Wiadomości

Wokół Wrocławia i w całym regionie masowo płoną trawy

2014-03-10, Autor: jg
Piękna, wiosenna pogoda sprzyja wycieczkom, a także umożliwia rozpoczęcie prac na polach. Dla strażaków, to niestety coroczne „sezonowe zagrożenie” – wypalanie traw.

Reklama

Od kilku dni, dolnośląscy strażacy interweniują przy pożarach traw, nieużytków, pól i lasów 150-250 razy dziennie. Otrzymane dziś statystyki są niepokojące – umiejscawiają Dolny Śląsk na szczycie województw, w zakresie interwencji przy pożarach traw.

 

Od początku bieżącego roku strażacy w Polsce interweniowali ponad 12 tysięcy razy (12 161) przy pożarach traw, z tego dolnośląscy strażacy – 3 307!

 

– Przypuszczam, że wpływ na tę sytuację mają obecne warunki meteorologiczne, brak śniegu w poprzednich miesiącach itp. Ale może brakuje też działań edukacyjnych skierowanych do społeczeństwa – informuje Krzysztof Gielsa, rzecznik prasowy Dolnośląskiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu.

 

Na szczęście, do dziś nie ma ofiar, ale co roku kilkanaście osób ginie przy takich pożarach a kilkadziesiąt trafia do szpitala. Zwykle są to osoby, które wypalają trawę, ale też osoby które znalazły się w pobliżu, czy nawet strażacy.

 

Statystyki nie mówią, jak wiele wypadków drogowych spowodowanych jest nagłym ograniczeniem widoczności, w wyniku zadymienia od pożaru traw czy nieużytków. Oczywiście wypalanie pozostałości roślinnych jest działaniem szkodliwym dla środowiska i zakazanym.

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (3):
  • ~świadek 2014-03-10
    20:44:10

    3 0

    Problemem jest to, że nikt nawet nie próbuje ścigać podpalaczy.
    W moim bliskim sąsiedztwie dwukrotnie w ubiegłym roku doszło praktycznie do pożaru:
    zagrożone były domy i pobliski las, przyjechały po 4 wozy strażackie (straż ochotnicza i zawodowa), udało się ugasić.

    Rzecz w tym, że doskonale wiadomo, kto to zrobił, zresztą za drugim razem człowiek mało nie podpalił własnego domu (i popalił swoje drzewka w ogrodzie), ale strażacy radośnie stwierdzili, że nikogo za rękę formalnie nie złapali, więc ścigania nie będzie.
    Rozumiem, że akcja gaśnicza to dla nich fajna zabawa (tak to wyglądało) i pewnie - dla tych zawodowych - dodatkowa kasa, więc wszyscy są zadowoleni. No może z wyjątkiem sąsiadów, którzy jednak strachu się najedli ...

  • ~strażak 2014-03-11
    11:07:58

    0 0

    Świadku,
    strażacy nie mogą nikogo "ścigać"... od tego jest Policja. My możemy gasić, ratować, pomagać - to wszystko. jeśli wiesz, kto to zrobił, zgłoś to na 997.
    Co do "fajnej zabawy przy akcji gaśniczej" to ośmielę się nie zgodzić. Bieganie w naszych uniformach, w hełmach, z tłumicami i hydronetkami po łące to średnia rozrywka. Kolejny argument dotyczący "dodatkowej kasy" też nie jest trafny. Wynagrodzenie zawodowego strażaka nie zależy od ilości zgaszonych pożarów w żadnym stopniu. Strażacy Ochotnicy dostają równoważnik finansowy za czas spędzony przy akcji, ale to nie motywuje do takich "rozrywek" o jakich piszemy. Dodatkowo, każdy tzw. "pożar trawy" jest cholernie niebezpieczny. Zmienny wiatr, sucha trawa i ogień powodują że nagle można znaleźć się w śmiertelnej pułapce. Tak giną sami podpalacze ale, niestety i inne osoby.
    Rozmawiajcie więc z dziećmi, krytykujcie sąsiadów, zgłaszajcie pożary natychmiast - a będzie bezpieczniej.

  • ~świadek 2014-03-12
    10:48:15

    0 0

    Nikt nie oczekuje, żeby straż pożarna ścigała przestępców - od tego jest policja. Tylko policja - żeby zacząć ścigać - powinna mieć zgłoszenie przestępstwa. I tu jest problem - bo nikt tych przestępstw na policję nie zgłasza. Dla mnie najbardziej oczywistym kandydatem do zgłoszenia jest właśnie straż (skoro ta instytucja ponosi koszty akcji - z publicznych pieniędzy, naraża własnych ludzi itd.). Tylko straż potrafi też ocenić zagrożenie jakie było wywołane pożarem.
    Gdybym ja jako świadek zdarzenia poszło na policję, to co mam powiedzieć ?:
    "Wczoraj był u nas pożar, wydaje mi się, że było niebezpiecznie, ale straż ugasiła, pewnie ponieśli jakieś koszty, ale nie wiem, bo już sobie pojechali".
    Przecież to absurd.
    Ponadto często zwykle ludzie nie są tym zainteresowania, bo np. to oni sami są tymi podpalaczami, albo ktoś z sąsiadów.

    W wydarzeniu, które opisałam, stwierdzenie kto był podpalaczem było raczej oczywiste (i podejrzewam, że tak jest dość często). Nawet gdyby postępowanie zostało umorzone z braku dowodów, to sama sprawa w sądzie, postraszenie karą (która przecież jest gigantyczna) wystarczyłoby, żeby ta sama osoba w kolejnym roku już tego nie zrobiła. A tak - jestem pewna - że na dniach będziemy mieć kolejne podpalenie w tym samym miejscu, w końcu przyszła wiosna...

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.