Wywiady

Z każdym bankiem można wygrać, dogadać się czy negocjować

Przez 14 lat pełnił funkcje menedżerskie i doradcze w kilku dużych instytucjach finansowych. Odzyskiwał niezapłacone należności, chociaż sam tonął w długach. Mając kilka kredytów hipotecznych: dwa we frankach, jeden w euro i jeden złotówkowy cudem uniknął katastrofy finansowej. Udało mu się, bo znał mechanizmy działania banków i innych instytucji finansowych. Swoje zawodowe i osobiste doświadczenia opisał w „Dekalogu świadomego pożyczania”. Książka podejmuje temat 10 najważniejszych zagadnień dotyczących kredytu, analizując każde z nich dogłębnie, od A do Z. Poparciem dla teorii są przykłady z życia wzięte w prosty sposób obrazujące sytuacje i problemy, z jakimi można się spotkać decydując się na życie z kredytem. Rozmawiamy z wrocławianinem Rafałem Tomkowiczem, specjalistą w zakresie wiedzy o finansach osobistych, którego książka "Dekalog świadomego pożyczania" jest już dostępna w księgarniach.

- Redakcja: Ile wynosił pana największy dług?

 

- Rafał Tomkowicz: Odpowiadając na to pytanie, warto zaznaczyć różnicę miedzy długiem, a zobowiązaniem. Podpisując jakąkolwiek umowę kredytową zaczynamy spłacać zobowiązanie, dopiero w momencie nie wywiązywania się z określonego harmonogramu spłat, po wypowiedzeniu umowy przez instytucję czy bank, zobowiązanie zmienia się w dług. Ja faktycznie posiadałem długi, jak również bieżące zobowiązania, łącznie w najgorszym momencie było tego około 300 tysięcy złotych.

 

- Kiedy do pana dotarło, że sytuacja jest beznadziejna?

 

- Kiedy przestałem płacić rachunki i pewnego dnia odcięli mi prąd w domu. Myślę, że to był jeden z takich cięższych momentów. Wiedziałem, że sytuacja jest bardzo poważna, ale z drugiej strony robiłem wszystko co mogłem, aby się poprawiała. Nie użalałem się nad sobą.

 

- I co Pan robił?

 

- Wracając z jednej pracy, siedziałem po nocach pracując nad różnego rodzaju projektami, aby zdobyć dodatkowe pieniądze. Zorientowałem się bardzo szybko, gdzie mam możliwość wykorzystania „wakacji kredytowych”. Istnieje coś takiego jak chwilowe wstrzymanie spłaty rat. Dotyczy to samego kapitału raty, a odsetki trzeba było płacić na bieżąco. Taki zabieg pozwalał na zniwelowanie wysokości miesięcznego zobowiązania o co najmniej kilkaset złotych, w przypadku kredytów hipotecznych.

 

W banku, w którym takiej opcji zastosować się nie dało, złożyłem wniosek o restrukturyzację kredytu, przedstawiając zaświadczenie o uzyskiwaniu mniejszego dochodu, aniżeli deklarowałem go w momencie zaciągania kredytu. Bank przychylił się pozytywnie do decyzji i udało mi się zmniejszyć ratę kredytu o kolejne 120 zł. Oczywiście w tym momencie byłem zmuszony podpisać aneks wydłużający okres kredytowy.

 

- A co z innymi wydatkami?

 

-  Ponieważ uznałem za całkowity priorytet regulowanie na bieżąco rat kredytowych, doprowadzałem celowo do opóźnień płatności wobec np. wspólnoty mieszkaniowej, rachunku telefonicznego czy telewizji kablowej oraz opłat za prąd. Tutaj jednak nie ma co przeginać i wszystko powinno kończyć się przed wystawieniem kolejnego rachunku z tego samego tytułu, czyli do 30 dni maksymalnie.

 

Radykalne cięcia w budżecie domowym związane z wydatkami na życie to podstawa. Niestety, jeżeli wiesz, że jest źle, odpuszczasz wyjścia do kina, czy restauracji. W domu też można pysznie ugotować dużo mniejszym nakładem finansowym, a do tego włączyć telewizor. Jednak zawsze możesz sobie w myślach powtarzać, że obecne produkcje kinowe nie są, aż tak bardzo atrakcyjne, a te prawdziwe hity będą wyświetlane w momencie kiedy już będziesz na prostej.

 

- Jak reagowała rodzina?

 

- Na szczęście na swoją rodzinę zawsze mogę liczyć. To chyba nie jest tajemnicą, że jak brakuje pieniędzy w domu, to zaczynają się kłopoty, awantury. Na szczęście ja trafiłem na fantastyczną żonę, która podświadomie również wiedziała, że kłopoty są przejściowe, a takie momenty mogą się zdarzyć w życiu każdego i najważniejsze to zachowanie zdrowego rozsądku i wiara w to, że wszystko się może zmienić. Bardzo wspierała mnie w moich projektach biznesowych. Paradoksalnie myślę, że naprawdę niewielka liczba znajomych wiedziała o naszej sytuacji. Pomimo wielu zobowiązań, pracowałem dużo, stąd ciężko było się zorientować, że mogłem mieć jakieś kłopoty.

 

- Przez wiele lat pracował pan w bankach i innych instytucjach finansowych. Jak pomogło to w rozwiązywaniu problemów?

