Wiadomości

Dlaczego Donald Tusk nie lubi Wrocławia?

2023-12-15, Autor: Arkadiusz Franas

Mamy nowy rząd. Lider Platformy kompletnie pominął w nim wrocławian. Niechęć ta spowodowana może być czkawką jaką jeszcze ma, gdy przypomni sobie jak jego poprzednia ekipa spiskowała na cmentarzu pod Wrocławiem. Skończyło się to wielką aferą, a wiązany z nią był Grzegorz Schetyna. Kłopoty z Jackiem Sutrykiem też nie pomagają. Najbardziej jednak denerwujące jest to, że niczym Edward Gierek pokazał nam, że polska gospodarka to tylko Śląsk. A Śląsk to oczywiście Katowice, a nie historyczna stolica Wrocław. I w Katowicach umieści jedyne ministerstwo poza Warszawą. A my znowu zapomniane Kresy…    

Reklama

Tak, wiem, w rządzie jest jedna wrocławianka. Ale po pierwsze Agnieszka Dziemianowicz-Bąk to Lewica. A ponieważ miejscowi jej za bardzo nie tolerowali, bo nijak nie pasuje do leninowsko-partyzanckiego tercetu egzotycznego (spadkobierców państwa Dziewiątkowskich, muzyków tworzących Tercet Egzotyczny, przepraszam za porównanie) w składzie Bartłomiej Ciążyński, Czesław Cyrul i Dominik Kłosowski, to musiała startować z nadmorskiego okręgu.

No i chyba nie jest z Wrocławia… Bardzo muszę się skupiać, by zrozumieć co mówi nowa ministra (ministerka - gwara feministyczna chyba dopuszcza wariantowość) pracy, rodziny i polityki społecznej : „Bardzo chciałabym, by w jak największej liczbie obszarów życia społecznego realizowane były przygotowania do wdrażania polityk na sposób polityki opartej na dowodach, takiej, która zanim opracujemy akt normatywny, systemowe rozwiązanie, będzie zakładała przeprowadzenie pilotażu, wyciągnięcie wniosków, wprowadzenie być może korekt do pierwotnych pomysłów”. Nie chcę uogólniać, ale w mojej rodzinie nikt tak nie mówi. Sąsiedzi też zupełnie inaczej.

Czy miłość Donalda Tuska do Wrocławia skończyła się w 2009 roku? Wiele na to wskazuje. Gdy wybuchła afera hazardowa, gdy wyszło na jaw, że ludzie Schetyny spotykają się potajemnie ze światem biznesu na podwrocławskim cmentarzu ówczesny premier Donald Tusk mocno się przestraszył. Nie duchów cmentarnych. Ale tego, że sam mógł wizerunkowo ucierpieć podczas tej afery. Obawiał się, że CBA coś ma na Schetynę i wolał się go pozbyć. Od tego momentu notowania Schetyny zaczęły spadać w PO. Tracił kolejne stanowiska, nawet przestał być szefem partii w swoim regionie.

A najważniejsze dla Tuska było to, że pozbył się rosnącego w siłę konkurenta. Jak teraz Rafała Trzaskowskiego. Coraz głośniej mówi się w stolicy, że Tusk „buduje” rotacyjnego marszałka Szymona Hołownię na kandydata KO na prezydenta RP. Oczywiście w miejsce Trzaskowskiego, który miał być pewniakiem. Zostawmy Warszawę, bo tu Wrocław traci.

Właśnie z naszego miasta pochodzi kolejny przykład umiejętnego pozbywania się groźnych konkurentów. Jaką niespodzianką było wyznaczenie Bogdanowi Zdrojewskiemu dopiero czwartego miejsca na liście we Wrocławiu. To tylko pogłoska, ale podobno lider Platformy przestraszył się, że były prezydent naszego miasta osiągnie wynik lepszy od niego. Lub nawet zbliżony. Zdrojewski w różnych przedwyborczych spekulacjach był też przymierzany do różnych wysokich urzędów. Skończyło się na przewodniczącym komisji od kultury. Ważna działka, ale z całym szacunkiem…

A co z szefem dolnośląskiej Platformy posłem Michałem Jarosem? Chyba też miał bardziej ogólnopolskie ambicje, a z tego powodu rozterki czy poważnie myśleć o kandydowaniu na prezydenta Wrocławia. Teraz chyba już tych rozterek nie ma. Jedyna jaka pozostała, to czy na pewno dostanie błogosławieństwo od Tuska. Chyba, że już ma… Były i obecny premier może oczywiście jeszcze poprzeć Jacka Sutryka. Tylko po pierwsze za mało go zna. Po drugie wie, że to człowiek Schetyny i Trzaskowskiego. No i po trzecie ma kompletną wiedzę na temat różnych afer związanych z obecnym prezydentem, a jak już wspomniano widmo CBA przeraża Donalda Tuska jak mało co na świecie. Choć pewnie tylko psychoanalityk premiera wie, czy kojarzy mu się też nadal z cmentarzem.

