Wiadomości

22 lipca to chichot historii

2022-07-23, Autor: Edward Czapiewski

Warto czasami porozmawiać o przewrotności historii. Właśnie mija kolejna rocznica Manifestu PKWN (Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego dla przypomnienia), który 22 lipca 1944 roku zapoczątkował Polskę pod rządami komunistów z nadania sowieckiego. 

Reklama

Można oczywiście przyjąć tezę o całkowitym zniewoleniu Polski zajętej w kolejnych ofensywach przez zwycięską Armię Czerwoną. Jednakże powołanie PKWN wskazywało, że będzie istniała Polska pod rządami sowieckimi, natomiast kwestia, na ile będą to rządy autonomiczne, była otwarta. Stalin zdawał sobie sprawę, że wcielenie Polski do ZSRR nie wchodzi w rachubę, przynajmniej w tamtym czasie, ale możliwe jest rządzenie nią przez podporządkowanych namiestników. Stalin musiał liczyć się z opinią państw Zachodu (USA, Wielka Brytania), które liczyły, że w sojuszu z Rosją pokonają do końca Hitlera, ale też widziały Polskę jako państwo w miarę suwerenne, odrębne od ZSRR. Szły jednak na daleko idący kompromis, o czym przekonał się premier rządu polskiego na emigracji Stanisław Mikołajczyk, kiedy dowiedział się, że przedstawiciele jego rządu mogą uczestniczyć w powołaniu wspólnego rządu, ale pod kierownictwem komunistów polskich. Lapidarnie wyraził tę myśl Władysław Gomułka twierdząc, że władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy. Punkt wyjścia dla przyszłości Polski był fatalny, trudno było marzyć wówczas o suwerenności.

     Mimo niepewnej przyszłości, wielu Polaków zaangażowało się w budowę powojennej rzeczywistości odkładając na bok marzenia o niepodległości. Istotą sprawy polskiej było odbudowanie kraju ze zniszczeń wojennych, budowanie trwałej egzystencji, mimo że pierwsze lata powojenne przypominały bardziej wojnę domową. Myślę, że o tej zmianie myślenia wielu Polaków zadecydowały granice nowego państwa. Wcale nie było pewności jakie to będą granice. Patrząc od wschodu, o ile „powrót” Wilna i Wileńszczyzny oraz Lwowa i Galicji Wschodniej w granice zsowietyzowanej Litwy czy Ukrainy był nieodwołalny, to ważyły się losy Białostocczyzny, części Chełmszczyzny i Przemyśla. Stalin zdecydował, że ziemie te pozostaną przy Polsce. Sprawy „Ziem Odzyskanych” na zachodzie były już wielokrotnie omawiane. Przypomnę, że dopiero na konferencji poczdamskiej zwycięskie mocarstwa przy wsparciu Stalina zdecydowały o włączeniu do Polski ziem na zachód od Nysy Kłodzkiej wraz z Wrocławiem i Legnicą, a na północy Pomorza Zachodniego wraz z Szczecinem. Sprawy przynależności tych ziem ważyły się dłuższy czas i dopiero zgoda Stalina przyklepała ostateczny kształt granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. Na pewno nie był to skutek sympatii Stalina do Polski, raczej trzeźwa na tamte czasy kalkulacja. Trudno było sobie wyobrazić, że w przyszłości państwo niemieckie zaakceptuje tak niekorzystną dla siebie granicę wschodnią i z tamtego punktu widzenia raczej trudne do wyobrażenia byłoby porozumienie polsko-niemieckie. Całość motywacji znajdziemy w archiwach rosyjskich, ale na to przyjdzie jeszcze poczekać.

     Na czym polegał zatem chichot historii w stosunku do PKWN? Właśnie na niespełnieniu zamierzonego celu. Pierwsze dwanaście lat (do 1956 r.) wskazywało, że Polska w pełni została zwasalizowana. Okres po Październiku 56 wyraźnie wskazał, że Polska Rzeczpospolita Ludowa poszerzyła zakres suwerenności. Następne wstrząsy wskazały, że system zaczął trzeszczeć w szwach nie tylko w Polsce. W latach 1989 – 1991 system w konsekwencji rozpadł się, chociaż sam proces wychodzenia z układu postradzieckiego jeszcze nie zakończył się całkowitym sukcesem. Warto więc pamiętać o rocznicy Manifestu Lipcowego PKWN wiedząc, że w polityce rzeczy zamierzone przynoszą też efekty niezamierzone z korzyścią dla społeczeństwa i celów narodowych.

Oceń publikację: + 1 + 3 - 1 - 3

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.