Gdzie dobrze zjesz we Wrocławiu odc.6

Food Art. Gallery

Food Art Gallery to restauracja mieszcząca się w prawdopodobnie najciekawszym miejscu w mieście, pomiędzy mostem Pomorskim a Uniwersyteckim. Wrocławska Marina pozwala na wypoczynek w pięknych okolicznościach przyrody, ale także przy dobrym jedzeniu. To miejsce łączące poważną restaurację, a także galerię, która tworzy niewielką wystawę nowoczesnego malarstwa. Pięknie położony taras nad Odrą i jasne, wnętrze oraz wzorowa obsługa, to wyznaczniki Food Art. Gallery. Oczywiście w towarzystwie świetnej kuchni, przygotowanej przez Szefa Kuchni Rafała Tytułę. W tygodniu możecie wpaść na oryginalne lunche, w weekend spróbujcie zaszaleć, wybierając np. carpaccio z ośmiornicy (39 zł) na przystawkę oraz comber z królika (67 zł) lub biodrówkę jagnięcą (65 zł) na danie główne. Food Art. Gallery nie zawiedzie zarówno Waszych kubków smakowych, jak i zaspokoi wrażenia estatyczne.

Księcia Witolda 1

facebook.com/foodartgallery

Mama Manousch

Mama Manousch to spora, dwupoziomowa, całkiem ciekawie zaaranżowana, ale niezobowiązująca przestrzeń w samym sercu miasta. To miejsce mające docelowo tętnić życiem od rana do wieczora, od śniadania, poprzez obiad, aż po wieczorne wino z przyjaciółmi. Lubię Mamę, bo mogę tu wpaść od samego rana na leniwe śniadanie. Zamawiam wtedy aromatyczną szakszukę (24 zł), popijam wyrazistym espresso i powoli przygotowuję się na obiad. Menu przygotowane jest przy użyciu sezonowych składników, a Szef Kuchni wykorzystuje najnowsze techniki, aby na talerzu połączyć klasykę z najnowszymi trendami. I tak, na początek proponuję grasicę w sosie porto (26 zł), żeby później łatwo przejść do dania głównego, z którego wybrałbym pomiędzy filetem z kaczki, przygotowywanym metodą sous-vide (42 zł) i sandaczem z ziemniakami (36 zł)

Świdnicka 4
facebook.com/mama.manousch

Bułka z Masłem

Niedziela, dzień lenia, a jeśli lenić się, to w pięknych okolicznościach. Właśnie takie zapewnia zielony ogródek w Bułce z Masłem. W takim miejscu wszystko smakuje lepiej, a powoli sączona kawa pozwala powrócić do żywych. Tutaj poczujecie się jak we własnym ogrodzie, nikt specjalnie nie obrazi się jak wpadniecie w na luzie, w dresach i z nieuczesanymi włosami. Bułka daje komfort odpoczywania w cudnym miejscu w towarzystwie niezbyt skomplikowanych, ale smacznych śniadań. Jest więc i lekka jajecznica na maśle, a także – na większy głód – śniadanie amerykańskie z bekonem i frankfurterkami. Idźcie i odpoczywajcie pośród zieleni.

Włodkowica 8 A
facebook.com/bulkazmaslemwroclaw

Gdzie dobrze zjesz we Wrocławiu odc.6, Piotr Gładczak

Food Art Gallery to miejsce łączące poważną restaurację, a także galerię, która tworzy niewielką wystawę nowoczesnego malarstwa. (Fot. Piotr Gładczak)

Czuję się tutaj trochę wakacyjne, delikatny wiatr powiewa w twarz, a pracująca na pełnych obrotach wyobraźnia przywodzi na myśl bardziej jakiś nadmorski kurort, aniżeli Wrocław. To jedno z tych miejsc we Wrocławiu, w których chce się zostać na dłużej, tak po prostu, bez konieczności tłumaczenia. (Fot. Piotr Gładczak)

Zanim jeszcze moim oczom ukazała się przystawka, na stoliku wylądował koszyk z selekcją tutejszego pieczywa oraz masłem posypanym wędzoną solą. Selekcja to może duże słowo, bo ogranicza się do dwóch rodzajów, ale za to jakich. Lekki i puszysty jest jasny chleb, natomiast ten ciemny, z wyraźnie zaznaczoną chrupiącą skórką, skrada moje serce i staram się zmniejszać każdy gryz, aby rozkoszować się jego smakiem jak najdłużej. (Fot. Piotr Gładczak)

