Sport

Betard Sparta znów przegrywa wygrany mecz. "Wyciągniemy z tego wnioski"

2017-06-06, Autor: Paweł Prochowski

Żużlowcy Betard Sparty Wrocław mogli być samodzielnym liderem PGE Ekstrakligi, ale już dwukrotnie przegrali wygrane spotkanie. Na początku maja prowadzili z Cash Broker Stalą Gorzów Wlkp. już dwunastoma "oczkami", ale ostatecznie polegli 44:45, natomiast w ostatnim pojedynku wygrywali na wyjeździe z Falubazem 29:19, lecz w końcowym rozrachunku przegrali 42:48.

Reklama

- Mecz mógł się podobać, a przegrać w Zielonej Górze to nie wstyd - komentował manager Betard Sparty Rafał Dobrucki. - Szkoda, że straciliśmy całą masę punktów, druga część zawodów nie szła po naszej myśli. Nie potrafiliśmy odnaleźć ustawień, a Falubaz się dopasował - dodał. Wrocławianie tracili punkty od samego początku, m.in. dwukrotnie wyprzedzić się dał Szymon Woźniak. - Wyciągniemy z tej porażki wnioski - zapowiada Dobrucki.

- Zaczęliśmy świetnie, ale później po jednym z równań całkowicie się pogubiliśmy. Nie wiedzieliśmy, jak sobie z tym poradzić - mówił najlepszy zawodnik Sparty w Grodzie Bachusa Tai Woffinden. - Nie udało się, taki jest sport. Nie możemy tego rozpamiętywać, ale już myślimy o kolejnym pojedynku z Unią Leszno - dodał Maciej Janowski.

Przeczytaj relację z meczu w Zielonej Górze - Połówka wspaniała, połówka katastrofalna.

Plusem piątkowego spotkania w Zielonej Górze jest fakt, że wrocławianie - choć poobijani - wystąpili w końcu pełnym składzie. Do drużyny powrócił już Vaclav Milik, który na treningach czuł się bardzo dobrze, ale w trakcie spotkania kontuzjowana noga jeszcze mu doskwierała, co miało przełożenie na zdobycz punktową (3 "oczka" w czterech biegach). Do pełni zdrowia wrócili już Tai WoffindenMaciej Janowski. - Nie ma już śladu po wypadku w Daugavpils. Nic, tylko się ścigać - przyznaje wychowanek Sparty. W Zielonej Górze również nie brakowało wypadków, m.in. na torze dwukrotnie leżał Szymon Woźniak, a raz uślizg odnotował Maksym Drabik, ale na szczęście nie miały one poważniejszych konsekwencji.

Betard Sparta zaczyna być traktowana jako bardzo trudny przeciwnik. - Bardzo obawiałem się tego spotkania i nie pomyliłem się - oceniał po spotkaniu szkoleniowiec Falubazu, doskonale znany we Wrocławiu, Marek Cieślak. - Ubyło mi ze dwa lata życia podczas tego meczu, bo rywale okładali nas niemiłosiernie i nie potrafiliśmy sobie z tym poradzić. Cieszę się, że wygraliśmy, jestem dumny z moich zawodników - dodał. Słów uznania nie szczędził również kapitan zielonogórzan Piotr Protasiewicz. - Wiedziałem, że ten mecz nie będzie spacerkiem. Z taką drużyną, jaka przyjechała do nas, te spotkania są piekielnie ciężkie - podkreślał jeden z najbardziej doświadczonych polskich żużlowców. - To miejsce, które zajmują w tabeli nie jest za darmo. Jadą od początku roku świetny sezon, nie mają te słabych punktów - mówił.

Kolejnym pozytywem może być postawa Andrzeja Lebiediewa. Zawodnik potrzebował kilku spotkań, by odnaleźć się w ekstraligowych realiach, a teraz notuje już drugi mecz z całkiem poprawnym wynikiem. Siedem punktów (2,2,0,3,0) może nie rzuca na kolana, ale z pewnością dobrze rokuje na przyszłość, choć dodajmy, że w decydującym biegu Łotysz nie udźwignął presji i przyjechał do mety ostatni. Lebiediew w weekend startował w dwóch niemieckich turniejach towarzyskich. w sobotę w niemieckim Teterow w Auerhahnpokal był trzeci - zdobył 9 punktów w rundzie zasadniczej (2,2,0,2,3), a w półfinale i finale przyjeżdżał na metę trzeci. Ciekawostką jest fakt, że półfinały rozgrywano w obsadzie pięcioosobowej, natomiast w ostatnim biegu dnia startowało aż sześciu zawodników! W niedzielę natomiast Lebiediew jeździł w Gustrow w zawodach Pfingstpokal - tam zajął siódme miejsce, gromadząc na swoim koncie dziewięć "oczek" (3,3,1,2,0).

Niezłe występy Łotysza zostały docenione przez organizatorów cyklu zawodów o Indywidualne Mistrzostwo Europy. Lebiediew otrzymał bowiem jedną z trzech "dzikich kart", uprawniających do udziału w finałach. Pierwszy turniej odbędzie się 30 czerwca w Toruniu, a kolejne 15 lipca w Gustrow (Niemcy), 5 sierpnia w Hallstavik (Szwecja) oraz 16 września w Lublinie. Oprócz Lebiediewa o Indywidualne Mistrzostwo Europy walczyć będzie jeszcze Vaclav Milik, który w zeszłym sezonie wywalczył srebrny medal tych zawodów.

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1413