Wiadomości

Gmina Wrocław odkupi mieszkania od właścicieli, by włączyć je do zasobu komunalnego?

2018-03-23, Autor: Bartosz Senderek

Organizacje lokatorskie domagają się, żeby Gmina Wrocław odkupiła od prywatnych właścicieli mieszkania w blokach przy ul. Ślicznej i Zaułku Rogozińskim, a następnie włączyła je do zasobu komunalnego i wynajęła dotychczasowym mieszkańcom. Takie działania miałby zakończyć koszmar mieszkańców, którzy od lat 90-tych zmagają się z wysokimi czynszami i widmem eksmisji.

Reklama

Lokatorzy ze Ślicznej i z Zaułku Rogozińskiego od lat toczą walkę o to, by móc pozostać w mieszkaniach, do których wprowadzili się w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. Problem z lokalami pojawił się po tym, jak w 1992 roku wojewoda wrocławski wydał decyzję na mocy, której budynki przeszły na własność fabryki Pa-Fa-Wag (jednego z kilku ówczesnych zakładów pracy partycypujących w budowie inwestycji), a następnie zostały sprzedane za preferencyjne stawki prywatnym właścicielom, z pominięciem prawa pierwokupu dla osób, które lokale te zamieszkiwały.

Lokatorzy mają żal do ówczesnych władz o to, że te w pierwszej kolejności nie odsprzedały im mieszkań w budynkach, które powstały także przy ich wkładzie finansowym. – W zakładach pracy potrącali każdemu pracownikowi 3% miesięcznie na fundusz mieszkaniowy. Wpłacało się kaucję mieszkaniową w wysokości 6-miesięcznych zarobków. To wszystko przepadło. Nie ma nic. Nawet nie wiadomo do kogo się udać po zwrot. To nie jest sytuacja, która sprzyja ludziom tam zamieszkałym, bo oni się nie czują pewni jutra – mówi Longin Nawrocki ze Stowarzyszenia Obrony Lokatorów, a zarazem mieszkaniec jednego z bloków.

Po przejęciu lokali przez nowych właścicieli część lokatorów otrzymała propozycję odkupienia mieszkań, ale już po cenach rynkowych. – Nas na to po prostu nie było stać – mówi jedna z mieszkanek. Gdy lokatorzy nie zdecydowali się na odkupienie mieszkań, zaczęli otrzymywać informację o podwyżkach czynszu. Zdaniem części mieszkańców miał to być sposób na zmuszenie ich do opuszczenia lokali.

Mieszkanki podkreślają, że na ich osiedlu od początku sprawy doszło już do kilku eksmisji, a część mieszkańców nie wytrzymuje sytuacji psychicznie. – Jestem na środkach antydepresyjnych, leczę się na silną depresję. W kwietniu będę miała drugą sprawę o eksmisję. Nie wiem, jak to się skończy – mówi nam jedna z lokatorek. – Co jakiś czas dostajemy pismo, żeby opuścić mieszkanie. Wtedy oddajemy sprawę do sądu. Jak człowiek jest tak nękany od kilku lat to po pewnym czasie albo zwariuje, albo się zdystansuje od tego wszystkiego – dodaje jej sąsiadka.

Aktywiści ze stowarzyszenia Akcja Lokatorska znaleźli rozwiązanie, które mogłoby zakończyć problemy lokatorów. – Rozwiązanie polega na tym, że gmina wykupuje te mieszkania i włącza je do zasobu komunalnego tłumaczy Łukasz Szeląg z Akcji Lokatorskiej, który zaznacza, że na takie działanie pozwala nowelizacja przepisów przyjęta przez sejm w lutym tego roku. – Mamy poparcie dla tego rozwiązania ze strony przedstawicieli władz centralnych – dodaje aktywista.

Lokatorzy w urzędzie wojewódzkim uzyskali zapewnienie, że jeśli miasto zdecyduje się na wykup mieszkań przy Ślicznej i w Zaułku Rogozińskim rząd jest gotowy pokryć połowę wydatków związanych z koniecznością spłaty obecnych właścicieli.

– To rozwiązanie realne i oczekujemy, że gmina upomni się o prawa swoich obywateli. W tym tych, których mieszkania przed 1992 rokiem były w zasobie gminnym, a które to mieszkania według nas zostały w sposób niezgodny z prawem przejęte przez Pa-Fa-Wag i sprzedane osobom trzecim – uważa Szeląg.

Organizacje broniące lokatorów podkreślają, że mieszkańcy wspomnianych bloków od ponad 20 lat żyją w stresie związanym z obawą eksmisji i ciągle rosnącymi opłatami. – Te czynsze sięgają nawet kwoty 1,5 tys. złotych, co jest kilkukrotnie wyższą kwotą niż dozwolona ustawowo – komentuje Łukasz Szeląg. – W momencie wykupienia tych mieszkań przez miasto skończyłaby się większość problemów. Nie byłoby nielegalnego naliczania czynszów przekraczających stawkę 3% wartości odtworzeniowej, zniknąłby problem naliczania fikcyjnego zadłużenia i ryzyka eksmisji. Nie byłoby też ryzyka eksmisji na podstawie tego, że właściciel, który ma wiele mieszkań, rzekomo chce się akurat do tego mieszkania wprowadzić – dodaje działacz.

Aktywiści nie mają dokładnych wyliczeń dotyczących tego, ile budżet miasta musiałby zapłacić za odkupienie mieszkań. Podkreślają jednak, że chodzi o zakup kilkunastu mieszkań i liczą na to, że właściciele odsprzedaliby je po średniej cenie rynkowej. Nie można jednak wykluczyć sytuacji, w której obecni właściciele nie będą chcieli sprzedać lokali wcale, albo wystawią ceny wyższe niż zaproponuje miasto.

– Zdajemy sobie sprawę z tego, że obecni właściciele zarabiają na tym duże pieniądze, niemniej jednak liczymy na to, że presja społeczna odniesie tutaj skutek. Nie mówimy, że na pewno każde mieszkanie uda się uratować w ten sposób, ale warto przynajmniej podjąć taką próbę, bo ci lokatorzy nie są w stanie tych mieszkań wykupić po cenach rynkowych – komentuje Łukasz Szeląg.

Pismo w tej sprawie w piątek trafiło do prezydenta Wrocławia. Rzecznik magistratu Arkadiusz Filipowski mówi, że urząd musi dokładnie przyjrzeć się sprawie i sprawdzić, jakie działania może podjąć. – Będziemy to analizować pod kątem prawnym i rozmawiać na temat tych rozwiązań z urzędem wojewódzkim. Zrobimy analizę prawną czy i w jakim zakresie moglibyśmy tutaj partycypować – zapowiada rzecznik.

Gdyby władze Wrocławia przystały na propozycję organizacji lokatorskich, byłaby to pierwsza sytuacja, w której urząd miejski kupiłby mieszkania od prywatnych właścicieli, by włączyć je do zasobu komunalnego. – Jest to sprawa bezprecedensowa, ale spróbujemy sprawdzić, co o tym wszystkim mówią przepisy – deklaruje Filipowski.

Oceń publikację: + 1 + 7 - 1 - 4

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.