy, antySutryk i antyPiS, priorytety ma już ustalone.  

 

Oceń publikację: + 1 + 44 - 1 - 33

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~Pikuś 2023-11-17
    08:20:23

    9 5

    Była kiedyś taka gra na automatach : Donkey Kong.
    I jakoś tak mi się z nią pan kojarzy, panie redaktorze.
    Nie jestem poliglotą, jakieś pojedyncze angielskie słówka chyba znam. Pana pewnie dotyczy ten King: analityczny dziennikarski umysł, obiektywność, niezależność.
    Tylko, za cholerę, nie wiem, co znaczy ten Donkey, a słyszałem to słowo w pana kontekście. Ot, dwóch żulików rozmawiało na przystanku. Jakoś tak to szło:
    „ wiesz, że te dziennikarskie Osły z Dojnej Zmiany i Bezpartyjnych jeszcze nie zanotowały nastrojów społecznych i woli Suwerena? Ten Donkey w ciemnych brylach z TUWrocław cały czas prowadzi własną krucjatę przeciwko PO i Sutrykowi. Donkey, Heniu, Mówię ci!”.
    O co mogło chłopakom chodzić? Poproszę wnuka, chodzi na angielski, może mi powie, co znaczy Donkey?
    A co do Sutryka. Pochodź pan, redaktorze po mieście, porozmawiaj z ludźmi. Ale nie ze swoimi „Bezpartyjnymi” funflami, co to jeść dają i nie Prawie Sprawiedliwymi areczkowymi sponsorami. Nie z Imć Kilijankiem, i innymi asiorami od kompletnie nierokującej magister Różeckiej – Stachowiak.
    Po prostu z normalnymi ludźmi. Uczniami, ich rodzicami, seniorami, emerytami, kombatantami.
    Okaże się, że na tego odsądzanego przez was od czci i wiary Sutryka, pójdą zagłosować, jak w dym. A dlaczego? Bo facet, z czego się chłopcy naśmiewacie, jest na studniówkach, imprezach osiedlowych, festynach. Przyznam, mnie by się nie chciało. Kończąc pracę siedziałbym pewnie w ciepłych kapciach w domu i nie chciałoby mi się nosa z ciepełka wyściubić. Tylko efekt jest taki, że ja ( i pan też redaktorze ) jestem anonimowym nołnejmem, więc gdyby zachciało mi się gdzieś kandydować, dostałbym zdechłe kilka głosów, swój, rodziny, może kochanki. A Sutryk, przez te kilka lat, wypracował sobie taki kapitał, że ci ludzie, którym obecnością na spotkaniach okazuje szacunek, po prostu… na niego zagłosują. I nawet rodziny i znajomych przekonają. To najskuteczniejszy rodzaj kampanii, nie bilbordy, nie reklamy. Uściśnięcie ręki, porozmawianie przy gorącej herbatce z cytryną i miodem, pogadanie z mamą gimnazjalisty. Oni to pamiętają, wierz mi pan.
    Pażywiom – uwidim, jak mówią Indianie. Ale, żeby się dziwić, że facet samodzielnie ogłasza, że będzie startował, to trzeba być chyba tym Donkey…
    Tak swoją drogą, kibicuję, tym prawdziwym samorządowcom, jak Szełemej, Sutryk, czy Łużniak, żeby nakryli czapkami „Bezpartyjnych Fachowców”. Niech to stadko cwaniaków zblatowanych z Prawie Sprawiedliwym sejmikowym koalicjantem, odejdzie wreszcie w niebyt. Te wszystkie asiory, Stawiscy, Majowie, Radowie, Tyralskie, za pół roku pójdą na śmietnik, tj. wysypisko w Rudnej. I odjadą, budowaną przez Wąsatego Sołtysa od 2014 roku Wschodnią Obwodnicą Wrocławia, będącą kwintesencją ich profesjonalizmu, może do… Pcimia?

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.