Michał Jaros na pewno odniósł pierwszy mały sukces, ponieważ jeśli sprawdzą się przewidywania, to wojewodą zostanie starosta kłodzki Michał Awiżeń. Samorządowiec, który w wyborach szefa regionu PO wsparł Jarosa, a nie jego kontrkandydata Romana Szełemeja, prezydenta Wałbrzycha. Ten ostatni zresztą też miał chrapkę na fotel wojewody. Jak i na wiele innych funkcji. Chciał być marszałkiem, ministrem zdrowia… Ja bym w tym wypadku, objęcia funkcji wojewody, obawiał się przed wszystkim tego, że byłby to już trzeci etat wałbrzyskiego polityka, który jak wiadomo przez lata jednocześnie był prezydentem dużego miasta i pełnoetatowym ordynatorem w szpitalu. Znając jego „pazerność” próbowałby może pogodzić to z urzędowaniem jako wojewoda. Stachanowiec, trzysta procent normy! Choć trzeba pamiętać, że kiedyś Szełemej chciał część urzędów przenosić z Wrocławia do Wałbrzycha, to może wtedy zrealizowałby i to swoje marzenie i nie musiałby dojeżdżać do pracy. Tylko niczym sandomierski ojciec Mateusz na rowerku gnałby po wałbrzyskich ulicach z fotela na fotel.

Niestety, mam jedną pretensję do posła Jarosa. Owszem, powołali Dolnośląski Zespół Parlamentarny, który ma dbać w Sejmie o interesy naszego regionu, ale ponieśli pierwszą wielką porażkę. Donald Tusk zapowiedział, że jeden resort umieści poza Warszawą. Niestety, będą to Katowice. Tam znajdzie się Ministerstwo Przemysłu. Rozumiem, że w reszcie kraju to mamy rękodzieło i dymarki (pojęcie historyczne - dodam na wszelkie wypadek). Odnoszę nawet lekkie déjà vu. Już rządził tym krajem taki facet, któremu wydawało się, że Polska to tylko Śląsk, Górny Śląsk - z naszej perspektywy to ważne dookreślenie. Nazywał się Edward Gierek. Wmówił ludziom w tamtej części kraju, że są najważniejsi i zawsze należy im się więcej niż innym. I jak tak ciut głębiej sięgnąć do historii, to tych skojarzeń może być więcej.

- Rozmów Polaków z Polakami o sprawach ojczyzny nigdy i nikt już nie zakłóci - to towarzysz Edward Gierek 50 lat temu, a jakby z ostatniego expose Donalda Tuska. Chwilami odnosiłem wrażenie, że teraz ci wszyscy wsłuchujący się w słowa nowego-starego premiera tylko czekali, kiedy będą mogli odpowiedzieć na pytanie: „Jeśli nam pomożecie, to sądzę, że ten cel uda nam się wspólnie osiągnąć… Jak? Pomożecie?”.

Ok, jak mawiał pewien myśliciel: politycy się zmieniają, polityka nie. Ale przysięgam, że jak jeszcze będą mi kazali śpiewać, jak za Gierka: „Karliku, Karliku, co tam niesiesz w koszyku/ Karliku, Karliku, co w koszyku mosz”, to nic z tego. Żadna demokracja mnie do tego nie zmusi. A Wrocławia po prostu żal. To miasto zasługuje na więcej. Może choć wiosną się doczeka.

 

Oceń publikację: + 1 + 39 - 1 - 31

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~MiastoSmogu 2023-12-15
    11:54:03

    6 3

    Lekarz, lekarz, gdzie jest lekarz?? A tak na serio i zarazem nieco łagodniej w tym świątecznym czasie Pana Redaktora zboczenia traktując - nawet gdyby miał Pan w którymś momencie rację to przez Pana stronniczość, brak obiektywizmu, widzenie problemów tylko po jednej stronie nie będzie ta "prawda" z pod Pana klawiszy miała żadnego znaczenia. Jest Pan w takiej sytuacji jak niedziałający zegar - 2 razy na dobę wskaże Pan prawidłową godzinę. Ale co do zasady nikt na Pana nie patrzy, bo wie, że nie ma to sensu.

  • ~Pikuś 2023-12-15
    12:06:07

    6 3

    W sumie, to znów tracę czas komentując pańskie wypociny, redaktorze.
    Ale, jaka trzeba mieć sieczkę w głowie, żeby nie zauważać, że były, urzędujący Premier RP, Wrocławianin, Morawiecki Mateusz kandydował w 2019 i 2023 roku do Sejmu RP z… Katowic.
    Ale pan tego nie widział i nie widzi…po prostu Aberracja.
    A co do Gierka. Odchodzący właśnie, dzięki Bogu i Suwerenowi, w niebyt „Rząd”, zadłużył Polskę dużo, dużo więcej niż Gierek. Będą to spłacać nasze wnuki przez wiele pokoleń. Różnica między Gierkiem, a Morawieckim ( Kaczyńskim ) polega na tym, że Edward przynajmniej inwestował w nowe technologie, rzeczywiście budował setki tysięcy mieszkań, produkował samochody. A Mateuszek, Pinokiem zwany, MÓWIŁ, że będzie budował i produkował. Chyba sam pan widzi, że, delikatnie mówiąc, minął się z prawdą i były to tylko czcze obietnice dla gawiedzi. Pieniądze, pożyczki, środki z obligacji zostały po prostu przejedzone. Wytransferowane do swoich Prawie Sprawiedliwych kolegów, gdyby ktoś użył słowa „sprzeniewierzone”, nie śmiałbym dyskutować.
    A pan znowu swoje:
    Tusk, Tusk, Tusk
    Sutryk, Sutryk, Sutryk
    PO, PO, PO.
    Leki, redaktorze, leki, bo panu postępuje…

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.