Linguini z pesto bazyliowym sprawia wrażenie niedosolonego, ale cała kompozycja, choć w sumie niespecjalnie zaskakująca, dobrze się spina, nawet pomimo braku właśnie tej jednej szczypty soli. Soli, którą do pewnego stopnia zastępuje hojnie ścięty ser grana padano. Prawdziwego charakteru nadają jednak delikatne, ale nieco pieprzne kurki i pieczona, aromatyczna i lekko dymna papryka czerwona (Fot. Piotr Gładczak)

parfait z foie gras z konfiturą owocową i orzechami laskowymi. Aksamitne foie gras, posypane jedynie wiórkami orzechowymi, przyjaźnie współgra z konfiturą, której smak przywodzi na myśl a to kompot z suszu, a to pomarańczową marmoladę. Wyważona słodkość idzie w parze z kremowym foie gras, a przystawka ustawia poprzeczkę bardzo wysoko. (Fot. Piotr Gładczak)

Od niedawna funkcjonuje także druga restauracja właścicieli La Maddaleny – Mama Manousch. (Fot. Piotr Gładczak)

Mama Manousch to spora, dwupoziomowa, całkiem ciekawie zaaranżowana, ale niezobowiązująca przestrzeń. To miejsce mające docelowo tętnić życiem od rana do wieczora, od śniadania, poprzez obiad, aż po wieczorne wino z przyjaciółmi. (Fot. Piotr Gładczak)

Podana na patelni shakshuka w pierwszym momencie sprawia wrażenie niewielkiej. Pod koniec okazuje się, że wcale taka mała nie jest, a przede wszystkim, smak wynagradza wszystkie potknięcia. Od momentu pojawienia się na moim stoliku, biją od niej wspaniałe aromaty. (Fot. Piotr Gładczak)

Omlet Mamy Manousch jest puszysty i tak prosty, jak tylko może być. Podany w towarzystwie rukoli, pomidorków i delikatnego jogurtu. To lekka, właściwie wiosenna pozycja, idealna na pierwsze śniadanie. (Fot. Piotr Gładczak)

Doniczki, słoiki, hipsterka pełną gębą, ale podana w tej pierwszej owsianka sweet&fit wywołuje uśmiech na twarzy mojej żony. Jest dobrze zbalansowana, oczywiście z przeważającymi, ale nie nadmiernie słodkimi akcentami oraz dająca pozytywnego kopa z samego rana. (Fot. Piotr Gładczak)

Bułka z masłem zajęła w 2013 roku miejsce restauracji Casablanca, trafiając idealnie w gusta młodych ludzi. Lokal składa się z kilku ciągnących się dość długo sal, a jego cudowne uwieńczenie stanowi magiczny, zwłaszcza w lecie, ogród z kilkunastoma stolikami. Powiedzmy sobie otwarcie – to właśnie ten ogród stanowi w 99% siłę Bułki. (Fot. Piotr Gładczak)

(Fot. Piotr Gładczak)

Uśmiechnięty kelner przybiega od razu, podaje kartę, a ja na dzień dobry proszę o espresso. Porannych pozycji w menu jest sporo, poczynając od tradycyjnej jajecznicy, na wegańskim smalcu (!) kończąc. (Fot. Piotr Gładczak)

Śniadanie amerykańskie to składający się z dwóch frankfurterek, dwóch jajek sadzonych, grillowanego boczku, chleba z żółtym serem i sałatki, ogromny talerz mogący spokojnie służyć za mały szwedzki stół przynajmniej dla dwóch osób. Może i nie ma w tym zestawie nic zaskakującego, może i ktoś powie, że to banał, ale przejdźcie się do Bułki z masłem, usiądźcie wygodnie w ogrodzie i wyluzujcie się. (Fot. Piotr Gładczak)

Odniosłem wrażenie, że w tej atmosferze smakować może wszystko. Oczywiście nie jest to zarzut, bo amerykańska odsłona śniadania zdecydowanie spełnia swoją rolę, choć bardziej przyłożyłbym się do świeżości podawanego pieczywa. Jajka usmażone idealnie, po przekrojeniu rozlewają się, a podsmażone parówki są przyjemnie mięsne i drobno zmielone, natomiast boczek podkręca smaki, stanowiąc idealną przeciwwagę dla lekkiej sałatki. (Fot. Piotr Gładczak)

Przeglądaj również za pomocą strzałek na klawiaturze