 

- Znałem konstrukcje produktów finansowych oraz procesy działań windykacyjnych. Te akurat bardziej poznałem pracując w firmach zajmujących się obrotem wierzytelnościami, ponieważ zanim sam zacząłem zarządzać procesami windykacyjnymi pracowałem jako windykator. Jeździłem do ludzi, żeby wyegzekwować należności. Naoglądałem się prawdziwej biedy (zwłaszcza jeżdżąc po terenie dawnego województwa wałbrzyskiego).

 

Często bywało tak, że zamiast odzyskać pieniądze, zostawiałem 10-20 zł w domu, w którym nie było prądu, a dzieci siedziały zmarznięte w kurtkach z błędnym wzrokiem wołającym o jakąkolwiek pomoc. Myślę, że te doświadczenia również wywarły na mnie piętno, które pozwalało i pozwala nadal na zachowanie odpowiedniego dystansu do otaczającej nas rzeczywistości.

 

- To wtedy pojawił się pomysł na napisanie książki „ Dekalog świadomego pożyczania”?

 

- Nie, pomysł narodził się później. Obecnie robię to co lubię. Nie muszę chodzić do pracy, żeby "przeżyć". Prowadzę przedsiębiorstwo, które sam stworzyłem. W ramach tego przedsięwzięcia (na co dzień zajmuję się działalnością finansową w internecie) czuje, że jeżeli tylko mogę mieć jakikolwiek wpływ na edukację finansową rodaków, to chętnie podzielę się swoja wiedzą, która wynika z kilkunastu lat praktyki kredytodawcy i kredytobiorcy.

 

W poradniku skupiam się przede wszystkim na omówieniu zagrożeń związanych z kredytem i omówieniu skomplikowanych pojęć ekonomicznych. Książkę kieruje do osób młodych, które w chwili obecnej stoją właśnie przed wyborem opcji kredytowania swoich marzeń czy potrzeb.

 

- Jak pan ocenia ostatnie zamieszanie z frankowiczami? Jeden z kredytów również wziął pan w tej walucie?

 

- Dużo szumu. Nie za bardzo moim zdaniem uzasadnionego. Wybór kredytu hipotecznego, to życie z nim przez kolejne 25-30 lat. Rozpatrywanie obecnego wahania kursu w perspektywie tak odległego terminu końca spłaty całego zobowiązania jest bezzasadne. Nikt nie jest w stanie przewidzieć z jakim kursem tej waluty będziemy mieli do czynienia za kilka lat. Równie dobrze jego wartość może sięgać dwóch złotych. Oczywiście problem mają osoby, które chciałyby lub muszą w tej chwili sprzedać swoją zastawioną nieruchomość .

 

Ale straszenie społeczeństwa poprzez populistyczne zagrywki, że frankowcy toną w długach, to mocno przerysowana rzeczywistość. Tak naprawdę oni nie mają długu, a zobowiązanie, którego rata w chwili obecnej jest 20-30% wyższa od stanu pierwotnego. Chciałbym jednak zauważyć, że do momentu drastycznej decyzji centralnego banku Szwajcarii nikt nie zwracał uwagi tak głośno na fakt, że płaci mniejszą ratę aniżeli kredytobiorca posiadający zobowiązanie w rodzimej walucie. Moja rada to zachować spokój.

 

- Czy z bankiem można wygrać? Można się dogadać? Można negocjować?

 

- Okładka mojego poradnika pokazuje małą postać wkraczającą do ogromnego gmachu instytucji finansowej, ma to zobrazować stan faktyczny - konsument vs bank. Oczywiście, że z bankiem można wygrać (o czym świadczą chociażby ostatnie wyroki sądowe wskazujące racje klientów) Można się dogadać i negocjować, trzeba jednak pamiętać, że po drugiej stronie jest instytucja, która posiada ogromną liczbę departamentów, prawników, bezdusznych procedur bankowych, których niejednokrotnie pokonanie wymaga niezwykle dużego zaangażowania i wytrwałości.

 

Ale warto walczyć o swoje i pamiętać, że w sporach z bankami mamy również powołanych kilka instytucji pozarządowych mogących nam pomóc w tej walce (rzecznik konsumentów, arbiter bankowy przy Związku Banków Polskich czy Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów).

 

Na koniec jeszcze najważniejsza rada. Wszelkie ustalenia dotyczące zmian harmonogramu spłaty, zgody na płacenie niższej raty czy anulowania odsetek karnych trzeba zawierać na piśmie. Nawet, jeżeli pani Krysia, pracownica oddziału danego banku czy firmy powiedziała, że można regulować zadłużenie według ustaleń z nią, gdyż jest ona reprezentantem wierzyciela, trzeba żądać potwierdzenia spisanego na kartce z pieczątką oraz podpisem obydwu stron.

 

Kiedyś kolega sprzedał mi taką bardzo mądrą maksymę dotyczącą instytucji finansowych, „Rafał, dla banku jesteśmy jedynie komórką w excelu, nie wierz w żadne slogany typu – dla nas jesteś najważniejszy”. I to jest stan faktyczny w 100% odzwierciedlający ten rzeczywisty, a przykładów na to z własnego doświadczenia mogę podawać setki.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~znajomy 2015-02-19
    21:13:01

    1 0

    Miałem przyjemność pracować z tym panem. Mądrze prawi, bardzo miły jegomość. Książkę przeczytałem i naprawdę gratuluje autorowi. pozdrawiam

  • ~Pani 2015-02-20
    13:21:03

    1 0

    o, nasz pan kierownik :) Dzierżoniów pozdrawia ;)

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.